Perspektywa Dominiki :
Te popołudnie zapowiadało się dosyć nudnie. Siedziałam na łóżku z ciepła herbatą i wspominałam całe wakacje. Londyn, Mazury, Wrocław do którego wraz z Natt wybrałyśmy się na zlot Polish Directioners, każdy weekend, który spędzałam wraz z przyjaciółką, bratem oraz Martyną nad jeziorem. Za dwa tygodnie miał rozpocząć się rok szkolny. Wspomnienia przerwał mi dzwoniący telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Natt.
- Tak ?
- Słuchaj pilna sprawa, za 10 minut jestem u ciebie ! - mówiła tak szybko, że ledwo co ją rozumiałam, nawet nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo się rozłączyła.
Przez głowę przeszły mi rożne myśli, coś się stało albo zaś jakiś głupi pomysł przyszedł jej do głowy. Tak jak mówiła po 10 minutach przyszła.
- Masz włączonego laptopa ? - powiedziała zdyszana Natt.
- Ty biegłaś - zaczęłam się śmiać, ale widząc jej złowrogi wzrok opanowałam się - Nie.
- To na co czekasz, włączaj go !
- A dowiem się o co chodzi ? - spytałam, wykonując rozkazaną czynność.
- W swoim czasie, dobra teraz włącz skype i wyszukaj tej nazwy.
Podała mi kartkę z samymi liczbami, nigdy nie widziałam jeszcze takiego nicku.
- No to teraz dzwonimy - rzekła z wielkim uśmiechem na buzi.
- Co tu jest grane ?! Dowiem się w końcu ? - spytałam się przyjaciółki z lekką irytacją.
To, kogo zobaczyłam w kamerce, tzn. naszego rozmówcę, zamurowało mnie i to dosłownie. Po drugiej stronie siedzieli chłopaki z One Direction. Nie zapomnieli o nas, pomyślałam dalej siedząc w tym samym miejscu.
- Cześć chłopcy! - pomachała im Natt.
- Cześć dziewczyny - odpowiedzieli jednocześnie. - Domi, żyjesz ?
- To ty to uknułaś ? - spytałam po polsku, a w odpowiedzi dostałam przeczące kiwnięcie głową - Dajcie mi 5 minut i zaraz wracam.
Musiałam się jakoś ogarnąć. Siedziałam w starej, pogniecionej koszulce, każdy włos miałam w inną stronę. Nie to co Natt, ona się zdążyła przygotować. Miała na sobie zwiewną niebieską sukienkę, a włosy rozpuszczone. Ja natomiast założyłam <KLIK>, a włosy spięłam w koczka.
- Wróciłam!
- Cieszymy się, siostrzyczko - odezwał się Niall, przeżuwając coś.
- Ty zaś coś jesz - zaśmiałam się - Co tam u was słychać u was ?
- Nic nowego. Nasze życie jest zakręcone jak loczki Harrego - odezwał się Lou, bawiąc się włosami Hazzy.
Rozmawialiśmy tak ponad godzinę czasu. Lou, co chwilę opowiadał jakieś kawały, przez co często wybuchaliśmy śmiechem. Czułam się jak bym była tam z nimi, a nie, że dzieli nas ponad półtora tysiąca kilometrów. Nagle zadzwonił mój telefon, zaczerwieniłam się dlatego, że dalej nie zmieniłam dzwonka. " I wish " rozbrzmiało się po pokoju, nie spoglądając na wyświetlacz odebrałam.
- Cześć kuzyneczko ! Dziękuje ci bardzo ! - rozpoznałam głos, należał on do Ani.
- Cześć kochana ! To nie mi powinnaś dziękować tylko zespołowi, a tak poza tym podoba się ? - spytałam przybliżając telefon do ucha Natt.
- Pewnie, że tak ! Słuchaj, bo ja dzwonię też w pewnej sprawie. 28 sierpnia urządzam imprezę z okazji mojej 18 zapraszam ciebie, jak i mojego kuzyna. Przyjedziecie ?
- Na tysiąc procent, moja odpowiedź brzmi tak ! Zabawimy się ! - już wyobrażam sobie tę imprezę.
- Świetnie ! Podałabyś mi numer do Natt, bo też chce ją zaprosić ?
- Siedzi obok mnie, daje ci ją do telefonu - przekazałam telefon przyjaciółce, po czym wróciłam do rozmowy z chłopakami.
Wypytywali się kto dzwoni, powiedziałam im, że moja kuzynka, ta której podpisywali się na ścianie i że każe mi przekazać, iż bardzo im dziękuje. Kiedy Natalia skończyła rozmowę wydała z siebie okrzyk radośći.
- Oh yeah! Lecimy do Londynu ! Oh yeah! Lecimy do Londynu !
- Nie zwracajcie na nią uwagi, ma zły dzień. - uśmiechnęłam się i lekko szturchnęłam ją.
- Ja mam zły dzień ?! Nie wiem jak wy byście zareagowali na zaproszenie na 18-nastkę w Londynie.
- Przylatujecie do Londynu ? - spytał z niedowierzaniem Liam.
- Tak ! - krzyknęłyśmy jednocześnie.
Tym razem oni wydali z siebie ogromny okrzyk radości. Aż do pokoju przyszedł ich menadżer.
- Zbierać się! Za 5 minut macie wywiad.- powiedział, po czym opuścił pokój.
- Zbieramy się ! Obiecajcie nam, że się spotkamy. - mówił podekscytowany Harry.
- To wy nam musicie to obiecać, to wy przecież macie napięty grafik, a nie my - odparła smutno Natt.
- Odwołamy wszelkie plany, żeby się z wami spotkać - odparł Niall.
- Trzymamy was za słowo. Dobra lećcie, bo się spóźnicie. Do zobaczenia - pomachałyśmy, po czym rozłączyłyśmy video rozmowę.
- Dalej nie mogę uwierzyć w to, że znowu lecimy do Londynu.
- Ja też - odparłam - Chcesz coś do picia ?
- Kawę.
Poszłam do kuchni, nastawiłam wodę na kawę, a sobie nalałam soku. Po 5 minutach wszystko było już gotowe, ostrożnie niosąc gorący napój wróciłam do pokoju.
- Dziękuję - powiedziała, odbierając kubek - Słuchaj nie bądź zła, odczytałam sms do ciebie.
- Spoko nie ma sprawy, kto napisał ?
- Ania, napisała, że bilety mamy zamówione na 27 sierpnia a powrotny na 30 tak, żeby zdążyć na rozpoczęcie roku szkolnego. Słuchaj poprosiła mnie też, żeby zaprojektować dla niej tort, bo powiedziała, że nikt tego lepiej nie zrobi.
- Ta to jest w gorącej wodzie kąpana. No i prawidłowo - obydwie zaczęłyśmy się śmiać.
Natt posiada ogromny talent plastyczny, potrafi narysować wszystko. Kiedyś nawet zajęła pierwsze miejsce w konkursie artystycznym. Do końca wieczoru siedziałyśmy i myślałyśmy nad prezentem dla kuzynki. Koło 21 odprowadziłam ją do domu i podziękowałam za wspaniałe popołudnie.
Właśnie wraz z Natt i Danielem lecimy do Londynu. Już jutro ma być impreza z okazji osiemnastych urodzin Ani. Podczas podróży nie obyło się bez wygłupów. W pewnym momencie przyjaciółka nie potrafiła wytrzymać i pobiegła do toalety za potrzebą. W tym czasie przyszedł do niej sms. Korciło mnie, aby sprawdzić kto do niej napisał. Na wyświetlaczu wyświetliło się " Harry :*". Przypadkowo kliknęłam, aby odczytać wiadomość.
" Spotkamy się dziś ? :* "
Odłożyłam telefon w to samo miejsce tak, aby nie zorientowała się, że odczytałam jej wiadomość. Kiedy wróciła pierwsze co zrobiła to spojrzała na niego.
- Domi pisał ktoś do mnie ? - spytała przenikliwie spoglądając w moją stronę.
- Ugh, czy ty wszystko zawsze musisz wiedzieć ? Tak, Harry ci napisał i przypadkowo odczytałam. Przypadki chodzą po ludziach, pamiętaj - powiedziałam szeroko się uśmiechając.
- Przypadkowo - odparła - Następnym razem nie szczerz się tak, jak coś zmalujesz - szepnęła mi na ucho.
Resztę lotu spędziliśmy na opowiadaniu sobie kawałów.
- Witaj Londynie, znów się spotykamy - powiedziałam, wychodząc z samolotu.
- Wy jakieś chore jesteście - rzekł mój brat.
Spojrzałyśmy na niego złowrogo.
- Dobra przepraszam !
Odebraliśmy walizki i czekaliśmy na ciocię, ponieważ się z nią umówiliśmy, że nas odbierze. Po dłuższym oczekiwaniu, zadzwoniłam do niej.
- Ciociu, gdzie jesteś ?
- Dominika, przepraszam. Miałam was odebrać z lotniska, ale nagle wyskoczyło mi pilne spotkanie w biurze. Dacie sobie sami radę ?
- Pewnie, że tak. Zamówimy taksówkę i widzimy się w domu.
- Okej, jeszcze raz przepraszam.
Wkurzyło mnie to lekko, mogliśmy tak nie stać i czekać, tylko od razu zamówić taksówkę. Przekazałam informację pozostałym.
- Zaczekajmy jeszcze chwilę - prosiła Natt.
- Co ty zaś kombinujesz ? - spytałam.
- Zaufajcie mi.
Staliśmy tak na środku i rozmawialiśmy. Nagle w naszą stronę zmierzało 5 chłopaków z kapturami na głowie. Kiedy byli nie daleko nas ściągnęli je. Ujrzałam Liama, Zayna, Louisa, Harrego no i Nialla, strasznie ucieszyłam się na ich widok.
- To ten wyżelowany mulat ci się podoba ? - spytał Daniel.
- Ja ci dam wyżelowany, tak to on - odpowiedziałam, przy okazji szturchając go.
- To dlaczego ten blondyn biegnie w twoją stronę ?
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, dlatego, że upadłam na ziemię i zostałam przygnieciona przez Niallera.
- Tęskniłem siostrzyczko ! - szepnął mi do ucha.
- Ja też i to bardzo, ale wstańmy już.
Chłopak wstał jako pierwszy i podał mi rękę, otrzepałam spodnie i przywitałam się z resztą.
- Wiecie co, nikt tak mnie jeszcze nigdy nie przywitał - odparłam przez śmiech.
- Może byś mnie przedstawiła - stwierdził mój prawdziwy brat z lekką irytacją.
Zapomniałam o nim, że stoi obok.
- Chłopcy, to jest mój ...
- Chłopak, tak wiemy to - odparł loczek.
Moje oczy powiększyły się dwukrotnie, te słowa mnie zszokowały. Stałam tak przez chwilę w jednym miejscu, a przez moją głowę jeszcze raz przeleciały słowa Hazzy. Natalia zaczęła się głośnio śmiać, każdy był zdezorientowany.
- Czy coś źle powiedziałem ?
- Harry co ci przyszło do głowy ? To nie mój chłopak, tylko brat. Zacznijmy od początku. Chłopcy to jest mój brat Daniel, a to jest Harry, Louis, Liam, Zayn i Niall - każdy podszedł do niego i podał rękę.
- Przepraszam, nie wiem co strzeliło mi do głowy. Może to przez to zdjęcie - wyraźnie posmutniał.
- Stary nic się nie stało, wiem, że mam ładną siostrę, ale nie chciałbym z nią być, jest często wredna i straszna - słowa należały do Daniela.
- Policzymy się w domu ! - pogroziłam mu palcem.
- Widzicie, wyszło szydło z worka - zaczął się ze mną droczyć.
- Jeszcze jedno słowo i ktoś dziś nie zje kolacji. Więc wracając do tematu, co wy tu robicie ? - spytałam spoglądając na wszystkich.
- Natalia do nas zadzwoniła i jesteśmy. Przyjechaliśmy po was - odezwał się Lou.
Skierowaliśmy się w stronę wyjścia, wrzuciliśmy walizki do auta Harrego. Jak się okazało przyjechali na lotnisko dwoma samochodami, więc nie było problemu z miejscem.
- Musicie wracać już do domu ? - spytał Zayn.
- W sumie to nie - zdziwiły mnie słowa mojego brata.
Myślałam, że nie znosi ich. A tu proszę miłe zaskoczenie.
- To co powiecie na shake ? - zaproponował Niall.
Wszyscy jednogłośnie zgodziliśmy się. Wsiedliśmy do aut i ruszyliśmy w stronę Milk Shake City. Po wejściu do budynku od razu go zamknęli, tak aby obyło się bez fanek. Usiedliśmy zdala od okien i zamówiliśmy po napoju. Miło się rozmawiało, kiedy nagle zza drzwi dochodziły krzyki " One Direction, One Direction"
- Czyżby fanki ? Sprawdzę - wychylił się Liam, przez co krzyki dziewczyn zamieniły się w piski.- Ups, mamy problem. Dziewczyny zastawiły całe wejście.
- Wy tak macie na co dzień ? - spytał Daniel.
- Bardzo często, ale da się przyzwyczaić - odparł Niall.
- A jak my stąd wyjdziemy ? - zadała pytanie Natt.
- Zawsze są tylne wyjścia - poruszył brwiami Hazza.
- Ale loczku, auta mamy przed wejściem - zamrugał oczami Lou, na co mój brat lekko się skrzywił.
- Spokojnie, oni często tak mają. Odpowiadam na twoje pytanie, które zaraz byś zadał nie, nie są gejami, tylko tak się bawią - wyjaśniłam całą tę sytuację Danielowi po polsku.
Usłyszałam z jego strony tylko ciche "aaa". Wróciliśmy do rozmowy, nawet mój brat na początku siedzący cicho przyłączył się do nas. Nagle do mojej głowy wpadły mi myśli, że czegoś nie spakowałam. Zaczęłam w myślach przeszukiwać walizkę. Mam, prezent dla Ani.
- Daniel, spakowałeś może prezent ?
- Tylko mi nie mów, że go nie wzięłaś. Mogłem ci to gdzieś zapisać - mówiąc to, uderzył się w czoło.
- To teraz my mamy problem - rzekła Natt.
- A nie możecie jej tu czegoś kupić ? - spytał Liam.
- Dobry pomysł. Pomożecie nam ? - spytała Natt.
- Z miłą chęcią. Tylko teraz trzeba wymyślić plan, jak stąd się wydostać - mówiąc to zaczął obgryzać paznokcia Niall.
- Przestań ! Plan jest prosty - ja z Harrym wychodzimy do fanek rozdajemy kilka autografów, po czym wsiadamy do samochodów, odjeżdżamy, a wy wyjdziecie tylnym wyjściem i spotykamy się zaraz za rogiem. - ten sprytny plan, podpowiedział nam Louis.
Jak powiedział, tak wykonaliśmy, tylko nie przewidzieliśmy jednego, że dziewczyny nie są tak naiwne i że dalej będą stały przy wejściu, bo w końcu zauważyły Liama. Dlatego też musieliśmy biec, dobrze, że za rogiem czekał Harry i Lou. Odjechaliśmy z piskiem opon.
- Przesrane macie - rzekł zdyszany Daniel.
Ruszyliśmy w stronę Oxford Street, zamierzaliśmy kupić jej sukienkę podobną do tej co kupiliśmy w Polsce. Weszliśmy do pierwszego sklepu, i każdy ruszył w swoją stronę. Po 5 minutach wszyscy spotkaliśmy się na środku sklepu.
- Ej, ale jak wy chcecie jej kupić sukienkę, nie wiedząc jaki ma rozmiar. - spytał Liam.
- Mamy tajną broń - poruszyła brwiami - Dominika do przymierzalni - tym razem nieco ostrzej skierowała słowa do mnie.
- Tak mamusiu.
Niestety to ja musiałam przymierzać 8 sukienek, dlatego, że mam identyczną budowę ciała jak moja kuzynka, tylko, że ona jest nieco niższa od mnie. Więc każda sukienka będzie na niej dłuższa niż na mnie. Przymierzyłam pierwszą i pokazałam się wszystkim, od razu kazali mi ją ściągnąć. Jak się później okazało wybrał ją Niall. Zakładając drugą wiedziałam od razu, że to Lou, bo była to sukienka w paski. Też kazali mi ją ściągnąć. I tak było z każdą sukienką, aż do ostatniej. Wyglądała świetnie.
- Tego szukaliśmy ! - krzyknęła na cały sklep szczęśliwa przyjaciółka, przez co kilka kobiet spojrzało się w jej stronę.
Wróciłam do przymierzalni, przebrałam się w swoje ciuchy. Podeszłam do kasy i zapłaciłam za nią. Szczęśliwi, że udało nam się tak szybko znaleźć prezent wyszliśmy ze sklepu. Wpadłam na genialny pomysł.
- Macie jutro dużo pracy ?
- Dosyć, dosyć, a dlaczego się pytasz ? - spytał zaciekawiony Harry.
- No bo jutro jest ta impreza Ani. Mielibyście czas, żeby jutro wpaść na nią, na pewno się ucieszy. Zaczyna się o 18, dacie radę ?
- Poprzekładamy wywiady i będziemy - odparł Zayn.
- Dziękuję. A moglibyście coś jeszcze zaśpiewać na tej imprezie ?
- Nie ma problemu, zawsze do usług ! - krzyknął Niall.
- Ciszej, bo zaś nas znajdą - szturchnął go Li.
- Jeszcze raz wam dziękuję. Ten dzień jest piękny.
Ruszyliśmy w stronę samochodów. Szłam z przodu z Niallerem. Ciągle się śmialiśmy, dopóki nie podszedł do mnie brat i Natt.
- Zmieniamy kierunek - odparł nerwowo Daniel.
Objęli mnie z dwóch stron, i zwrócili w druga stronę.
- Ej, ej co się dzieje ? - spytałam zdezorientowana.
- Nic, do toalety potrzebuję - przyśpieszyła kroku Natt.
- Do jasnej cholery ! Co tu się dzieje ?! Puśćcie mnie natychmiast - zaczęłam się szarpać, w końcu puścili mnie.
Odwróciłam się w tym kierunku co szliśmy początkowo. Rozejrzałam się po okolicy, nic co mogłoby spowodować takie zachowanie u nich, oprócz jakieś całującej się pary. Wyglądali na szczęśliwych. Dłużej im się przyglądając rozpoznałam kobietę, była nią Caroline Flack. Zaśmiałam się w duszy bo pewnie zaś omotała sobie jakiegoś faceta w okół paluszka.
- I co nie widzę tu niczego szczególnego - rzekłam nie spuszczając wzroku z pary.
Tego kolesia też z skądś kojarzyłam, był strasznie podobny do taty. Ale coś mi mówiło, żebym podeszła bliżej. Przebiegłam przez ruchliwą ulicę, będąc coraz bliżej nich, moje serce biło coraz szybciej. Stałam nie daleko ich, i dopiero teraz zrozumiałam, że to mój tata. Poczułam, że moje serce łamie się na tysiąc kawałeczków.
- Tata ?! - krzyknęłam ze łzami w oczach.
Mężczyzna odkleił się od Caroline i obrócił się w moją stronę.
- Dominika ? Córciu, to nie tak jak myślisz!
Nie chciałam go słuchać. Zaczęłam biec, a łzy same cisnęły mi się do oczu. Biegłam, ile sił w nogach, chciałam zniknąć. Zauważyłam niedaleko ławkę. Usiadłam na niej, podkurczając nogi tak, abym mogła schować w nich zapłakaną twarz. " Ten dzień jest piękny " krążyły po głowie moje wcześniej wypowiedziane słowa. Mam nauczkę, że nie wolno chwalić dnia przed zachodem słońca.
- Dominika, tu jesteś, martwiłem się. Proszę przestań płakać.
- Daniel, ale jak on nam mógł to zrobić ? Ledwo, co się otrząsnęliśmy po śmierci mamy, a teraz to ?! Czy on ma w dupie to, co my czujemy ? Powiedz mi, bo ja już sama nie wiem - mówiłam przez łzy.
- Mnie też nie jest łatwo. Na te pytania odpowiedź zna tylko on, może nie jest nam pisane szczęście, tylko ciągłe problemy - podniósł mój podbródek i spojrzał mi się prosto w oczy - Proszę, uśmiechnij się ! Wszystko będzie dobrze.
Widziałam w jego oczach też łzy, ale mimo że nie było mi łatwo się uśmiechnąć to zrobiłam to. Wtuliłam się w niego i znów z moich oczu popłynęły słone łzy. Widziałam jak zbliża się do nas reszta, szybko przetarłam twarz rękoma i udawałam, że nic się nie stało. Staliśmy tak chwilę w ciszy.
- Piękną mamy dziś pogodę - powiedziałam z uśmiechem, ale wiedziałam, że nikogo to zbytnio nie przekona.
Podeszła do mnie przyjaciółka, i mocno mnie przytuliła.
- Będzie dobrze, damy radę. Pamiętaj, że masz mnie - wyszeptała, a do moich oczu po raz kolejny naleciała dawka łez.
Stojąc na środku chodnika, zrobiliśmy grupowego niedźwiadka.
- Są jakieś plany jeszcze, czy wszystkie się wyczerpały? - spytałam, przerywając uściski.
- Co powiecie na wesołe miasteczko ? - prytanie należało do Lou.
- Świetny pomysł! - każdy popatrzał się ze zdziwieniem w oczach.
Myślałam, że jeżeli czymś się zajmę to zapomnę o tym, ale to nie dawało skutku. Pierwsza atrakcja, a ja już nie mam siły na więcej, nie potrafię zapomnieć.
- Harry, przepraszam, że ci przeszkadzam ale mógłbyś mnie odwieźć ? - wyszeptałam na ucho.
- Pewnie, że tak. Słuchajcie ja jadę odwieźć Domi do domu i zaraz wracam.
- Wiesz co, my też się zbieramy - odparł Zayn.
- Ej, ale nie zwracajcie na mnie uwagi, bawcie się...
Wszyscy uparli się, że chcą wrócić do domu. W drodze do auta podeszła do mnie Natt.
- Już okej ? -spytała kładąc rękę na moim biodrze.
- Nie jest dobrze, ale nie jest aż tak źle - uśmiechnęłam się na co dziewczyna odwdzięczyła mi się.
- Słuchaj wiem, że to może pytanie nie na miejscu. Ale Harry mnie zaprosił gdzieś na wieczór, nie będzie ci przeszkadzało jak z nim pójdę ?
- Coś ty głupku. Wiesz, że bardzo się ciesze, że ci się układa. A to co dziś się wydarzyło, to... najlepiej o tym... po prostu zapomnijmy.
Po 15 minutach byliśmy pod domem ciotki i wujka. Wzięliśmy walizki i podziękowaliśmy za mile spędzony dzień. Ciężko przeszły mi te słowa przez gardło, ale i tak jestem im wdzięczna, że byli ze mną tego dnia.
- W końcu jesteście ! Martwiłam się o was - rzuciła się na nas Ania- Domi, ty płakałaś ?
- Nie - odparłam chamsko, po czym poszłam do pokoju gościnnego. Odłożyłam walizkę w róg, a sama rzuciłam się na łóżko.
- Mogę na chwilkę ? - spytała wychylając głowę przez szparkę, pomiędzy drzwiami a framugą.
- Pewnie, że tak. Przepraszam, za to na dole, ale nie jestem dziś sobą.
Po długich rozmowach, wyciągnęła ze mnie to wszystko, co się wydarzyło dzisiejszego dnia, poprosiłam ją, aby nic nie mówiła swojej mamie, bo mogło by to się źle skończyć, dlatego, że jest to siostra mojego taty.
- Słuchaj, poznałam tutaj świetnych znajomych, mogła bym ich zaprosić jutro na twoją osiemnastkę ?
- Pewnie, że tak - odparła z uśmiechem na buzi, wiedziałam w głębi duszy, że nie podoba jej się ten pomysł. - A ile ich będzie ?
- Tylko 5 osób. Są wspaniali, polubisz ich. - odparłam z uśmiechem na twarzy.
- Postaram się. Dobra ja idę na dół. Idziesz ze mną ?
- Nie zostanę tutaj, rozpakuję ciuchy.
Tak jak powiedziałam, tak zrobiłam. Rozpakowałam swoją walizkę, przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Zmęczona dzisiejszym dniem, bardzo szybko usnęłam.
________________________________________________________
Tak jak obiecałam, wydarzyło się coś ! Widzę, że pojawia się coraz więcej komentarzy, jestem wam wszystkim za to bardzo wdzięczna. Pod ostatnim rozdziałem jest ich 11, najwięcej jak do tej pory. Spokojnie, nie macie się o co martwić, to jeszcze nie koniec, pojawi się dużo rozdziałów, które mam nadzieję będziecie czytać. Dziękuje wam jeszcze raz za komentarze jak i za ilość wejść, ogólnie za to, że jesteście i czytacie tego bloga !
9 komentarzy:
fajneeee podoba mi sie pisz dalej. Zapraszam do mnie bardzo mi zależy na komentarzach http://onedirectionimaginydlafanek.blogspot.com/
Bardzo fajny rozdział :) Czekam na następny jak zawsze i mam nadzieję że wydarzy się coś pomiędzy Zaynem a Domi podczas tego wyjazdu :P :D
Fajny rozdzial ,mam nadzieję ze między Domi a Zaynem bedzie cos więcej
Kolejny ciekawy rozdział. Czekam, aż w końcu coś się wydarzy między Dominiką a mulatem . < 333
świetny czekam na kolejny !
jaki długi :o, postarałaś się :D nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)
Świetnie ! Kocham twojego blogaa ♥
Zapraszam do mnie. :)
http://stolen-my-heart-one-direction.blogspot.com/
Jak zawsze rozdział cudowny! I w końcu się doczekałem chłopaków ;-) Jeszcze może jakaś akcja Domi + Zayn i będę w niebie ;-) Ale pożyjemy zobaczymy ;-)) Rozdział bardzo mi się podobał :-) Fantastyczny :-) Nie mogę sie już doczekać następnego :-) Pisz jak najszybciej :-D
Świtny jak każdy ;)
Prześlij komentarz