niedziela, 30 grudnia 2012

Epilog

Kto by pomyślał, że rok temu spełni się moje największe marzenie i spotkam moich idoli. Byli oni dla mnie wszystkim. Ideałem przyjaciół, mężczyzny, a najważniejsze osób, które spełniają swoje marzenia. A kim teraz są dla mnie ? Są tymi samymi osobami, które osiągnęły wiele w swoim życiu. Ostatni rok wywrócił moje życie o 360 stopni. Poznanie chłopaków,przeprowadzka do Londynu. To wiele mnie nauczyło.
Miłość daje nam lekcje pokory, współpracy z drugim człowiekiem oraz szczerości. Miłość w moim, jak i w życiu przyjaciół jest inna jednak każda wyjątkowa na swój sposób.
Doskonałym przykładem związku, gdzie odległość nie gra roli jest Harry i Natt. Przyjaciółka dopiero nie dawno wprowadziła się do miasta, a co najlepsze do domu naprzeciwko mnie. Ale wcześniej tak nie było. Każde kilka dni wolnego i Harry znikał. Każdy pytał się, gdzie ? Jedynie my wiedzieliśmy, że zawsze jego kierunkiem była Polska. Miłość moich przyjaciół rozkwitała, jak pąk róży w ciepłe dni.
Co z Niallem i moją kuzynką Anią ? Kilka dni po ślubie Niall zaprosił ją na romantyczną kolację, w wyniku, czego tworzą teraz świetną parę. Wydawałoby się, że to tylko miesiąc, ale każdy wierzy, że ich związek przetrwa wszystko.
Co słychać u Louisa i Eleonor ? Pomimo 21 lat Lou dalej stroi żarty wszystkim wokoło. Eleonor niestety ma ciężko, jednak jej twardy charakter pomaga jej i próbuje ustatkować roztrzepanego Louisa. Kiedyś musi to zrobić, jeżeli za kilka miesięcy na świecie pojawi się potomek Tomlinsona. Chłopak kompletnie zwariował na punkcie maluszka.
Liam z Danielle natomiast zamieszkali razem. Dozgonna miłość Liama do Dan, sprawiła, że pewnego wieczoru oświadczył się jej w towarzystwie rodziców, jej jak i jego. 
Uwierzylibyście w to, że mój brat Daniel poszedł na studia ? No tak medycyna to jego odwieczne marzenie, które stara spełnić wraz z Martyną. Oni jako jedyni zostali w Polsce. Stwierdzili, że ich miłość nie pozwala im opuścić kraju.
A co słychać u Caroline i taty ? Kilka tygodni po weselu na świat przyszedł Michael, który od pierwszych dni daje w kość swoim rodzicom. Każdy twierdzi, że podobny jest od do Car jednak ja sądzę, że to cały tata. 
A co słychać u mnie i u Zayna ? Nic ciekawego. Żyjemy, starając się łapać każdą chwilę. Aby za kilka lat nie żałować, że czegoś nie zrobiliśmy. Ostatnio pomimo mojego ogromnego leku wysokości skoczyliśmy na bungee. Za kilka dni wybieramy się do Bradford z zamiarem odwiedzenia rodziny chłopaka.
Kiedyś każdego dnia zadawałam sobie masę pytań, na których większość nie znałam odpowiedzi. Marzyłam, jak zawsze, ale jednocześnie bałam się tego robić. A dlaczego ? Bo bałam się, że te lepsze jutro nigdy nie nadejdzie. Bałam się marzyć, bo wszystko czego pragnęłam i o czym myślałam rzadko się spełniało. Jednak czas pokazał, że warto. Dużo się zmieniło przez cały ten rok, a ja w tym czasie nauczyłam się czegoś bardzo ważnego. Wiary w siebie i miłość. Trzeba ją odnaleźć. Każdy nasz brak wiary w miłość, zabiera nam cząstkę siebie, a to jest największy cios, jaki możemy sobie zadać. Bo kiedy tracimy wiarę w siebie i swoje możliwości, nawet najbardziej korzystne okoliczności nie pomogą. Aha... No i marzenia. To dzięki nim odkrywamy to, co jest nieznane w rzeczywistości. A ich zaletą jest to, że zupełnie nic nie kosztują.

I wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

_________________________________________________________________________
Nie wiem od czego mam zacząć. Może zacznę od początku. Kiedy zaczęłam pisać nie wiedziałam, że kiedyś  skończę tę historię. Myślałam, że starczy mi sił na chwilę, jednak wytrwałam i to wszystko dzięki wam ! Pamiętam pierwszy komentarz pod rozdziałem, byłam wtedy tak szczęśliwa. Wydaje mi się jak by to było wczoraj, a ta przygoda trwała 9 miesięcy. Często was zawodziłam nie dodając rozdziałów na czas, za co bardzo przepraszam. Czytając komentarze sprawialiście, że się uśmiechałam.
Gdy o blogu dowiedziało się kilku znajomych bałam się wstawiać kolejne rozdziały. A dlaczego ? Bo myślałam, że będą się śmiać ze mnie. Ale kiedy przemyślałam sobie to wszystko doszłam do wniosku, że nikt mnie nie powstrzyma przed dalszym pisaniem. 
Ta przygoda dała mi wiele do myślenia. Trzeba stawiać sobie wyzwania i dążyć w celu ukończenia ich.
Pamiętam jak napisałam pod którymś rozdziałem, że połączyło nas wspólne marzenie. Marzenie związane ze spotkaniem One Direction, nie ważne czy na koncercie czy gdzieś w parku na spacerze. Po prostu spotkanie ich. Mam nadzieję, że każdej z nas uda się spełnić to i każde inne marzenie.
Wiem, że mogę się powtarzać ale dziękuje wam za to że byłyście tu ze mną. Chciałabym każdą przytulić z osobna chociaż wiem, że to nie możliwe. Jeszcze raz MASSIVE THANK YOU <3
Nie kończę przygody z pisaniem, więc jeżeli dalej chcecie być ze mną zapraszam na http://iwantspendrestofmylifewithyou.blogspot.com/ gdzie w najbliższym czasie powinien pojawić się pierwszy rozdział.

Podsumowując :
Bloga odwiedzono 35 716 razy, wszystkich komentarzy 305 a czytelników 31.

Jeszcze raz wam dziękuje. Mam nadzieje, że te opowiadanie sprawiło wam tyle radości co i mi. Teraz tylko wierzmy, że wszystkie spotkamy się na koncercie One Direction w Polsce ♥

niedziela, 23 grudnia 2012

nowe opowiadanie ♥

 Jak wszyscy widzicie powoli historia dobiega końca. Jednak nie moja przygoda z pisaniem, założyłam nowy blog, gdzie pojawił się prolog. Byłabym wdzięczna jeżeli wpadlibyście tam i ocenili czy warto pisać powstałą w mojej głowie historię.  http://iwantspendrestofmylifewithyou.blogspot.com/

Może jest osoba, która zna się i chciałaby popracować nad wyglądem bloga. Jeżeli tak to piszcie @dominikad252 (twitter) bądź 9258887 (gg).

Rozdział 42


Perspektywa Dominiki :

W końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień, w którym Caroline i mój tata mieli zostać połączeni węzłem małżeńskim. Długie i staranne przygotowania przez ostatnie kilka tygodni powodowały, że dzisiejszego dnia nic nie mogło pójść źle. Wszystko było zapięte na ostatni guzik. Kwiaty, kościół, jedzenie, stroje, a co najważniejsze goście.
Spojrzałam na Natalię, która leżała obok mnie. Po jej zamkniętych powiekach mogłam wywnioskować, że dalej śpi. Wczorajszego dnia do późnych godzin świętowałyśmy ostatni panieński dzień Caroline. Wpatrując się w jej rysy twarzy myślami przypominałam sobie jak wyglądałyśmy będąc młodsze.
- Bu ! - niespodziewanie krzyknęła przyjaciółka.
Odruchowo walnęłam ją w ramię, co najwyraźniej zabolało ją, ponieważ przyłożyła dłoń w to miejsce.
- Długo już nie śpisz ? - kiwnęłam twierdząco głową na co Natt wywróciła oczami - Nigdy nie mogłaś sobie pospać dłużej. - zaśmiała się.
- Za to ty zawsze wyrabiałaś normy - stwierdziłam.
- Która godzina ? - spytała Natt.
Nie schodząc z łóżka sięgnęłam po telefon znajdujący się na stoliku i odczytałam godzinę.
- 6.10, pora wstać - podniosłam się do pozycji siedzącej, po czym ponownie opadłam na łóżko.- Jeszcze chwila.
- Ktoś mi się tu rozleniwił , wstawaj ! - krzyknęła przyjaciółka uderzając mnie poduszką.
Niechętnie wstałam i pierwsze co zrobiłam to wtuliłam się w Natalię. Kołysałyśmy się z boku na bok, dopóki do pokoju nie weszła Martyna- siostra Natalii oraz dziewczyna Daniela.
- Słyszałam, że szykuje się dziś dobra impreza - zażartowała.
- Ja też coś takiego słyszałam.
- To lepiej się zbierajcie, bo odbędzie się bez was - powiedziała następnie sięgnęła do walizki po dresy i bluzkę.
To samo zrobiłyśmy i my. Wzięłyśmy luźne ciuchy i poszłyśmy pod prysznic. Za kilka godzin miała odbyć się uroczystość, a my byłyśmy jeszcze "w lesie". Wzięłyśmy szybki prysznic i byłyśmy gotowe do kilkugodzinnego upiększania się. Zrobiłyśmy śniadanie i udałyśmy się do pokoju w którym od samego rana siedziała panna młoda. Gdy tylko przekroczyłyśmy próg pokoju, Car stała przy oknie z kubkiem w dłoni i spoglądała gdzieś daleko. Po cichu zaczęłyśmy skradać się, a kiedy dotarłyśmy do zamierzonego celu, czyli plecy blondynki, delikatnie ją szturchnęłyśmy. Jej reakcja była taka jak się spodziewałyśmy, wystraszyła się.
- Nie róbcie mi tak więcej - powiedziała trzymając dłoń na piersi.
Wszystkie kiwnęłyśmy zgodnie głową, po czym rozsiadłyśmy się na wielkim łóżku w sypialni. Żarty, jak i wygłupy pomogły zjeść śniadanie w dobrej atmosferze. Punkt 7:00, pod dom podjechał cały sztab stylistek, które miało się zająć panną młodą oraz mną - jej druhną. Pamiętam, kiedy Caroline poprosiła mnie o to, aby zostać jej druhną i wstępnie odmówiłam, bałam się czy podołam tak dużej roli, jednak po namowach blondynki, zgodziłam się. Usiadłam wygodnie na krześle i poddałam się wszystkim zabiegom, które przewidywał grafik. Zbytnio nie skupiałam się na rozmowach, które obok mnie się odbywały tylko na magi dzisiejszego dnia. Często zastanawiałam się jak to będzie ? Ale wiem, że odpowiedź jest prosta.
- Domi, słuchasz nas ? -szturchnęła mnie Martyna.
- Przepraszam, zamyśliłam się, o czym mówiłyście ?
- Zastanawiamy się jak minął wieczór chłopakom - odparła Natt.
- Zapewne dużo alkoholu, dzikich tańców i wygłupów.
No tak, mój tata nie chcąc być gorszy od swojej przyszłej żony, odprawił swój wieczór panieński blisko na 20 osób, z czego tylko sześć osób znałyśmy. Był to Liam, Louis, Harry, Zayn, Niall i Daniel. W tym samym momencie, co określiłam jako wieczór kawalerski mojego ojca wyobraziłam sobie go w głowie. Chcąc pozbyć się go, potrząsnęłam głową co nie uszło uwadze Caroline i dziewczyn.
- Też tak sądzę - uśmiechnęła się do mnie Car.
Odwzajemniłam uśmiech i kiwnęłam twierdząco głową. Kiedy byłyśmy już prawie gotowe, a cała rodzina zaczęła zjeżdżać się do nas do domu, opanował mnie lekki strach jednak po chwili się okazało, że nie tylko mi.
- Nie płacz - usłyszałam słowa Natt.
Odwróciłam się i ujrzałam zaczerwienione oczy Caroline, nic nie mówiąc wstałam i podeszłam do niej, następnie przytuliłam ją.
- Już dobrze - stwierdziła po kilku minutach delikatnie oswabadzając uścisk.
- Łzy w dniu ślubu są dobre, dobrze wróżą - odezwała się jedna ze stylistek, która aktualnie kończyła fryzurę Martyny.
Blondynka wydawała się ucieszona słysząc te słowa, ponieważ na jej buzię wkradł się uśmiech. Nagle do pokoju ktoś próbował się dostać.
- Mogę wejść ? - zza zamkniętych drzwi można było usłyszeć głos Daniela.
- Nie ! - jednocześnie wszystkie krzyknęłyśmy.
- Ale kiedy ja muszę - ponaglił swoje wejście.
- Nikt z ekipy pana młodego nie może widzieć panny młodej w białej sukni nie wcześniej niż w kościele. - twardo odpowiedziała Natt.
- Zabiorę jedną rzecz i znikam.
- Tylko nie podglądaj ! - poinformowałam go przed wejściem do pokoju.
Wszedł z dłońmi na oczach i skierował się do komody z której wyciągnął czerwone pudełeczko, w którym jak dobrze myślałam znajdowały się obrączki. Świadkiem od strony taty miał właśnie zostać mój nieodpowiedzialny brat, który o mały włos, a mógłby zapomnieć o obrączkach. Wychodząc mój brat powiedział :
- Oni nie są już tacy młodzi - zaśmiał się po czym dokończył - Poza tym Caroline przepięknie wyglądasz. - zaczął uciekać gdyż bał się, że oberwie od którejś z nas.
W czwórkę wybuchłyśmy głośnym śmiechem, po raz ostatni się przejrzałyśmy w lustrze i kiedy stwierdziłyśmy, że jesteśmy gotowe, w głowie zaczęło układać mi sie coś dziwnego " Coś niebieskiego, starego i pożyczonego". Tak to polska tradycja, która musiała być spełniona także w Londynie.
- Caroline masz coś niebieskiego ? - spytałam wyliczając na palcach.
- Tak - wskazała na koralik znajdujący się przy welonie.
- Coś starego ?
- Po babci - odparła wskazując na kolczyki.
- A pożyczonego ?
Kiwnęła przecząco głową, a ja natychmiast zaczęłam wymyślać co mogłabym jej pożyczyć. Zbytnio nie wiedziałam co mogłoby to być. Po burzliwej dyskusji stwierdziłyśmy, że pożyczy jej coś mama, która chwilę później poproszona zjawiła się w pokoju. Wyszłam przed dom, było zbyt ciasno tam w środku. Oparłam się o maskę białego Rolls Royce i napawałam się kwietniowym londyńskim słońcem. Odchyliłam głowę do tyłu, chcąc złapać jak najwięcej promieni. W pewnym momencie dołączyła do mnie Natalia i zrobiła dokładnie to samo co ja.
- Muszę ci coś powiedzieć - odruchowo spojrzałam na nią. - Za niedługo zbliżają się wakacje i nie mam planów na nie, a nie chcę sama spędzać czasu w Londynie - uśmiechnęła się szeroko, pokazując swoje śnieżnobiałe ząbki.
- Yeah, będzie cudownie spędzimy je razem - objęłam ramieniem dziewczynę i mocno przysunęłam ją do siebie.
- To nie wszystko, przeprowadzamy się tutaj. - wypowiedziała jak nigdy nic.
Nie mogąc w to uwierzyć wydałam okrzyk radości i uniosłam przyjaciółkę w górę.

Kiedy tylko podjechałyśmy pod kościół odstawiłam myśl o przeprowadzce Natt na boczny tor i zajęłam się priorytetem. Chciałam wypaść dobrze na tle całej zebranej rodziny oraz przyjaciół. Nigdzie w tym tłumie nie mogłam odnaleźć chłopaków, żałowałam, bo chciałam ich zobaczyć jeszcze przed wejściem do kościoła.
Gdy znajdowaliśmy się przed ołtarzem, tata nerwowo bawił się palcami a Daniel próbował mnie rozśmieszyć. Rozbrzmiała się tradycyjna melodia, a w drzwiach wszyscy mogliśmy zauważyć przepiękną Caroline w białej sukni u boku swojego ojca. Od razu na twarzy taty pojawił się uśmiech a w oczach iskierki. Car powoli zbliżała się do nas, a kiedy już dotarła tata odebrał blondynkę z rąk jej ojca i pomógł wejść na wyższy schodek. Po kilkudziesięciu minutach przemowy wielebnego padły pytania, na które zapewne czekali wszyscy.
- Czy ty bierzesz o to tą kobietę za żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską ?
- Tak - bez zawahania odpowiedział.
- A czy ty bierzesz go za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską ?
Caroline wypowiedziała to samo słowo co mój tata " Tak". Po zapewnieniu sobie bezgranicznej trwającej na lata miłości przyszedł czas na wymienienie się obrączkami.
- Może pan teraz pocałować swoją żonę - wielebny po raz ostatni zabrał głos, po czym zaczął bić brawo.

Po długiej drodze w ciągłym trąbieniu aut dojechaliśmy na miejsce. Ogród, w którym miało odbyć się przyjęcie wyglądało magicznie, wszędzie kwiaty a na samym środku wielki namiot, pod którym miała odbyć się zabawa. Wszyscy zajęliśmy wyznaczone miejsca i czekaliśmy na ciepły posiłek, który właśnie nieśli kelnerzy. Dopiero wtedy mogłam zauważyć moich przyjaciół, siedzieli nieco dalej od nas. Ja wraz z Danielem siedziałam obok pary młodej, pełniąc rolę świadków. Zaraz po posiłku przyszedł czas na przemowę wstaliśmy wraz z bratem, w ręku trzymając lampki z szampanem, życząc szczęścia młodej parze.
- Na początku nic nigdy nie wydaje się proste. Tak było i teraz, kłótnie, ale po co mam prać brudy w tak piękny dzień. Pamiętam jak się poznaliśmy - Caroline zaśmiała się pod nosem, a ja kontynuowałam - Nie było to ciekawe doświadczenie. Widząc tatę smutnego, również nie było mi do śmiechu, jednak na jego drodze pojawiłaś się ty kobieta która sprawiła, że życie wywróciło się do góry nogami. Dziękuje ci za to, że się pojawiłaś, bo gdyby nie ty, dziś wszyscy byśmy nie mogli tu się zebrać i świętować waszej miłości - rozejrzałam się po wszystkich zebranych gościach.
W oczach taty mogłam zauważyć łzy, szczęścia czy wzruszenia ? To wiedział już tylko on.
- Jak wszyscy faceci wiemy, kobieta potrafi porządnie namieszać w głowie. Tak stało się i z moim tatą. Kto by pomyślał kilka lat temu, że codziennie zakładać będzie koszulę a pod szyją wiązać krawat. Kto by pomyślał, że w takim wieku zrobi nam taki prezent w postaci Michela. Mógłbym wymieniać jeszcze wiele rzeczy, ale najważniejsze dla mnie jest to, że bez nich świat by nie istniał. Nie było by sensu, życia. Dziękuje ci Caroline, że sprawiasz, że mój tato jest szczęśliwy. A jeżeli będzie coś nie tak to dzwoń - kiedy skończył ułożył z dłoni telefon i puścił oczko w stronę blondynki.
Wznieśliśmy lampki do góry i wypiliśmy za zdrowie pary młodej.
- Pora na pierwszy taniec - szepnęła mama Car.
Tata ujął dłoń i zaprowadził na parkiet. W momencie, kiedy rozbrzmiała się ich ulubiona piosenka, zaczęli kołysać się na boki. Patrzyli sobie prosto w oczy, co sprawiało, że nie mogłam oderwać wzroku od nich. Na parkiet schodziło się coraz więcej par towarzysząc im w pierwszym tańcu.
- Zatańczysz ze mną ? - podszedł do mnie Zayn, w tym samym momencie wystawiając dłoń.
- Pewnie, że tak.
Powędrowaliśmy na środek parkietu, byliśmy zaraz koło Nialla i mojej kuzynki Ani. Farbowany na blond przyjaciel w końcu odważył się zaprosić ją na ślub, coś ich ciągneło do siebie jednak obydwoje bali się do tego przyznać.
- Stęskniłem się za tobą - szepnął mi na ucho.
- Ja też - przysunęłam się bliżej niego i musnęłam jego usta.
- Ślicznie dziś wyglądasz.
W odpowiedzi uśmiechnęłam się i wtuliłam w chłopaka. Co chwila machałam przyjaciołom, którzy tańczyli obok nas. Muzyka zmieniła rytm a wraz z nim i my. Nieprzerwanie tańczyliśmy co chwila zmieniając partnerów. Raz tańczyłam w kółku z dziewczynami, a raz z którymś z mężczyzn. Robiło się coraz ciemniej na dworze a ja poczułam jak ktoś mnie łapie za dłoń i ciągnie w stronę wyjścia.
- Nie obrazisz się jeżeli pobędziemy chwilę sam na sam - poruszył zadziornie brwiami Zayn.
Kiwnęłam przecząco głową, w głębi duszy cieszyłam się na pomysł chłopaka, ponieważ przyda się chwila odpoczynku od ciągłych tańców. W ciągłej ciszy gdzieś zmierzaliśmy, w końcu nie wytrzymałam i odezwałam się.
- Gdzie idziemy ?
- Jeszcze sekundka.
Tak jak powiedział sekunda i byliśmy tak jakby w innym świecie. Jezioro a na samym środku pergola cała w kwiatach i lampkach.
- Jak tu ...
- Romantycznie - przerwał mi, kładąc brodę na moim ramieniu.
Usiedliśmy na huśtawce i jak dzieci beztrosko huśtaliśmy się.
- Wiesz o tym, że Natalia się przeprowadza do Londynu - powiedziałam pierwszą myśl, która napłynęła mi do głowy.
- Harry nam dziś to powiedział, będziesz mieć przyjaciółkę blisko siebie.
- Prawda, cieszę się z tego. - spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki i od razu mogłam stwierdzić, że uwielbiam go i to bardzo.
- Kocham cię - wypowiedział spoglądając prosto w moje oczy.
- Ja ciebie też kocham.
Delikatnie musnął moje wargi, jednak pogłębiliśmy nasz pocałunek. Jedną dłoń trzymałam na jego klatce piersiowej a drugą bawiłam się jego włosami. Zaraz po rozluźnieniu uścisku, położyłam głowę na jego barku, on objął mnie ramieniem i jeździł opuszkami palców po moim ramieniu. Wiedział dobrze o tym, że to zawsze wywołuje u mnie ciarki, te przyjemne ciarki. Siedzieliśmy tak wyobrażając sobie naszą przyszłość. Czułam się w jego towarzystwie wspaniale, wiedziałam też, że w jego ramionach zawszę mogę być bezpieczna.
- Zobaczysz... Kiedyś to my, urządzimy takie wesele.
Poczułam ciepłe usta Zayna na moim policzku. Robiło się coraz później, nawet nie wiedząc kiedy minęła godzina wróciliśmy do wszystkich. Impreza była rozkręcona na całego. Dosiadłam się do stolika przyjaciół gdzie tylko siedziała jak na razie Danielle. Wraz z Malikiem zaczęliśmy pogawędkę, aż w pewnym momencie zjawili się wszyscy przyjaciele z lekką zadyszką.
- Impreza jest na maxa ! - krzyknął Lou.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, i tak do końca wieczoru. Daniel i Martyna, Louis i Eleonor, Liam i Danielle, Harry i Natalia, Niall i Ania, no i ja i Zayn wszyscy byliśmy szczęśliwi z dzisiejszego dnia. Impreza trwała do późnych godzin nocnych. Co chwila nowe pomysły chłopaków wprowadzały dziewczyny o zawrót głowy.

________________________________________________________________
Jest, udało mi się ! ♥  Specjalnie dla Was rozdział tak na święta.
 Życzę Wam wesołych spokojnych oraz udanych świąt Bożego Narodzenia. Dużo prezentów oraz tego aby świąteczne kalorie poszły tam gdzie chcemy xD
Epilog postaram napisać się jak najszybciej ! Do następnego. :*

poniedziałek, 26 listopada 2012

Liebster Award + Rozdział 41

Dziękuje wam za 5 nominacji do Liebster Award, która jest nagrodą z dobrze wykonaną robotę blogera. Wiecie co ściemniacie z tym :D w żadnym wypadku nie jestem dobra, ale przejdźmy do nominacji :

Pierwszą osobą, która mnie nominowała jest Klaudia Klaudyś z którą miałam przyjemność rozmawiać i jest świetną dziewczyną, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś pogadamy.


1. Jak się nazywasz ?
 Na imię mam Dominika, nazwiska może nie będę zdradzać.
2. Skąd pochodzisz ?
 Pochodzę z Jastrzębia-Zdroju, tu się urodziłam i mieszkam do tej pory.
3. Ile masz lat ?
 6 grudnia stuknie mi okrągła 16 :D
4. Czy lubisz One Direction ?
 Hmmm ... wręcz uwielbiam.
5. Najbardziej zwariowana rzecz jaką zrobiłaś ?
 Szczerze to nie mam takiej jednej rzeczy, która zapadłaby mi w pamięć, albo i mam. Sama nie wiem.
6. Największe marzenie ?
 Obecnie moim marzeniem jest wybrać się do Londynu oraz pójść na koncert One Direction.
7. Ulubiony sport ?
 Koszykówka
8. Lubisz mój blog ?
 Lubię, a najbardziej bloga Forever and Ever
9. Kim chcesz być w przyszłości ?
 W przyszłości chciałabym zostać logistykiem bądź spedytorem.
10. Osoba, której nie cierpisz ?
 Nie mam takiej, staram się żyć z każdym w koleżeńskich kontaktach.
11. Ulubiony film/książka i dlaczego ?
  Moją ulubioną książką jest 102 minuty autorstwa Jima Dwyera i Kevina Flynna. A ulubionym filmem z okazji zbliżających się świąt jest Kevin sam w domu.

To teraz czas na drugą nominację. Zostałam nominowana przez Domcia3211231

1. Za co lubisz 1D ?
 Lubię One Direction za to, że spełniają swoje marzenia i nie zwracają uwagi na osoby, które im źle życzą. Ale nie mogłabym pominąć tego, że uwielbiam ich barwy głosu jak i piosenki, które wykonują.
2.Co skłoniło cię do napisania bloga. ?
 Do napisania bloga (dziwne jednak prawdziwe) skłonił mnie mój sen w którym wraz z przyjaciółką wygrywamy dwutygodniowy pobyt z zespołem w Londynie.
3.Czy masz kogoś kto pomaga ci w pisaniu. ?
 Jest jedna osoba, która pomaga mi, jednak nie w pisaniu lecz w korektorowaniu. Pilnuje mnie aby nie było błędów. Fabuła jest mojego pomysłu.
4.Co sądzisz o osobach niepełnoletnich palących papierosy i pijących alkohol.?
 Mam dużo znajomych, którzy piją i palą i są w dodatku niepełnoletni. Sama nie wiem co mam sądzić, każdy nastolatek próbuje tego w młodym wieku i albo odrzuca go do tego albo wciąga. Nie ukrywam, że i mi zdarzy się czasami to robić.
5.Czy bohaterka twojego bloga jest do ciebie podobna. ?
 Hmm ... Myślę, że tak ponieważ chciałam w tym opowiadaniu ukazać cząstkę siebie, swojego charakteru, problemów jak i  marzeń,
6. Co robisz gdy nie masz weny?
 Najczęściej wkurzam się i obwiniam się za to, że rozdział nie będzie napisany tak szybko jak chciałam.
7. Jakie historie bardziej lubisz? Smutne czy wesołe?
 Trudno stwierdzić. Uwielbiam historię, które są smutne ale muszą one wtedy wywołać u mnie łzy jak i wesołe, które powodują, że jak głupia śmieje się przed komputerem.
8. Czym dla ciebie jest szczęście?
 Szczęście jest dla mnie pojęciem szeroko rozwiniętym. Dla niektórych szczęściem mogą być pieniądze, rodzina, przyjaciele, miłość bądź wiele innych rzeczy. 
9. Kim chcesz być jak dorośniesz?
 W przyszłości chciałabym zostać logistykiem bądź spedytorem.
10. Gdzie chciałabyś kiedyś zamieszkać?
  Londyn.
11. Co sądzisz o ludziach bijących swoje dzieci?
 Że są to ludzie, którzy nie dorośli do roli bycia rodzicami. Zamiast wytłumaczyć dziecku co zrobiło źle wolą wyciągnąć pasa i zlać dziecko do utraty przytomności, coraz więcej słyszy się o takich przypadkach. 

Czas na nominację nr. 3, którą przyznała mi Mrs.Malik ♥.

1. Jak masz na imię?
 Dominika.
2. Od jak dawna jesteś Directionerką?
 Od września 2011 roku.
3. Który z 1D jest twoim ulubionym i dlaczego ?
 Zayn Malik, dlaczego ? Te jego czekoladowe oczy, w których mogła zatopić się nie jedna dziewczyna no i przepiękny głos.
4. Najlepszy teledysk jaki oglądałaś?
 Live While We're Young
5. Ulubiona piosenka?
 Jest ich dużo ale Over Again przebija wszystkie.
6. Jakie jest twoje największe marzenie?
 Obecnie moim marzeniem jest wybrać się do Londynu oraz pójść na koncert One Direction.
7. Co myślisz o Eleanor?
 Nie znam Eleanor osobiście, ale mogę powiedzieć jedno : jest ogromną szczęściarą, że ma Louisa.
8. Co myślisz o Larry shippers/jesteś jedną z nich?
 Sądzę, że lekko przesadzają bo to z ich powodu Lou oddala się od Harrego. Nie, nie jestem jedną z nich wolę Niama.
9. Byłaś kiedyś hejtowana?
 Zdarzyło się, jednak powodem nie było to że uwielbiam 1D tylko podwórkowe sprawy :D
10.Co zainspirowało cię do stworzenia tego bloga?
 Do napisania bloga (dziwne jednak prawdziwe) skłonił mnie mój sen w którym wraz z przyjaciółką wygrywamy dwutygodniowy pobyt z zespołem w Londynie.
11. Za co kochasz One Direction?
 Kocham One Direction za to, że spełniają swoje marzenia i nie zwracają uwagi na osoby, które im źle życzą. Ale nie mogła bym pominąć tego, że uwielbiam ich barwy głosu jak i piosenki, które wykonują.

Czwartą nominację dostałam od , która prowadzi niesamowitego bloga, chciałam go nominować jednak dziewczyna ubiegła mnie. : (

1.Czy gdybyś miała taką możliwość, to zmieniłabyś swoje imię? Na jakie?
 Jak byłam młodsza strasznie chciałam zmienić imię na Wiktoria, jednak z czasem i moje imię zaczęło mi się podobać.
2.Ulubiony dzień tygodnia?
 Piątek.
3.Województwo?
 Śląskie.
4.Gdybyś mogła, to cofnęłabyś się w czasie by naprawić swoje błędy?
 Sądzę, że nie. Ostatnio nie zdarzyło mi się popełnić jakiś błędów. Chyba, że to co zrobiłam jest "świeże" to chcę cofnąć czas i to naprawić.
5.Boisz się ciemności?
 I to okropnie, ale bardziej wytworu mojej wyobraźni co może znajdować się w tej ciemności.
6.Gdybyś mogła zmienić jedną rzecz na świecie, co by to było?
 Żeby ludzie, żyli ze sobą w zgodzie. Zero rasistów, osób które nie tolerują związków homoseksualnych, złodziei, zbrodniarzy itp. Wtedy życie było by o wiele prostsze.
7.Zjadłaś kiedyś jakieś nietypowe danie? Jeśli tak, to co to było?
 Wydaje mi się, że nie. Staram się nie eksperymentować z jedzeniem. Najczęściej jem to co już kiedyś próbowałam i mi posmakowało.
8.Masz lęk wysokości?
 Mam i to ogromny.
9.Ulubiony kolor?
 Kremowy :)
10.Co ci się ostatnio śniło?
 Śniło mi się, że nie miałam keczupu w lodówce i z tego powodu strasznie płakałam.
11.Jaki masz znak zodiaku?
 Strzelec.

Piąta nominację dostałam od  Roxi Styles.

1.Jak długo jesteś fanką One Direction ?
 
Od września 2011 r.
2.Twój ulubiony członek One Direction to ...
 To Zayn Malik.
3.Twoim największym marzeniem jest ...
 Wybrać się do Londynu oraz pójść na koncert One Direction.
4.Czy masz rodzeństwo ?
 Tak, mam brata.
5.Ile masz lat ?
 6 grudnia stuknie mi okrągła 16 :D
6.Jak ma na imię twoja najlepsza przyjaciółka?
 Nie mam najlepszej przyjaciółki. Mam dużo osób, którym się mogę zwierzyć i są moimi przyjaciółmi, ale nie klasyfikuje ich typu ty jesteś moja najlepsza przyjaciółka bądź najlepszy przyjaciel.
7.Jak ma na imię twój największy wróg?
 Nie mam wrogów,  staram się żyć z każdym w koleżeńskich kontaktach.
8.Kim chciałabyś zostać w przyszłości?
 W przyszłości chciałabym zostać logistykiem bądź spedytorem.
9.Jak wygląda twój ideał chłopaka?
 
Fajnie by było gdyby był wyższy od mnie, powinien mieć poczucie humoru oraz być mądry.
10.Twoja ulubiona książka to...?
 102 minuty autora Jima Dwyer i Kevina Flynna.
11.Jak byś siebie opisała?
 Wysoka blondynka, z poczuciem humoru, która nigdy w siebie nie wierzy.


To teraz czas na nominacje :
1. 
miałam wstawić tutaj (http://cauze-we-re-like-na-na-na.blogspot.com/)ale dziewczyna ubiegła mnie xD
A teraz pytania :
1. Jak powstał twój blog ?
2. Ulubiony członek One Direction ?
3. Ulubiona piosenka z nowej płyty Take Me Home ?
4. Kim chcesz zostać w przyszłości ?
5. Masz rodzeństwo ?
6. Ulubiona potrawa ?
7. Miasto w którym chciałabyś w przyszłości zamieszkać ?
8.  Tytuł filmu który uwielbiasz ?
9. Jakie masz marzenie ?
10. Ile masz lat ?
11. Czy zrobiłabyś sobie tatuaż, jeżeli tak to jaki ?


Dziękuję jeszcze raz za wszystkie nominację i życzę miłego czytania.

Perspektywa Dominiki :


Ostatnie sekundy i rozległ się w klasie długo wyczekiwany dzwonek. Każdy czym prędzej chciał opuścić szkolny budynek, dlatego też w pośpiechu pakował książki ze swojego stolika i wybiegał z klasy. Zaraz gdy opuściłam klasę, dopadł mnie Nicolas.
- Jezu... Jak ty się wleczesz - szturchnął mnie ożywiony chłopak.
- A ty co taki wesoły ? - spytałam z uśmiechem na ustach, po czym oddałam mu.
- Dzisiaj piątek, piątek weekendu początek! - zaczął iść tyłem z rękoma uniesionymi, wybuchłam śmiechem, kiedy zaczął wywijać biodrami- A ty jakie plany? 
- Zayn z przyjaciółmi przychodzi na kolację - odparłam.
Chłopcy długo nie mogli wybrać odpowiedniego terminu spotkania, dlatego, że ich napięty grafik na to nie pozwalał. Jednak po kilku tygodniach w końcu zdecydowali się na dzisiejszy wieczór. Nicolas tylko poruszył zadziornie brwiami, po czym wpadł na kogoś.
- O przepraszam - powiedział nie zwracając uwagi na osobę, którą potrącił.
Chłopak, którego potrącił stanął na środku korytarza i z groźną miną przyglądał mu się. Nagle popchnął go na szafki i podniósł do góry za koszulkę.
- Myślisz, że zwykłe przepraszam wystarczy ? - spytał, przez zaciśnięte zęby.
Wydawało mi się, że już kiedyś tego chłopaka spotkałam. Długo się nie zastanawiałam. Spoglądając na zaistniałą sytuację przypominało mi się pobicie Nicolasa. Wokół nas uzbierało się dosyć dużo osób, które były zaciekawione wydarzeniem. Kiedy tylko chłopak podniósł rękę i zacisnął pięść w celu uderzenia Nicka, wkroczyłam do akcji.
- Zostaw go ! - krzyknęłam i pociągnęłam chłopaka za koszulkę w wyniku czego upadł on na ziemię a Nicolas był cały. - upss - szepnęłam.
Myślałam, że jak go szarpnę to puści mojego przyjaciela, ale żeby od razu się przewracać. Nagle koło nas pojawiła się dyrektorka szkoły. Jak za pociągnięciem magicznej różdżki cały tłum, który się uzbierał, znikł.
- Zapraszam waszą trójkę do mojego gabinetu - oznajmiła kobieta.
W ciszy ruszyliśmy do pokoju dyrektora. Co chwila spoglądałam na Nicka, który przybrał kamienny wyraz twarzy.
 - Proszę mi powiedzieć, co tam zaszło - zajęła miejsce, po czym wskazała ręką gdzie mamy usiąść.
Grobowa cisza, która panowała w gabinecie zbytnio nie pasowała kobiecie. 
- Dominiko, może ty powiesz co tam zaszło?
Wzięłam głęboki wdech i gdy chciałam zacząć mówić poczułam, jak Nicolas mnie szturcha. W momencie, kiedy spojrzałam na niego kiwał on przecząco głową. Chodziło mu o to, żeby milczeć. Winowajca całego zdarzenia siedział naprzeciwko nas i szyderczo się podśmiewał.
- Jack, a  może ty coś powiesz ? - zwróciła się do chłopaka, który chciał pobić Nicka.
- To ich wina, wpadłem na nich przypadkowo, natomiast oni mnie popchnęli i upadłem, gdyby nie pani, mógłbym wylądować w szpitalu!
- To nie prawda ! - krzyknęłam, po czym wstałam z miejsca.
- Usiądź. Jak był twój czas to siedziałaś cicho, daj się teraz wypowiedzieć Jackowi.
Posłusznie wykonałam polecenie dyrektorki, jednak nie mogłam słuchać dalszych bajek, które wymyślał ten cały Jack.
- Mam prośbę, niech pani sprawdzi monitoring, tam na pewno pani dowie się całej prawdy - wtrąciłam się w monolog Jacka.
Kobieta podeszła do laptopa i uważnie przejrzała monitoring. Miałam nadzieję, że ta sprawa szybko się zakończy, jednak myliłam się. Dyrektorka zwróciła ekran laptopa w naszą stronę.
- Jak widzicie, było zbyt dużo osób, aby coś zobaczyć - tłumaczyła kobieta - W takim razie Dominiko i Nicolasie niestety, ale będę musiała was usunąć ze szkoły, ponieważ nie możemy pozwolić sobie więcej na takie zachowania. A sprawę przekażę policji i to ona będzie dochodzić wyjaśnienia tej sprawy. Siedziałam w szoku. Nie mogłam uwierzyć, że uwierzyła w te wszystkie bajki. Miałam ochotę się rozpłakać, ale z drugiej strony musiałam być twarda.
- Nicolas zrób coś - szepnęłam na ucho chłopakowi.
Spojrzał w moją stronę, następnie spuścił głowę i przyglądał się swoim palcom. Jego dłonie zaczęły całe drżeć, tak jak i jego ciało.
- Coś ci się dzieje ? - dyrektorka podeszła do chłopaka i złapała go za ramię.
- Pani dyrektor moglibyśmy porozmawiać na osobności ? - spytał się jej patrząc prosto w jej oczy. Kobieta wyprosiła mnie i Jacka na korytarz.
- Upss wywalą cię ze szkoły, tak mi przykro - zadrwił chłopak.
- Kurcze szkoda by było, gdyby Andersen nie przyjął cię do pracy, tworzysz niezłe bajki - odcięłam się.
Usiadłam na krześle przed gabinetem i nie chciałam ciągnąć dalej tej rozmowy, o ile można nazwać to rozmową. Bałam się, że wyrzucą mnie ze szkoły. Co powie tata, a dopiero co Caroline?! Zamartwiałam się chociaż niepotrzebnie, dlatego, że kilka minut później cała sprawa została rozwiązana.
- Proszę wejdźcie - otworzyła drzwi i gestem ręki wskazała pomieszczenie do którego mamy się udać.
Podniosłam się z miejsca i na sam widok uśmiechniętej twarzy Nicolasa poprawił mi się humor.
- Całą tą sprawę wyjaśniłam sobie już z Nicolasem, i wiem kto był prowodyrem całego tego wydarzenia, co się okazało nie pierwszym, prawda Jack ? - skierowała pytanie stronę chłopaka.
- Tak - odparł ze skruchą.
- To możemy już iść ? - spytałam zadowolona z obrotu sprawy.
- Niestety, ale musimy powiadomić rodziców i to oni muszą odebrać was ze szkoły.
Dosyć długo czekałam na przyjazd taty. Jako pierwszy gabinet dyrektora opuścił Jack, który został usunięty ze szkoły. Następnie Nicolas, który cieszył się tak jak ja z szczęśliwego zakończenia.
- Tato przepraszam, ale to nie moja wina - broniłam się w drodze powrotnej do domu.
- Nic nie mów - zakończył rozmowę.
Wkurzył się, widać to było po nim jak i po jego zachowaniu. Kiedy znajdowaliśmy się przed drzwiami domu, uśmiechnął się do mnie i powiedział :
- Cieszę się, że stanęłaś w obronie tego Nicka. Ale żeby było mi to ostatni raz - przytulił mnie, a potem pokiwał mi palcem.
Kiwnęłam twierdząco głową, po czym zaśmiałam się. Cały dom wypełniony był wyśmienitymi zapachami. 
- Ale jestem głodna - odezwałam się i usłyszałam śmiech z salonu.
Ruszyłam w stronę pokoju, skąd dobiegał donośny śmiech.
- Co wy tu robicie ? - spytałam zdziwiona.
- Mieliśmy przyjść na kolację, chyba, że to pomyłka. - odparł wesoły Tommo, wstał od stołu i ruszył w moją stronę.
- Żadna pomyłka, tylko mieliście być o 17 - zatrzymałam chłopaka i mocno wtuliłam się w niego.
- Ale już jest grubo po 17 - odparł Liam, który również mnie przytulił na przywitanie.
Spojrzałam z niedowierzaniem na zegarek. Musiałam przyznać rację Liamowi, była za dziesięć 18.
- Długo ciebie nie było - z Zaynem przywitałam się na końcu.
- Prawda, ale siadajmy, bo nie jadłam nic od rana - złapałam się za brzuch, ponieważ w tym samym momencie dał o sobie znać.
Tata poszedł do kuchni pomóc Caroline, a ja wraz z chłopakami usiadłam przy stole.
- Harry jak tam w Polsce było? - spytałam chłopaka.
- Dobrze - na twarzy loczka pojawiły się rumieńce.
- Zostaw go! Nie widzisz, że się wstydzi?- odparł Lou, przyciągając Hazzę do klatki piersiowej i delikatnie głaszcząc go po głowie.
Wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem, co do salonu ściągnęło również tatę i Car załadowanych jedzeniem. Wstałam od stołu i przywitałam się z Caroline.
- Co tam się działo dziś w szkole ? - spytała kobieta z uśmieszkiem na twarzy.
- Jak by to skromnie ująć popchnęłam takiego jednego w obronie Nicolasa - powiedziałam dumna z siebie.
- Tylko popchnęłaś ? - spytał zdziwiony Li - Trzeba było mu przywalić, nie tak cię uczyłem księżniczko.
- Następnym razem tak zrobię - wyciągnęłam nad stołem rękę, aby przybić piątkę z Paynem.
- Żadnego następnego razu nie będzie - zabrzmiał dosyć poważnie ojciec.
Przez godzinę śmialiśmy się z wezwania taty do szkoły z powodu wydarzeń spowodowanych przez Jacka. Nawet Caroline włączyła się do konwersacji, która początkowo siedziała cicho.
- To ja pójdę po deser - zabrała głos Car.
- Czekaj pomogę ci - zaoferowałam się.
Ruszyłam za blondynką w stronę kuchni. Oparła się na chwilę o blat spuszczając głowę w dół.
- Coś nie tak ? - spytałam, kładąc rękę na jej ramieniu.
- Nie, wszystko w porządku - odparła.
- Uśmiech proszę - powiedziałam, po czym przytuliłam ją- Michael przeszkadzasz mi. - przykucnęłam i zwróciłam się do brata, który był jeszcze w brzuchu matki.
Caroline uśmiechnęła się pokazując przy tym rząd śnieżnobiałych zębów.
- Weź talerze i chodź - zarządziła Car.
Kiedy tylko wróciłyśmy do salonu, tata otwierał wino i polewał chłopcom.
- Ja dziękuję - odparł Liam.
Usiadłam koło Zayna i położyłam dłoń na jego kolanie, co wywołało uśmiech na jego twarzy. Kiedy wszystkie lampki (oprócz Car i Li) zapełniły się czerwonym płynem wznieśliśmy toast.
- Za przyszłość - wypowiedział tata.
Wypiliśmy, po czym każdy wziął się za jedzenie deseru.
- Pychota - powiedział Niall, który tego wieczora mało co mówił, dlatego, że ciągle coś jadł.
- To dobrze, że ci smakuje - ucieszył się tata.- Chcemy wam coś z Caroline dać - wstał od stołu i wyciągnął z szuflady koperty.
- To są zaproszenia na nasz ślub. - powiedziała Car wręczając każdemu kopertę.
Wyczytałam z zaproszenia Zayna, że ślub ma odbyć się za miesiąc.
- Za miesiąc - przeczytałam na głos.- Myślałam, że zaczekacie aż urodzi się Michael.
- A po co mamy dłużej czekać ? Wtedy też mija rok od naszego poznania się. - odparł wesoły ojciec i jednocześnie pocałował wybrankę swojego serca.
- A i nie zapomnijcie każdy ma przyjść z osobą towarzyszącą - dopowiedziała blondynka.
- Tutaj będzie mały problem - powiedział Harry.
- Właśnie, że nie. Daniel, Martyna i Natalia też będzie - podkreślił imię mojej przyjaciółki.
Hazza uśmiechnął się i ponownie przeczytał zaproszenie.
- Może zostalibyście u nas na noc ? - zaproponowała Car.
- Nie, nie będziemy przeszkadzać - powiedział Li.
- Żadne przeszkadzać, pomieścimy się, będzie wesoło.
Chłopcy spojrzeli się po sobie i po długich namowach moich, jak i taty zgodzili się.
- Zapewne nie piliście jeszcze polskiego alkoholu. - powiedział ojciec wyciągając z barku butelkę.
- Tato oni nie są tacy grzeczni, jak sądzisz - powiedziałam spoglądając na Zayna.
- No, czyli mają mocne głowy - zaśmiał się.
Wieczór przebiegał w jak najlepszym humorze, wpływ na to miał też alkohol, który dał się we znaki Zaynowi jak i mojemu tacie, który ciągle podlewał chłopakowi. Niall, Louis i Harry mieli możliwość odmówienia, jednak Malik tego przywileju już nie miał.
- Zayn stwierdzam, że masz za mocną głowę jak dla mnie, dlatego pójdę już spać - tata wstał od stołu i chwiejnym krokiem ruszył do sypialni.
- Ja też pójdę już. Wy też nie siedźcie długo. Dobranoc - powiedziała Caroline i poszła za tatą.
- Dobranoc - odpowiedział każdy.
- Malik, Malik jak ty wyglądasz - podszedł do niego Lou i złapał go za policzki - Dawno się tak nie upiłeś co ?
Chłopak tylko kiwnął głową i wtulił się we mnie.
- Jutro będę miał kaca - poinformował nas Zayn.
- I to ogromnego - zaśmiał się Harry.
Liam i Niall pomogli mi zaprowadzić chłopka do pokoju, po czym sami poszli położyć się spać.
- Przepraszam, że się tak spiłem - powtórzył po raz kolejny. Wchodząc po schodach przepraszał mnie w kółko - Przytulisz mnie ? - podeszłam do chłopaka i wtuliłam się w niego - Wiesz, że przepraszam ... - nie dokończył, ponieważ pocałowałam go w usta. Zayn pogłębił pocałunek i odsunął się w momencie, gdy brakowało nam powietrza.
- To ja powinnam przeprosić cię za zachowanie ojca.
- Csii - przyłożył palec do moich ust i delikatnie je musnął. - Zostaniesz moją partnerką na wesele Caroline i twojego taty ? Ale to tandetnie zabrzmiało przecież ty tam i tak będziesz. - klepnął się w czoło, po czym ponownie przytulił mnie.
- Przesadzasz. Będę szczęśliwa mogąc iść z tobą na ślub.

_________________________________________________________
Zostały tylko 2 rozdziały do końca ( rozdział + epilog). Nawet nie wiem jak mam wam dziękować za komentarze, wyświetlenia oraz nominację do Liebster Award. Jesteście niesamowite. Ale większe podziękowania będą na sam koniec. Do następnego ♥

wtorek, 20 listopada 2012

Rozdział 40


Perspektywa Dominiki :
Siedząc przed szkołą na ławce, czekałam na przyjazd Caroline. Miałyśmy na dziś umówioną wizytę u ginekologa. Nikogo już nie było, tylko ja znajdowałam się przed szkolnym budynkiem. Z niecierpliwością stukałam palcami w drewnianą deskę. Po kilku minutach czekania pod szkołą podjechał biały Mini One, w którym siedziała Car. Natychmiast podniosłam się z miejsca i ruszyłam w stronę auta.
- Cześć - powiedziałam, zajmując miejsce pasażera.
- Hej, mam nadzieję, że długo nie czekałaś.
- Nie, dopiero co wyszłam ze szkoły - skłamałam, nie chciałam, aby miała wyrzuty sumienia za to, że musiałam na nią czekać.
- To dobrze - zwróciła się w moją stronę zarazem puszczając mi oczko.
- Dawno nie jechałam jako pasażer - stwierdziłam rozglądając się po aucie.
Caroline tylko uśmiechnęła się i skupiła swoją całą uwagę na prowadzeniu samochodu. Wielu mężczyzn twierdzi, że kobieta za kierownicą to coś nieprzewidywalnego, jednak twierdzę, że to nieraz my prowadzimy auto o niebo lepiej od płci przeciwnej. Gdyby nie to, że radio było włączone i grała z niego muzyka na miejsce zajechałybyśmy w zupełnej ciszy. Gabinet ginekologa do którego wybierała się Caroline, znajdował się w klinice, na obrzeżach Londynu. Przed drzwiami do gabinetu czekał na nas mój ojciec. On również miał być obecny podczas badania. Zaraz po wejściu do pomieszczenia zajęliśmy wyznaczone miejsca przez lekarza. Moją uwagę przykuł kalendarz wiszący na ścianie, przewrócony był na styczeń, gdzie znajdowało się zdjęcie chłopaków. Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym skupiłam się na celu naszego spotkania.
- Połóż się i podwiń bluzkę do góry - zwróciła się starsza kobieta w białym kitlu.
Chuchnęłam w dłonie, po czym zacisnęłam je trzymając kciuki aby okazało się, że na świat przyjdzie brat. Caroline wraz z tatą widząc to zaśmiali się ze mnie, jednak nie rozluźniłam uścisku. Widok, który ukazał się na monitorze zaparł mi dech w piersiach. Bobas, który pomimo tego, że jest niewielkich rozmiarów skradł moje serce. Tata ujął delikatnie dłoń blondynki i delikatnie musnął ją. Sytuacja jak z obrazka, jednak jak najbardziej realna.
- Płód dobrze się rozwija, jak na 20 tydzień ciąży. To jak gotowa na poznanie rodzeństwa ? - skierowała pytanie w moją stronę.
- Yhym - mruknęłam.
- Wolałabyś siostrę czy brata ? - przeciągała, aby wywołać lekkie napięcie.
- Brata.
- No to masz, brata - odpowiedziała lekarka.
Słysząc słowa wstałam z krzesła i zaczęłam odstawiać taniec radości. Kiedy tylko tata zwrócił mi uwagę, a było to dosłownie po kilku sekundach, uspokoiłam się i ponownie zajęłam miejsce.
- Caroline pomimo tego, że dziecko rozwija się świetnie musisz dalej dbać o siebie, zero wysiłków, noszenia ciężarów bądź chodzenia na wysokich szpilkach. To ostatnie odpada całkowicie - spojrzała się w stronę Car po czym pogroziła jej palcem.
- Słyszysz kochanie zero szpilek - powtórzył słowa lekarza ojciec.
- My się nią już odpowiednio zajmiemy - dodałam od siebie.
Pożegnaliśmy się i uśmiechnięci opuściliśmy gabinet. Powoli idąc zmierzaliśmy w kierunku wyjścia.
- Potowarzyszyłbym wam, ale muszę wrócić do pracy, uważajcie na siebie - pocałował mnie w policzek, a następnie Car w usta po czym ruszył w stronę auta.
- To jak co robimy ? - spytała.
- Idziemy na lody - stwierdziłam z uśmiechem na ustach.
Po kilku minutach drogi znalazłyśmy się w ulubionej kawiarni Caroline. Był to przestronny lokal, w którym na ścianach wisiały przeróżne zdjęcia deserów bądź słodkości. Zajęłyśmy wolne miejsce, po czym złożyłyśmy zamówienie.
- To jak zadowolona, że będzie to brat ?
- Pewnie, że tak. A ty jak, cieszysz się, że zamiast zapisać córki na balet będziesz musiała biegać z nim na treningi piłki nożnej ?
- Tym to zajmie się twój tata - poklepała mnie po ramieniu - Cieszę się ogromnie. Nie ważne czy syn czy córka, ważne żeby było zdrowe - odparła.
- Tak to prawda - pokiwałam głową, po czym wzięłam się za jedzenie deseru.
Rozmawiałyśmy na przeróżne tematy, w pewnym momencie zeszłyśmy na związki gwiazd. W pewnym sensie obgadywałyśmy je, stwierdzając czy pasują do siebie czy nie.
- Caroline wiem, że nie powinnam, ale te pytanie mnie nurtuje - poczułam się niezręcznie, ale moja chęć zdobycia tej wiedzy była silniejsza.
- Wal śmiało.
- Co tak naprawdę łączyło cię z Harrym ? - spytałam spoglądając prosto w jej oczy.
Widziałam po jej reakcji, że nie spodziewała się pytania. Nagle nastała cisza. Ciągle przyglądałam się ruchom blondynki. Była kompletnie zmieszana, nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Bawiła się deserem, tak jakby z niego miała wyczytać odpowiedź.
- Poznałaś moich rodziców, prawda? I jacy oni są , dziwni ? - spojrzałam na nią zdezorientowana - Spokojnie ja się nie obrażę, po prostu powiedz to, co o nich uważasz.
- Są dziwni - powiedziałam skrępowana - i strasznie surowi.
- No widzisz, ty byłaś z nimi zaledwie godzinkę, a ja całe moje życie. Od małego nie miałam życia poza szkołą. Zawsze jak chciałam wyjść na wieczór do koleżanki czy nawet na imprezę spotykałam się ze słowami " Koleżanka ci w przyszłości jeść nie da, zostań w domu i poucz się ". I tak też robiłam. Uczyłam się i uczyłam. Chodziłam do tej samej szkoły co ty, a dlaczego ? Bo to najlepsza szkoła w Londynie. W szkole nazywali mnie kujonem. Później dostałam się na studia. Zaraz po studiach było ciężko znaleźć pracę, bo kto przyjmie świeżaka. Chodziłam po mieście i kręciłam różne reportaże na tematy, które podsuwali mi rodzice. Tak też trafiłam do X-Factor'a tam spotkałam Harrego - kiedy tylko wypowiedziała jego imię, zatrzymała się na chwilę, zaczerpnęła powietrza i kontynuowała - Wiesz nigdy nie miałam czasu na chłopaków, już myślałam, że nigdy nikogo nie znajdę. Wtedy pojawił się on, młody, bo młody, ale jego uśmiech oczy i te loczki sprawiały, że zapominałam o różnicy wieku. Początkowo były to tylko niewinne spotkania, później wzajemnie zapragnęliśmy siebie. Kto by powiedział, że wtedy 31-latka nie może się zakochać.
- Przepraszam, że spytałam o to - przeprosiłam skrępowana, poczułam, że wkroczyłam na grząski teren.
- Ale nie masz za co. I tak kiedyś poruszyłybyśmy ten temat. Teraz z Harrym zostajemy w przyjacielskich kontaktach -zapewniła mnie Caroline.
- Cieszę się. Początkowo myślałam, że nie chcesz już go widzieć więcej, albo że zabronisz mi się z nimi spotykać czy coś takiego - odparłam z ulgą.
- Nie, coś ty. To są twoi przyjaciele, bez których życie było by nudne. Co byś powiedziała jakbyśmy zaprosili ich do nas na kolację ? - zaproponowała.
- Brzmi świetnie.
Dosyć długo siedziałyśmy jeszcze w kawiarni. Na przemian rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się i zajadałyśmy słodkości. Obydwie chciałyśmy nadrobić stracony czas, podczas którego nie żyłyśmy ze sobą w dobrych kontaktach. Wychodząc z lokalu rozbrzmiał się dzwonek mojego telefonu.
- Tak ? - odebrałam telefon bez sprawdzania, kto dzwoni.
- Co powiesz na to abyśmy spotkali się za pół godziny ?
- Zayn ?! - krzyknęłam z radością.
- Tak kochanie, nikt inny - słysząc jego śmiech byłam w siódmym niebie.
- A wy nie mieliście przylecieć jutro ? - spytałam zdziwiona.
- Taka mała zmiana planów. To jak ?
- Jeszcze pytasz - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.- Gdzie mam przyjechać ?
- Do nas do domu, hmm ... albo możesz przyjechać na lotnisko. Gdzie chcesz.
- Wybieram lotnisko. To widzimy się za niedługo, pa.
Szczęśliwa schowałam telefon do torebki i dogoniłam Caroline, która szła kilka kroków przed mną.
- Zayn ? - spojrzała na mnie po czym poruszyła zalotnie brwiami.
- Yhym - z wielkimi rumieńcami kiwnęłam głową.
- Ah, ta miłość... - głośno westchnęła kończąc wypowiedź.

Po drodze odwiozłam Caroline do domu i ciągle spoglądając na zegarek jechałam w stronę lotniska. Nie obyło się bez kilku minut spóźnienia, w głębi duszy modliłam się aby coś dłużej ich zatrzymało. Przekraczając drzwi wejściowe przeraziłam się, setki ludzi czekających na kogoś. Jak ja ich znajdę ?! Jednak mogłam pojechać bezpośrednio do ich domu - pomyślałam. Szłam w stronę tablicy przylotów, kiedy niedaleko mnie rozległo się zamieszanie. Mnóstwo fleszy, krzyków i wołań ich imion. Takiego szumu mogło zrobić tylko One Direction wracające do kraju. Gdy zbiorowisko się przerzedziło i jako pierwszy wyszedł Zayn momentalnie mnie zauważył. Stanęłam naprzeciwko niego i spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki, których nie widziałam raptem kilka dni. Po chwili poczułam, że unoszę się w powietrzu. Podniósł mnie do góry i wpił się w moje usta. Ujęłam jego twarz w dłonie i delikatnie jeździłam po kilkudniowym zaroście chłopaka. Na chwilę zapomnieliśmy o istniejącym świecie, i przenieśliśmy się w miejsce gdzie jesteśmy tylko i wyłącznie my. Jednak ta myśl nie trwała długo ponieważ natrętni fotoreporterzy zaczęli robić nam zdjęcia. Odsunęłam się od chłopaka i spuściłam głowę w dół ponieważ blask fleszy oślepiał mnie. Nagle wokół nas, czyli mnie, Zayna, Liama, Louisa i Nialla pojawiło się kilku napakowanych gości, którzy pomagali nam opuścić teren lotniska.
- A z nami to się nie przywitasz ? -spytał pojawiający się obok mnie Lou.
Puściłam dłoń Zayna i przytuliłam każdego z chłopców po kolei. Kogoś mi brakowało.
- A gdzie Harry ? - spytałam zdezorientowana.
- Statystycznie rzecz biorąc zostało mu jeszcze 62 minuty lotu - odparł Li.
Chłopcy zaczęli się śmiać, lecz ja dalej nie wiedziałam, gdzie podziewa się loczek. Zayn wsiadł ze mną do auta, a reszta pojechała drugim autem. Mieliśmy spotkać się w domu.
- Tęskniłem - wyszeptał mi do ucha mulat.
- Ja bardziej - odpowiedziałam wystawiając przy tym język.
Chłopak przecząco kiwną głową, po czym zaczął kreślić palcem kółka na moim karku.
- Zayn - powiedziałam po czym otrząsnęłam się z powodu nadmiaru łaskotek.- Wiesz gdzie jest Harry ?
- W Polsce.
Na wiadomość, gdzie podziewa się Hazza odruchowo się uśmiechnęłam. Ostatnio rozmawiałam z Natt i powiedziała mi, że bardzo za nim tęskni i że chciałaby się z nim spotkać, jak widać udało się to im. Kiedy podjechaliśmy pod dom chłopaków ich jeszcze nie było.
- Zayn masz gdzieś kluczyki od domu na wierzchu ? - spytałam, wysiadając z auta.
- W tylnej kieszeni - poruszył zadziornie brwiami. - Wyciągniesz sobie ? - dodał, po czym pokazał szereg śnieżnobiałych ząbków.
-Jeśli muszę - uśmiechnęłam się, po czym włożyłam rękę do jednej kieszeni a później do drugiej.- Nie masz ich - powiedziałam zdziwiona.
- Bo ty je masz - odparł, po czym delikatnie musnął moje usta.
Nie odsunęłam się od chłopaka od razu, tylko pogłębiłam nasz pocałunek, którego jak zawsze nam ktoś przerwał. Tym razem to był klakson samochodu, który podjechał właśnie pod dom. Po chwili wyskoczyła z niego ożywiona reszta zespołu.
- Niall patrz i ucz się "podryw na podjazd"- krzyknął Lou do blondyna wskazując na nas i kreśląc cudzysłów w powietrzu.
Wszyscy wybuchli śmiechem oprócz Irlandczyka, który zawstydził się i wszedł jako pierwszy do domu. Wszyscy poszliśmy w jego ślady i sekundę później siedzieliśmy już w salonie. Nagle w domu zrobiło się strasznie głośno z powodu tego, że Zayn i Louis zaczęli się wygłupiać.
- I jak poszło nagrywanie ? - spytałam Liama, z racji tego, że siedział najbliżej mnie.
- Już nie mogę się doczekać, kiedy ta płyta wyjdzie - odpowiedział uradowany chłopak.- Lou ! - krzyknął.- Uspokójcie się już !
Posłusznie wykonali prośbę Li po czym zajęli miejsca na sofie. Zayn, który usiadł za mną, przytulił się do mnie i zmęczony dyszał mi nad uchem.
- A tobie jak minął czas bez nas ? - zadał pytanie Payn.
- W porządku - odpowiedziałam gestykulując ręką. - A właśnie Caroline zaprasza was na kolację, macie powiedzieć jaki wieczór wam pasuje, a my się dostosujemy.
- Brzmi świetnie - stwierdził Niall.
- To pomysł Caroline czy twój ? - Lou zrobił minę typu "powiedz prawdę, bo inaczej śpisz bez misia", po czym przymrużył oczy.
- Caroline.
- Nie spodziewałbym się tego po niej - zakończył rozmowę uśmiechnięty Tommo.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy do momentu, kiedy Zayn złapał mnie za rękę i nie poszliśmy do jego pokoju. Położyliśmy się na łóżku i co chwilę obdarowywaliśmy się krótkimi lecz namiętnymi pocałunkami.
- Jak tam wyszła kolacja u rodziców Caroline ? - dopytywał Malik.
Opowiedziałam mu wszystko na spokojnie. Chłopak, co chwilę chciał wtrącić kilka słów, jednak ja go uciszałam i na spokojnie dokończyłam. Gdy tylko skończyłam chłopak obrócił się do mnie plecami i założył ręce.
- Coś nie tak ? - spytałam lecz nie dostałam odpowiedzi, dlatego też ponowiłam pytanie - Zayn , coś nie tak ?
- Tak - odparł sucho chłopak.
- Powiesz mi co ? - próbowałam wyciągnąć coś z chłopaka, chociaż nie było łatwo.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym, jak dzwoniłaś do mnie ? Pomógłbym ci jakoś.
- I ty o to się teraz będziesz obrażać ? - spytałam z uśmiechem na ustach, którego i tak nie mógł zauważyć.
Chłopak tylko odpowiedział twierdząco kiwając głową.
- No nie bądź taki. Nie chciałam cię zamartwiać, wolałam żebyś skupił się na nagrywaniu w studio. Przepraszam, od teraz będę ci mówiła o wszystkim. - wtuliłam się w chłopaka, jednak on nie reagował.
"Pięknie, no to obraził się" - pomyślałam.
- O wszystkim ? - odwrócił na chwilę głowę w moją stronę, w odpowiedzi kiwnęłam twierdząco głową, po czym ponownie się odwrócił.
Zaczęłam go gilgotać, nie miałam innego pomysłu ani sposobu, aby go rozweselić. Chłopak próbował wymigiwać się jednak ostatecznie moje dłonie łaskotały jego klatkę piersiową.
- Masz szczęście, że się nie obraziłem na ciebie, bo wtedy byś miała ciężko ze mną.
- To jak buziak na zgodę ? - zaproponowałam.
- Niech no się zastanowię ... tak - odparł po czym musnął moje usta.- Muszę się rozpakować - stwierdził to z miną zbitego psa spoglądając na walizki leżące w pokoju.
- We dwójkę pójdzie nam szybciej - powiedziałam podnosząc się z łóżka.
Pół godzinki i walizki były rozpakowane. Przybiliśmy piątkę z Zaynem po czym przytuliliśmy się.
- Zrobiłem kolację, chodźcie - poinformował nas Niall, który pojawił się w pokoju i zaraz zniknął.
Spojrzałam zdziwiona na mulata, jednak on zaczął się śmiać.
- Jak wracaliśmy do Londynu spotkaliśmy Gordona Ramsaya, stwierdził on, że osoba która lubi jeść jest dobrym kucharzem. Nasz Irlandczyk tak się tym zafascynował, że stwierdził że to on od dziś gotuje. Już widzę tą papkę a'la Niall - mówił starając opanować się śmiech.
Kiedy zasiedliśmy wszyscy do stołu, każdy spoglądał raz na siebie a raz na swój talerz. To co przygotował Horan dokładnie wyglądało jak papka. Jednak kiedy jako pierwsza spróbowałam dania było ono niesamowite.
- Moja krew - powiedziałam z pełną buzią.
Odruchowo na twarzy blondyna pojawił się uśmiech, a każdy wziął się za jedzenie. W przeciągu kilku minut wszystko poznikało z talerzy.
- No Niall Gordon miał rację - poklepał go po ramieniu Liam.
Zaraz po kolacji wraz z Zaynem posprzątaliśmy brudne naczynia i włożyliśmy je do zmywarki.
- Byłam dziś na badaniu z Caroline i będę mieć brata - powiedziałam uradowana.
- To super - podniósł mnie do góry i zaczął kręcić się wokół własnej osi.
- Z czego się tak cieszycie ? - spytał Liam, który właśnie wszedł do kuchni.
- Dominika będzie mieć brata - odpowiedział Zayn.
- No już ma i to w dodatku dwóch - stwierdził Payn.
- A mówią, że taki mądry jesteś. Ma dwóch i trzeci w drodze - stwierdził, nalewając soku dla wszystkich.
- Trzeba to uczcić - odparł wesoło Li.
Chwilę później Liam zawołał Louisa i Nialla i w piątkę świętowaliśmy.
- To za trzeciego brata ! - krzyknęliśmy wszyscy, a następnie stuknęliśmy się lampkami od szampana.


_______________________________________________________
Dobry Dziubaski ! :) Nowy rozdział z samego rana jest dobry jak śmietana  hahah xD coś mi nie wyszło , dobry humor dopisuje , zaraz do szkoły i już tak ciekawie nie będzie . Z każdym rozdziałem zbliżamy się do końca. Dziękuje wam za 30 tysięcy wyświetleń WOW ! i za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem. Liczę na was i pod tym postem ! ♥

Pod ostatnim rozdziałem spytałam was czy będzie to chłopak czy dziewczynka. Wiele z was twierdziło że to będzie dziewczynka, a nie raz padły pomysły że bliźniaki. Jednak ja od początku chciałabym aby był chłopak-Michael. Dlatego też przepraszam jeżeli komuś się to nie spoodobało. : (

wtorek, 6 listopada 2012

Rozdział 39

Perspektywa Dominiki :

- Tak - odparła szczęśliwa.
Przyszła pora na gratulacje, które złożyłam z przyklejonym uśmiechem na twarzy. Może to trochę samolubne, ale czułam, jakby coś właśnie pękało, jakbym żyła pośród samych kłamstw. Miałam ochotę wybuchnąć jak wulkan, jednak z trudem trzymałam język za zębami. Dlaczego mi tak naprawdę nie powiedział, jaki jest cel dzisiejszej kolacji ? Dlaczego ?- to pytania które ciągle krążyły mi po głowie. Kiedy mama Caroline zachwycała się pierścionkiem zaręczynowym, a tata popijał kieliszek wina z przyszłym teściem, nie wytrzymałam. Dyskretnie opuściłam pomieszczenie, wyciągnęłam z płaszcza taty kluczyki, jak i dokumenty od samochodu, wzięłam torbę z ciuchami i wymknęłam niezauważona z domu. Jeżdżąc przez parę godzin po centrum, jak i pobliskich okolicach Londynu, czułam, że potrzebowałam rozmowy. Rozmowy z kimś, kto mógłby poradzić mi, jak mogę wygrać w walce z własnymi emocjami. Tą osobą była Doniya, starsza siostra Zayna, nie chcąc zawracać głowy o tej porze przyjaciółce z Polski wybrałam pierwszą opcję.
- Hej - zabrałam głos jako pierwsza - Co tam słychać ?
- Właśnie wracam do domu od przyjaciółki. Cześć Mamo ... Z Dominiką ... Domi moja mama chce z tobą rozmawiać.
- Dobry wieczór Pani Malik.
- Cześć słoneczko - jej głos łagodził wszystkie nieporozumienia, na sam dźwięk jej barwy uśmiech pojawił mi się na twarzy.- Powiedz mi czy coś się stało ? Przed chwilą okropna myśl przeszła mi przez głowę.
Po ponad 5 minutowym zaprzeczaniu, że wszystko jest w porządku u mnie i nic złego się nie dzieje Trisha wszystko wyciągnęła ze mnie.
- Najbardziej boli mnie to, że tata stawia mnie przed faktem dokonanym - podsumowałam.
- Ale postaw się w jego sytuacji. Kocha ją, a miłość zaślepia oczy, ja wiem, że nie może zaniedbywać ciebie i Daniela. Stara się dopiąć wszystko na ostatni guzik, lecz czasem nie wychodzi mu to tak, jak on by sobie tego życzył. Może Caroline nie jest aż taka zła, jak ją diabły malują. Może za kilka lat będziecie śmiać się z tego jak dopiekałyście sobie na początku. Postaw też się na jej miejscu. Nigdy nie wychodziła za mąż, cieszy się i to ogromnie. A musi też być dobra jak i dla przyszłego męża ale tak jak i dla ciebie. To też zapewne dla niej trudne. - tłumaczyła mama Zayna.
- Dziękuję bardzo. Ta rozmowa dała mi wiele do zrozumienia i przepraszam, że zaprzątam pani swoimi problemami głowę.
Po krótkim pożegnaniu się i sprawdzeniu, która jest godzina stwierdziłam, że nie mam ochoty wrócić do rodzinnego domu Caroline. Była 23, kiedy szukałam kluczy od domu chłopaków. Położyłam sie na sofie w salonie i spoglądając w sufit, rozmyślałam. Z jednej strony czułam, że zrobiłam dobrze opuszczając dom, jednak z drugiej coś mi podpowiadało, że to nie był dobry pomysł. Nie myśląc dłużej, stwierdziłam, że podjęłam dobrą decyzję. Mogłam przecież palnąć jeszcze jakąś głupotę lub wszcząć jakąś sprzeczkę, która najmniej tego wieczoru była potrzebna. Zapewne jutro kiedy wrócę do domu nie będzie kolorowo, ale to... dopiero jutro.

Ranek w domu chłopaków był inny niż do tej pory. Dom był pusty, zero krzyków, jak i wygłupów z samego rana. Dom bez nich to jak Liam bez Toy Story bądź Niall bez żelek, smutny i przygnębiony. Siadając na kanapie przeciągnęłam się i rozejrzałam się po pokoju, panował tu porządek, co było rzadko spotykanym zjawiskiem. Moim planem na dziś było ocieplnie kontaktów z Caroline. Tak, może być to trudne jednak trzeba przełamać lody i jak to powiedziała mama Zayna " Może nie być ona taka zła jak ją diabły malują". Czas gnał nieubłaganie, a ja siedząc na sofie z pustym już pudełkiem po lodach oglądałam kolejną komedię romantyczną. W każdej fabuła była zbliżona do siebie. Poznają się przez przypadek, zbliżają się do siebie, są razem, głupia kłótnia, rozstają się, a później wracają do siebie i żyją długo i szczęśliwie. Czy tak samo może być ze mną i z Zaynem ? Chciałabym a nawet bardzo, aby nam się udało. Początkowa fascynacja idolem przerodziła się w coś większego i głębszego. Będąc w jego ramionach czuję się bezpieczna, na jego widok mój brzuch wypełnia tysiące motyli, a jego wzrok sprawia na moim ciele przyjemne dreszcze. Ocknęłam się i walnęłam się w czoło. Miałam zadzwonić wieczorem do chłopaka, kiedy tylko kolacja dobiegnie końca. Odruchowo zerwałam się z kanapy i pobiegłam po telefon, który znajdował się w torbie z ciuchami. Przeraziła mnie ilość nieodebranych połączeń jak i sms-ów. Kilka połączeń od Zayna i jedna wiadomość, reszta należała do taty. Nie zwracając na zawaloną skrzynkę odbiorczą wybrałam numer chłopaka.
- Cześć kochanie -powiedziałam ze szczerym uśmiechem na ustach- Przepraszam, że wczoraj nie zadzwoniłam ale położyłam się wcześniej spać i zapomniałam o tym, żeby zadzwonić.
- Ładnie to tak do mnie mówić kochanie ? - spytał "kobiecy" głos po drugiej stronie telefonu.
- Przepraszam z kim mam przyjemność rozmawiać ?
- Lola, miejscowa panienka do towarzystwa. Zayn nie może teraz podejść bo jest zajęty, coś mu przekazać ? - zamarłam słysząc te słowa.
- Nie, to ja zadzwonię później - odruchowo odparłam.
Nagle w słuchawce rozbrzmiał się gromki śmiech. Nie tylko jednej osoby lecz kilku.
- Głupku to ja Lou ! - krzyknął w momencie, kiedy już chciałam zakończyć połączenie.
- Nigdy więcej ! - wydarłam się do telefonu.
Ulga, która przyszła wraz ze słowami Tomlinsona, była zbawieniem. W trakcie kilku sekund wyobraziłam sobie, jak mój chłopak zdradza mnie z przypadkową laską spotkaną pod latarnią.
- Jak tam po kolacji u Caroline ? - spytał Tommo.
- Dobrze - skłamałam, jednak nie chciałam rozmawiać o tym przez telefon - Co porabiacie ciekawego ?
- Ja rozmawiam z tobą, Niall poszedł coś zjeść, Liam i Harry grają na konsoli a Zayn bierze prysznic. Dać ci go ?
- Mhm.
Nawet nie zdążyłam nic dodać kiedy Louis pukał zapewne do drzwi od łazienki.
- Zayn dzwoni Dominika, tylko ubierz się zanim wyjdziesz! Nie chcę mieć kolejnej nieprzespanej nocy przez ciebie - powiedział akcentując ostatnie słowa.
- Cześć kochanie. Dlaczego wczoraj nie zadzwoniłaś ? Nawet nie wiesz, jak się o ciebie martwiłem.- zasypał mnie swoimi słowami Zayn.
- Jeszcze raz przepraszam, ale totalnie wypadło mi to z głowy. - po raz kolejny przeprosiłam tym razem właściwą osobę.
- Kochanie byłeś niesamowity tej nocy. Pamiętaj Lola zawsze do usług - odgłos, który zakończył wypowiedź Lou był siarczystym buziakiem w policzek.
- Fee ... Zaś mu coś odbija - odparł Zayn, po czym zaczął się śmiać.
Nasza rozmowa nie trwała długo, lecz wystarczająco aby nacieszyć się jego aksamitnym głosem. Zaraz po odłożeniu telefonu na stolik, który znajdował się obok sofy wzięłam potrzebne rzeczy i udałam się do łazienki. Czy tylko ja tak mam, że zaraz po wejściu pod prysznic do głowy napływają mi myśli, które chciałabym odłożyć na później ? Ciągle po głowie krążył mi wczorajszy wieczór. Wiedziałam, że tylko, gdy wrócę do domu, będę miała niezłą pogawędkę ale starałam się odłożyć to na dalszy tor i zająć się sobą, ponieważ dochodziła godzina 14, a ja nadal byłam w piżamie. Zabrałam torbę i po raz ostatni przeszłam się po domu sprawdzając czy wszystko zabrałam ze sobą. Zamknęłam drzwi i wrzuciłam torbę na tylne siedzenie samochodu. Przejeżdżając przez centrum Londynu, co chwila przykuwało coś moją uwagę. Nie minęła chwila, kiedy znajdowałam się już pod domem.
- Dasz radę - dodałam sobie otuchy wychodząc z auta.
Delikatnie otworzyłam drzwi aby nikt nie usłyszał, ściągnęłam kurtkę i powiesiłam ją na wieszaku. Ponownie ruszając w stronę pokoju na mojej drodze stanął tata.
- Musimy porozmawiać - powiedział stanowczo.
Szybko przełknęłam ślinę i ruszyłam za nim. Usiedliśmy w kuchni, kiedy doszła Caroline tata zabrał głos.
- Twoje wczorajsze zachowanie na kolacji było nie do przyjęcia , a to że wyszłaś z domu wcześniej nas nie zawiadamiając i podbierając kluczyki tym bardziej. Możesz mi powiedzieć dlaczego to zrobiłaś ?
Spojrzałam na ojca po czym przerzuciłam wzrok na blondynkę, która położyła dłoń na ramię mężczyzny.
- Nie chciałam już dłużej tam siedzieć - odparłam po cichu, kreśląc palcem kółka na blacie. Widziałam, że te słowa wkurzyły tatę ponieważ nagle jego twarz poczerwieniała i wstał z miejsca.
- Czy ty do cholery jesteś mądra ?! Wiesz jak się zachowałaś ? Wiesz ? - spytał się mnie, lecz nie czekał na odpowiedź - Jak dziecko, które nie nauczyło się manier ! Przecież tyle razy to przerabialiśmy ...
Nie wytrzymałam i wtrąciłam się.
- Tyle razy to przerabialiśmy ?! Pamiętasz jak miałeś ze mną rozmawiać przed podjęciem jakieś decyzji ?! Pamiętasz ? Bo chyba po wczorajszej kolacji dochodzę do wniosku, że nie ! Widocznie ty też musisz się jeszcze wiele nauczyć, tato ! - wykrzyczałam mu to patrząc się prosto w jego oczy, w których widziałam zmieszanie. Myślałam, że zakończymy tą sprawę jakimś porozumieniem, jednak się myliłam.
- Wyjdź smarkulo ! - wskazał palcem na schody prowadzące na piętro domu - I nie wracaj za nim nie przeprosisz Caroline.
Wchodząc po schodach, rzucałam polskimi przekleństwami pod nosem.
- Słyszę to ! - krzyknął po raz kolejny.
Trzaskając drzwiami oznajmiłam tym na dole, że weszłam do pokoju. Odruchowo rzuciłam się na łóżko i początkowo mój przyśpieszony oddech nie pozwalał mi racjonalnie myśleć. Kiedy tylko zrozumiałam, że źle postąpiłam moje oczy zaszkliły się, jednak nie pozwoliłam aby łzy spłynęły po moim policzku. Nagle do pokoju rozległo się pukanie, a zaraz w nich pojawiła się średniego wzrostu blondynka.
- Mogę ? - spytała, wychylając głowę zza drzwi.
Kiwnęłam twierdząco głową i usiadłam na łóżku, obok mnie zajęła miejsce Caroline.
- Słuchaj ja ci przepraszam za to na dole i za wczoraj, ale ... - chciałam dokończyć ale przerwała mi.
- Nie musisz. Wiem, że czułaś się źle i zapewne dalej tak się czujesz. Rozumiem cię - powiedziała a ja nie mogąc uwierzyć w jej słowa uniosłam brwi do góry. - No tak, rozumiem cię - mówiąc to uśmiechnęła się - Wiem, że ci ciężko, gdy jakaś kobieta chce zająć miejsce twojej mamy, ale wiedz, że ja nie chcę tego zrobić. Twoja mama była wyjątkową kobietą, dużo się o niej dowiedziałam z opowiadań twojego ojca i wiem, że bardzo ją kochał. Ciężko jest zastąpić taki ideał. Nie chcę żebyśmy się ciągle mijały z powodu tego, że co chwila narasta jakaś kłótnia.
- Może to głupio zabrzmi, ale z początku nie życzyłam ci dobrze. Chciałam żebyś wpadła pod pociąg albo coś innego żebyś tylko znikła z naszego życia. Może zacznijmy od początku. Dominika - wyciągnęłam w jej kierunku dłoń w celu zatarcia nieporozumień.
-Caroline, ale możesz mi mówić Car - odparła, ściskając zarazem dłoń.
- W takim razie Car od tej pory żyjemy w zgodnie ? - spytałam , po czym oby dwie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Jak najbardziej - wypowiedziała przez śmiech - A tak naprawdę chciałaś żebym wpadła pod pociąg ?
- Mhmmm... - odpowiedziałam wlepiając wzrok w pościel.
- Nie lepiej było mnie utopić ? - zażartowała.
Kiwnęłam przecząco głową po czym zapadła niezręczna cisza, im trwała ona dłużej tym ciężej było ją przerwać.
- Mogę ? - spytałam wskazując na brzuch.
- Pewnie, że tak.
Caroline podwinęła bluzkę, po czym delikatnie przyłożyłam dłoń. To takie dziwne a zarazem przyjemne uczucie gdy wiesz, że tam w łonie matki rośnie twój mały brat bądź siostra. Niespodziewanie maluszek zaczął kopać, z przerażeniem na twarzy odsunęłam dłoń i spojrzałam na twarz kobiety na której pojawił się uśmiech.
- Spokojnie, to tylko kopniak- odparła. - Może chcesz iść jutro ze mną do lekarza, aby w końcu poznać płeć dziecka ?
- Z przyjemnością, a zastanawiałaś się już nad imionami ?
- Wiesz długo zastanawialiśmy się z twoim tatą i zdecydowaliśmy się że jak będzie dziewczynka to będzie Jennifer a jeżeli chłopczyk to Michael, ale coś mi mówi że będzie to Jennifer.
- Powiem ci, że ja czuje że to będzie chłopak. - stwierdziłam udając, że czaruję na niewidzialnej kuli.
Po długich sprzeczkach które odbywały się w dobrym słowa znaczeniu, założyłyśmy się o duży pucharek lodów. Jeżeli będzie to dziewczynka za pobyt w kawiarni płacę ja, natomiast gdy okaże się że to chłopak płaci Caroline.
- Miło nam się rozmawiało - poklepała mnie po udzie Car - Jednak muszę się zbierać, obowiązki wzywają.
- Zaczekaj - zawołałam ją i podeszłam do niej, bez słów wtuliłam się w nią, kiedy tylko odkleiłam się, spojrzałam jej w oczy i zauważyłam, że miała w nich łzy. - Dziękuję ci za rozmowę. Nie chcę się już z tobą więcej kłócić.
- Ja też.
Zamknęłam drzwi za blondynką i rzuciłam się na łóżko. Machałam nogami i rękami ze szczęścia. W końcu "rozbiłam" mur, który znajdował się już od dłuższego czasu pomiędzy nami. Euforię przerwał mi głośny odgłos dochodzący z wnętrza mojego brzucha.
- Trzeba by coś zjeść - powiedziałam sama do siebie.
W wyśmienitym humorze zeszłam na dół do kuchni i zrobiłam sobie kanapki. Ciągle na sobie czułam wzrok siedzącego w pomieszczeniu ojca.
- Caroline zjesz też ?
- Tak - odpowiedziała nieco głośniej ponieważ siedziała w salonie.
Wzięłam talerz i usiadłam obok Car, nawzajem wymieniałyśmy się opiniami na temat ubioru Ellen, która prowadziła swoje show w amerykańskiej telewizji. W pewnym momencie ojciec nie wytrzymał i odezwał się do nas.
- Dobra i tak się nie nabiorę na to, że rozmawiacie ze sobą, jak nigdy nic by się nie wydarzyło - powiedział na zmianę przyglądając się nam.
- Ale tato to nie żart, tylko realia - zaśmiałam się, po czym przybiłam piątkę z Caroline.
- Tak kochanie, tak teraz będzie codziennie.
- Nie wytrzymam, lepiej już było, jak się kłóciłyście - złapał się za głowę i delikatnie nią potrząsał.
Wieczór spędziłam w gronie Car i taty. Dziwne, że tak szybko złapałam z nią świetny kontakt, przecież jeszcze wczoraj życzyłam jej śmierci...

_______________________________________________________________
HEJ HEJ HELOŁ :) dziś humor dopisuje od samego rana, postanowiłam także, że wstawię notkę dla was. Dziękuję za ostatnie komentarze , liczę na was ! każdy komentarz motywuje mnie do pisania. Obstawiam że do końca rozdziału zostało raptem 4 rozdziały : ( Związałam się z tym blogiem ale cóż . A tak pytanie z innej beczki obstawcie : chłopczyk czy dziewczynka ? Piszcie odpowiedzi w komentarzach :)

wtorek, 16 października 2012

Rozdział 38


Perspektywa Dominiki :

Paul, menadżer chłopaków, co chwilę ich pospieszał, oni jednak nie słuchając go, znosili najpotrzebniejsze rzeczy do salonu.
- Wzięliście ze sobą wszystko ? - spytała nerwowo Eleonor.
Po raz kolejny padło to pytanie dzisiejszego dnia z ust El. Denerwowałyśmy się wyjazdem chłopaków, ponieważ od samego rana byli rozkojarzeni, co mogło spowodować, że zapomną czegoś spakować.
- Jesteście już gotowi ? Musimy być za 15 minut na lotnisku - stwierdził Paul nerwowo spoglądając na zegarek.
- Tak, jesteśmy gotowi - odparł Liam.
- Będę tęsknił - powiedział Zayn, wtulając się we mnie.
- Mi ciebie też będzie brakować - wyszeptałam na ucho, po czym musnęłam jego usta.
- W razie gdyby coś się stało masz tu moje klucze do domu- mówiąc to włożył mi je do kieszeni - Uważaj na siebie, nie kłóć się z tatą, a tym bardziej z Caroline.
- Tak jest, panie kapitanie - odparłam z uśmiechem.
- Jeżeli będzie się coś działo, to masz nie patrzyć na godzinę, tylko dzwonić.
- Hej, to ja wyjeżdżam czy ty ? - spytałam, przerywając wykład Zayna.
- Ja, ale będę się o ciebie martwił - odpowiedział ze smutkiem w głosie.
- A ja co mam powiedzieć ? Zadzwoń albo napisz, jak tylko znajdziesz chwilkę czasu.
- Napiszę jak zatęsknię - odparł z chytrym uśmieszkiem.
- Koniec tego dobrego ! Dzieci do samochodu - wydarł się Hazza.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać i posłusznie wykonaliśmy zadanie loczka. Wraz z El i Danielle, które również przyjechały pożegnać chłopaków, odprowadziłyśmy ich do auta i kiedy odjeżdżali energicznie machałyśmy ręką. Opierając się w trójkę o siebie, podążałyśmy wzrokiem za samochodem, do którego wsiedli chłopaki.
- Ej nie możemy się tak smucić, przecież wrócą. A chyba nie chcą nas zobaczyć w postaci figurek lodowych- zaśmiała się Eleonor, która jako pierwsza ruszyła w stronę domu.
Dzisiejszego dnia termometr wskazywał -2 stopnie C, co dla Londynu w sezon zimowy było normą. Całe zziębnięte przekroczyłyśmy próg domu i weszłyśmy do kuchni, gdzie El szykowała gorące napoje. Chwilę później rozsiadłyśmy się na fotelach w salonie i zaczęłyśmy plotkować. Naszą rozmowę przerwał sygnał nadchodzącej wiadomości telefonu Danielle.
- Pewnie to z pracy - odparła brunetka.
Chwilę później rozbrzmiał się dzwonek telefonu zarówno mojego, jak i Eleonor.
Po przeczytaniu wiadomości, promieniście uśmiechnęłam się do wyświetlacza.
- Już tęsknię. Zayn - przeczytałam na głos.
- Już tęsknię. Lou - poszła w ślad El.
- Już tęsknię. Li - dodała Dan.
Wybuchłyśmy śmiechem, który przez kilka sekund był dosyć głośny. Do momentu, kiedy drzwi wejściowe z hukiem się otworzyły. Wszystkie stanęłyśmy na równe nogi i ze strachem na twarzy ruszyłyśmy w stronę dochodzących odgłosów, które co chwila stawały się głośniejsze. Tylko kiedy ujrzałyśmy osobnika, kamień spadł nam z serca.
- Co ty tu robisz ? - spytałam.
- Zapomniałem reklamówki z jedzeniem na drogę - odparł Niall.
- Taka żółta w paski ? - spytała Eleonor.
Chłopak przeszukując kuchnię, kiwnął twierdząco głową.
- Trzymaj - powiedziała wręczając torbę chłopakowi.
- Gdzie była ? - zapytał z zaciekawieniem blondyn.
- Lepiej nie pytaj - odpowiedziała dziewczyna.
- To pa dziewczynki - posłał buziaka i zamknął drzwi.
- On jest niemożliwy - zaśmiała się Daniell.
- A może tak... pójdziemy na zakupy, co ? - spytałam od razu po tym, jak pomysł wpadł mi do głowy.
- Pewnie, że tak - odparła Dan.
Zebrałyśmy się i w przeciągu 15 minut spacerkiem dotarłyśmy pod ogromną galerię handlową. W środku znajdowało się mnóstwo sklepów, jak i ludzi. Kiedy zauważyłyśmy ogromne plakaty z hasłem "wyprzedaż" biegłyśmy w kierunku sklepu, niczym dzieci po watę cukrową. Sekundę później szperałyśmy pomiędzy półkami oraz wieszakami.
- Pokażesz się ? - spytała Eleonor.
- Już sekundka - odparłam, zanim dziewczyna po raz kolejny zajrzałaby do przebieralni.
Odsłoniłam zasłonkę i okręciłam się wokół własnej osi aby zaprezentować ciuchy, które miałam na sobie.
- No i jak ?
- Ta koszula będzie lepsza - powiedziała Danielle, po czym podała mi wieszak z koszulą w kolorze pudrowego różu.
Po kilku minutach przeglądania się w lustrze, stwierdziłam, że kupię rzeczy które właśnie mam na sobie. Czarne botki na wysokiej koturnie i ciemnego koloru dżinsy idealnie współgrały z wcześniej wybraną koszulą.
- To teraz Starbucks - oznajmiła El.
Po tym jak zamówiłyśmy napoje i deser poszłyśmy zająć miejsca.
- Co tam słychać u Natt ? - spytała Dan.
- Kurczę, głupio mi nawet przyznać się do tego, ale dawno z nią nie rozmawiałam - powiedziałam, mieszając słomką w świeżo wyciśniętym soku z pomarańczy, który właśnie przyniosła kelnerka.
- To nie dobrze - stwierdziła dziewczyna.
Poniektórzy twierdzą, że czas, który spędza się w dobrym towarzystwie leci dwa razy szybciej. To prawda nim się obejrzałyśmy była godzina 16. Pożegnałam się z dziewczynami, które zostały jeszcze w galerii. Mając ochotę na spacer nie czekałam na przyjazd autobusu, tylko ruszyłam w stronę domu. W trakcie zadzwoniłam do Natt i umówiłam się z nią za chwilkę na Skype, ponieważ rodzice nie wypłacili by się za rachunki, gdybyśmy chciały o wszystkim porozmawiać.
- Jestem ! - oznajmiłam mój powrót do domu, zaraz po przekroczeniu progu.
- O jak dobrze, że już wróciłaś. Za godzinę jedziemy do rodziców Caroline na kolację.
Na samą myśl o kolacji z rodzicami Caroline mój żołądek zaczął wariować. Niechętnie ściągnęłam kurtkę i ruszyłam po schodach do swojego pokoju.
- A i nie zapomnij się spakować, zostajemy tam na noc ! - dodał tata.
- Świetnie - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Rzuciłam się na łóżko i załączyłam laptopa, nie miałam ochoty szykować się na  przemiły wieczór w gronie starszego państwa. Rozmowa z przyjaciółką kleiła się, przez co o mały włos nie zdążyłabym się wyszykować. Przeprosiłam ją i w trakcie rozmowy szykowałam się na wieczór.
- Opowiadaj co słychać u ciebie i Hazzy ? Miłość kwitnie ? - spytałam z zadziornym uśmieszkiem.
- Ba, owocuje - wystawiła język Natt.
Opowiedziała mi o ostatnim spotkaniu ich. Kiedy to on przyleciał do niej i cieszyli się sobą nawzajem przez niecałe dwa dni. Chciałabym mieć przyjaciółkę obok siebie, lecz kiedy to nie możliwe, cieszy każda cenna minuta spędzona na video-rozmowie.
- Opowiadaj co tam u ciebie słychać ?
- U mnie ? Nic ciekawego. Szkoła, dom, chłopaki, Zayn i tak w kółko.
- A jak atmosfera w domu ? - dopytywała przyjaciółka.
- Dobrze - zaśmiałam się - próbujemy sobie nie wchodzić w drogę, jeżeli chodzi o to.
Dlaczego pominęłam tak ważne sprawy, jak ciąża Caroline. Sama nie wiem, może z powodu tego, że Natalia to papla i mogłaby przez przypadek powiedzieć Danielowi, który nie wiem czy o tym jeszcze wie. Ciągle biłam się w myślach, że powinnam powiedzieć to przyjaciółce, ale ostatecznie nie zrobiłam tego.
- Zbieraj się jedziemy - powiedział tata, który na chwilę wszedł do mojego pokoju.
Pożegnałam się z przyjaciółką i obiecałyśmy sobie, że częściej będziemy do siebie dzwonić. Przebrałam się w nowo zakupione ciuchy, poprawiłam włosy, które wcześniej wyprostowałam, przeciągnęłam rzęsy tuszem, dopakowałam kilka rzeczy do torby i byłam gotowa do wyjścia.
- Ty tak chcesz iść do moich rodziców ?! - spytała z oburzeniem Caroline, kiedy ja schodziłam po schodach.
- Tak, a dlaczego by nie ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, które najwidoczniej nie spodobało się mojemu ojcu, ponieważ zaczął kręcić głową.
- Załóż sukienkę - poprosił tata.
Niechętnie wróciłam się do pokoju i założyłam małą czarną.
- Teraz pasuje ? - zadałam pytanie kiedy stanęłam na przeciwko Caroline.
- Tak - odparła od niechcenia.

- Dominika tylko proszę cię zachowuj się grzecznie, nie przynieś mi wstydu.
- Dobrze tato - odparłam.
Gdy my wyciągaliśmy torby z auta, Caroline witała się ze swoją mamą. Sądziłam, że będą to osoby, które będą mieszkały w domku za miastem, miały swój ogródek, będą hodować własne warzywa. A tu nagle z pięknego i z dość dużego domu wychodzi kobieta, która nie pasowała do mojego opisu babci, która uwielbia piec wnuczkom różne smakołyki bądź czytać im bajki na dobranoc. Przed mną stała gustownie ubrana kobieta, której dodatki takie jak włosy czy kolczyki dopełniały jej wygląd. Kulturalnie, aby nie przynieść wstydu tacie jak i sobie przywitałam się i weszłam do środka. Zaraz po wejściu przywitałam się z tatą Caroline, który ubrany w ciemnoszary garnitur sprawiał bardzo ważnej osoby w domu.
- Zapraszam do stołu - wskazała ręką mama Caroline.
Wraz z postawieniem talerzy na stole przyszła wiadomość, która dała znać o sobie poprzez wibrowanie. Dyskretnie wyjęłam telefon i żeby nikt nie zauważył odczytałam sms.
"Jak mija wieczór ? Zayn xx"
Rozejrzałam się wokół stołu, przy którym siedzieliśmy. Wszyscy rozmawiając nie zwracali uwagi na mnie, co dawało chwilę czasu aby odpisać na wiadomość.
"Średnio. Właśnie jem kolację z rodzicami Caroline. A ty jak się bawisz ? Domi xx"
Gdy zdążyłam wcisnąć przycisk wyślij, dostałam lekkiego kopniaka w kostkę. Jak się okazało, każda para oczu była skierowana w moją stronę. Chcąc pominąć ten fakt wzięłam się za jedzenie przystawki która znajdowała się na moim talerzu.
- Może opowiesz nam coś o sobie ? - zadała pytanie mama Caroline.
- Przyjechałam z Polski, mieszkam w Londynie od miesiąca, a może i nawet troszkę dłużej. Chodzę do North London Collegiate School.
- O to ta szkoła Car, gdzie ty chodziłaś - wtrąciła mi się w zdanie starsza kobieta. - To szkoła z zasadami, która pomoże wyrosnąć ci na dobrego człowieka.
- Miejmy nadzieję - wyszeptałam w ojczystym języku pod nosem.
- A jak lubisz spędzać czas po szkole ? - tym razem pytanie padło z ust taty Caroline.
- Spotykam się z chłopakami z One Direction.
Na te słowa o mały włos nie zakrztusił się winem, które właśnie popijał. Caroline wstała i pomogła tacie.
- Te One Direction ? - spytał purpurowy facet.
Kiwnęłam tylko głową i postanowiłam nie odzywać się do końca wieczoru, który zapowiadał się na okropnie długi. W trakcie pisałam z Zaynem, który odpoczywał po dniu w studio.
- Przepraszam, że przerywam, ale chciałbym się coś zapytać - rzekł mój tata.
Wstał z krzesła podszedł do Caroline uklęk i już wiedziałam, że ten pomysł nie przypadnie mi do gustu.
- Caroline, znamy się krótko ale wiem, że jesteś tą kobietą z którą chcę spędzić resztę mojego życia. Wyjdziesz za mnie ? - spytał, a z oczu kobiety popłynęły łzy.

sobota, 6 października 2012

Rozdział 37

Perspektywa Dominiki :

Mój spokojny sen, przerwało głośne wtargnięcie do pokoju, trzask drzwiami, potkniecie się o jakiś przedmiot i głośne, męskie "Cholera ! ". Pół żywa podniosłam się na łokciach i zauważyłam tatę, który wstaje przy okazji otrzepując spodnie.
- Co się dzieje ? - spytałam, ponownie opadając na poduszkę.
- Wstawaj! Spóźnisz się do szkoły! - krzyknął tata.
- Jak to? Która godzina?
- 7.45.
- Ale jak to możliwe? Nastawiłam sobie budzik ! - wkurzona spojrzałam na telefon,który wskazywał tę samą godzinę - Nawet nie zdążę dojechać do szkoły !
Biegałam po pokoju pakując potrzebne rzeczy, jak i łapiąc ciuchy. Wbiegając do łazienki, w pośpiechu założyłam ciuchy. Ciągle bałam się, że nie starczy mi czasu aby się wyszykować. Kiedy wróciłam do pokoju tata leżał na łóżku i miał wyśmienity humor.
- Tato gdzie są moje kluczyki ?! - spytałam, wyrzucając całą zawartość półki na podłogę.- Przecież wczoraj je tu odkładałam.
- O tych kluczykach mówisz ? - mówiąc to pomachał nimi.
Gdy chciałam je wziąć, zaczął się ze mną droczyć.
- Jak ciebie łatwo wrobić - wybuchł śmiechem ojciec.
- Tato nie mam czasu ! Oddaj mi te cholerne kluczyki ! - krzyczałam, nie miałam zamiaru spędzać dodatkowych godzin w szkole za spóźnienie się na pierwszą lekcję.
Podstawową zasadą szkoły, do której uczęszczałam było to, że za każde przewinienie była odsiadka w tzw. kozie. Akurat za spóźnienie się do szkoły bądź na którąkolwiek lekcję było godzinne wydłużenie pobytu w szkole. Na co dzisiejszego dnia nie miałam ochoty.
- Spójrz za okno - powiedział spokojnie tata.
Po mimo braku czasu wykonałam prośbę. Za zasłoniętą roletą było ciemno, żadnego wschodu słońca ani jakichkolwiek oznak, że jest już ranek.
- Wkręciłem cię ! - krzyknął radośnie.- Wkręciłem !
Zaczęłam się śmiać. Nigdy bym nie pomyślała, że wpadnie na pomysł, aby wywinąć mi numer. Kiedy byłam młodsza robiliśmy to częściej, każdego dnia były rywalizacje aby ktoś wpadł w zasadzkę.
- Czyli nie spóźnię się do szkoły ? - spytałam przez śmiech.
W odpowiedzi dostałam przeczące kiwnięcie głową.
- Kurcze nigdy nie sądziłam, że nawiniesz mnie w tak głupi sposób - odłożyłam torbę na bok i swobodnie położyłam się na łóżko.
- A no widzisz. Brakowało mi tego, ale przyznaj, że świetnie mi to wyszło.
- Pewnie, że tak - wystawiłam rękę, aby przybić z tatą piątkę.- A tak naprawdę to która godzina ?
- Teraz będzie już jakaś piąta nad ranem.- szczęka opadła mi z powodu godziny, którą usłyszałam.
- A mogłam sobie jeszcze słodko spać, nigdy więcej ! - zagroziłam tacie machając palcem.
Poczochrał mnie po włosach, wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Zaśmiałam się na cały głos, dalej nie wierząc, że wpadłam w sidła zasadzki. " I co ja będę robić przez prawie trzy godziny"- pomyślałam. Rozejrzałam się po pokoju i wręcz złapałam się za głowę. Pokój wyglądał jak po przejściu tornado. Na podłodze rozsypana ziemia oraz potłuczona doniczka po kwiatku, dodatkowo znajdowały się tam dokumenty, błyszczyki i inne rzeczy, które wcześniej wysypałam z półki oraz ciuchy porozrzucane po całym pomieszczeniu. Z wielką niechęcią wzięłam się za posprzątanie. W ciągu godziny pokój lśnił, wszystko było na swoim miejscu a walizka, którą wczoraj rzuciłam w kąt, rozpakowana. Wykonałam poranną toaletę, na którą wcześniej zabrakło mi czasu i dopięłam swój wygląd na ostatni guzik. Wychodząc z domu po drodze złapałam jabłko i wyruszyłam w drogę do szkoły. Podjeżdżając pod gmach budynku szkolnego, zauważyłam Nicolasa, który stał obok miejsca, na którym zawsze parkowałam.
- No cześć - przytulił mnie na przywitanie chłopak.
Wtuliłam się w niego i chwilę później wędrowaliśmy ramię w ramię do szkoły. Na przemian opowiadaliśmy sobie jak spędziliśmy weekend. Kiedy tylko opowiedziałam mu o dzisiejszej pobudce, zaczął się głośno śmiać, lecz nagle ucichł, gdy przechodziliśmy obok dwóch dobrze zbudowanych typków, którzy mieli większe muły niż głowy. Nie wypytując o co chodzi, dotarliśmy do klasy. Pierwsza, druga, trzecia, czwarta, piąta lekcja mijały w mgnieniu oka. Nicolas siedział cicho przez wszystkie lekcje, nie odezwał się nawet słówkiem do mnie. Podczas lunchu mój telefon zawibrował oznajmiając o przyjściu nowej wiadomości.
Pamiętaj, że dzisiejsze popołudnie u nas. Już nie mogę się doczekać. Zayn xx
Jak głupia uśmiechnęłam się i szybko wystukałam w telefonie odpowiedź.
Ja tak samo. Jestem ciekawa jak zareagują. Będę zaraz po szkole. Domi xx
Schowałam telefon do torebki i włączyłam się do rozmowy, która toczyła się przy naszym stoliku.
- Co teraz mamy ? - skierowałam pytanie w stronę Nicolasa, który podczas przerwy odpowiadał tylko jak się zwróciło mu uwagę.
- Historię - odparł, spoglądając na czubki butów.
Tak samo jak poprzednie lekcje minęły i te dwie. Ciągle wpatrując się w zegar, każdy uczeń odliczał czas do końca lekcji. Zaraz po dzwonku, poszłam odłożyć książki i skoczyłam jeszcze do biblioteki, aby wypożyczyć lekturę. Gdy tylko wyszłam z biblioteki, na korytarzu było pusto. Nagle rozległo się echo bójki. Ktoś stale krzyczał. Odruchowo podeszłam do drzwi z których dochodziły odgłosy. Sekundę później drzwi zamaszyście się otworzyły i wyszło z nich dwóch chłopaków, których spotkałam dziś z rana. Gdy tylko odeszli na bezpieczną odległość, zajrzałam do pomieszczenia. W rogu siedział zakrwawiony Nicolas. Podbiegłam do niego i dotknęłam jego twarzy.
- Nie mów tylko nikomu, proszę - wyszeptał.
- Musisz to zgłosić na policję, obowiązkowo. Zabieram cię tam teraz, albo nie lepiej na pogotowie obejrzą cię.
- Proszę tylko nie to. Potknąłem się i tak się załatwiłem .
- Tak, a czy w tej bajce były też smoki? - odparłam chamsko, podniosłam go z podłogi i pomogłam mu wyjść ze szkoły.
- Zawieź mnie do domu, nie chcę jechać na policję ani nigdzie indziej. Zrób to dla mnie - błagał pobity chłopak.
- Ale powiesz mi o co poszło ? Zgoda ? - kiwnął głową, zaczerpnął powietrza a chwilę później opowiadał całe zdarzenie.
- Wiesz jeżeli jesteś z przeciętnej rodziny, aby wkupić się do szkoły musisz płacić. Płaciłem im co miesiąc, jednak mama zorientowała się, że miesięcznie znika jej kilkadziesiąt funtów w portfelu.
- I nie miałeś z czego zapłacić ? I dlatego cię pobili ? Nie mogłeś powiedzieć wcześniej komuś tego, przecież zaradzilibyśmy i nie miał byś teraz tyle krwi na sobie.
- Ja chciałem, żeby nikt nigdy się o tym nie dowiedział.
Obrócił głowę, tak abym nie mogła widzieć jego emocji, które ukazują mu się na twarzy. W tym samym momencie zadzwonił mój telefon, jednak zignorowałam dzwonek i ciągnęłam dalszą rozmowę.
- Dlaczego się na to godziłeś ? - dopytywałam, pomimo tego, że nie wypadało.
- Nie chciałem być wyrzutkiem szkolnym. Moi rodzice od małego pragnęli, abym chodził do tej szkoły, odkładali na nią zanim się jeszcze urodziłem. Ale proszę, zapomnijmy już o tym. To tutaj. Jeszcze raz dzięki za pomoc. Pa - pożegnał się i wyszedł z auta.
Dalej nie mogłam się otrząsnąć, nawet nie wiem, w którym momencie podjechałam pod dom One Direction. Przez całą drogę mój telefon dzwonił, bez przerwy. Ciągle myśląc, co się dzieje z Nicolasem, natychmiast zapominałam o dzwoniącym telefonie. Zapukałam do drzwi i czekałam, aż ktoś mi je otworzy.
- Domi ! W końcu jesteś - krzyczał uradowany Niall.
- Tak, już jestem - odparłam bez uczuciowo, po czym zostałam przyciśnięta do klatki piersiowej brata.
- Wiesz jak się martwiłem o ciebie, ciągle wydzwanialiśmy do ciebie, a ty nie odbierałaś - powiedział zmartwiony blondyn.
- Naprawdę tak się martwiłeś o mnie?
- Tak, bo jestem głodny a chłopcy zabronili mi zamówić pizzy dopóki nie przyjedziesz - wyszeptał mi na ucho.
- Osz ty ! - klepnęłam go w ramię, po czym razem wybuchnęliśmy śmiechem.
Śmiejąc się i podążając za Horanem trafiłam do salonu, gdzie siedzieli pozostali członkowie zespołu.Po kolei przywitałam się z każdym i zajęłam jedno z wolnych miejsc.
- To mogę już zamówić pizzę ? - błagał na kolanach Liama.
- Co my z tobą mamy, zamawiaj - wtrącił się Lou.
Po kilkuminutowej sprzeczce, chłopcy zdecydowali się pizzę meksykańską i dwie wegetariańskie.W trakcie dostałam sms od Nicolasa.
Wszystko ze mną w porządku, nie przejmuj się mną i baw się dobrze.
Jak mam się bawić dobrze, jeżeli ciągle martwię się o niego.
Coś czuję, że źle postąpiłam nie zawożąc cię do szpitala.
Zauważyłam, że od kilku sekund bacznie przygląda mi się Zayn, który chwilę później zajął miejsce obok mnie.
- Coś się stało ? Widzę jakbyś była myślami gdzieś indziej.
- Pamiętasz Nicolasa, tego chłopaka, z którym chodzę do klasy ?
- No tak, pamiętam.
- Ma kłopoty i musiałam mu pomóc. Ale teraz nie zaprzątajmy sobie tym głowy, mój chłopaku - kończąc zdanie pocałowałam go w usta.
Widząc uśmiech na jego twarzy ponownie chciałam się do niego zbliżyć i musnąć jego wargi, lecz utrudniono mi to.
- Ekhem - odchrząknął głośno Harry. - Czy my o czymś nie wiemy ?
- Domi, czy oni o czymś nie wiedzą ? - spytał głupkowato Zayn.
- Oj chyba nie - uśmiechnęłam się szeroko, przez co chwilę później oberwaliśmy z poduszek.
- Dobra koniec ! - zarządził Zayn - Tak ja i Dominika jesteśmy razem, ale z was głąby - zaśmiał się głośno.
Po raz kolejny wpadłam w ramiona Niallera i tym razem zostałam wyściskana z podwójną mocą, po czym dołączył się loczek, Tommo oraz Li.
- A mnie to już nie przytulicie ? - zapytał słodkim głosem Mulat.
Grupka, która tuliła się przed sekundą temu do mni, teraz rzuciła się na bezbronnego chłopaka i zaczęła po nim skakać wydajać śmieszne odgłosy. Ciągle im się przyglądając nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Przeszkodził im dzwonek do drzwi. Niall, który w sekundzie zerwał się z miejsca, wywracał wszystko, co stanęło na jego drodze. Kiedy tylko chłopcy wstali z podłogi i porozsiadali się na sofie, ja zajełam miejsce koło Zayna i w ciszy oczekiwaliśmy na powrót blondyna.
- Yeah ! - wydarł się chłopak, kiedy wrócił z zamówieniami.
Widząc uśmiechniętą buzię Horana w pomieszczeniu zapanowała świetna atmosfera.
- Już się nie mogę doczekać - powiedział Hazza.
- Czego ? - spytałam, z pełną buzią.
- Ona mówi z pełną buzią ! Moja szkoła siostro, piona. - gadał uradowany Nialler.
- No pracy nad nową płytą - odparł Hazza, po czym dostał kopniaka w kostkę od Zayna.
- To bolało - złapał się za kostkę loczek, i delikatnie masując próbował uśmierzyć ból.
Nie zwracając uwagi dalej ciągnęłam rozpoczęty temat.
- Kiedy zaczynacie ?
- Chodź ze mną, chcę ci coś powiedzieć - przerwał szybko Zayn Louisowi, który właśnie chciał zabrać głos.
Złapałam dłoń chłopaka i ruszyłam za nim do jego pokoju.
- Co chcesz mi powiedzieć ? - spytałam siadając na łóżku.
- No bo zaczynamy pracę nad drugą płytą w związku z czym, muszę na kilka dni wyjechać- usiadł na przeciwko mnie i nerwowo gładził swoje włosy.- Nie będziesz zła ?
- To dlatego kopnąłeś loczka w salonie ? - spytałam, a w odpowiedzi dostałam potwierdzające kiwnięcie głową.- Dlaczego miałabym być zła ? Robisz to co kochasz i co sprawia ci przyjemność, a mi przyda się kilka dni wolnego od ciebie - uśmiechnęłam się zadziornie w wyniku, czego palce chłopaka znalazły się na moich żebrach.
- Już masz mnie dość ? - dopytywał Zayn, nie przestając mnie gilgotać.
Kiwnęłam twierdząco głową, po czym wtuliłam się w niego i przez dłuższy moment nie puszczałam.
- Kiedy wyjeżdżacie ?
- W sobotę, ale w poniedziałek wracamy, więc wolnością się długo nie nacieszysz - poruszył zalotnie brwiami.
- Może wolnością nie, ale do wyjazdu muszę się nacieszyć tobą - spojrzałam w jego czekoladowe oczy, po czym nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
Przez dłuższy moment nie przestawaliśmy się całować, tylko kiedy odkleiliśmy się od siebie, szczerze uśmiechnęliśmy się do siebie i cieszyliśmy się sobą nawzajem. Koło godziny 21 zaczęłam zbierać się do domu. Pożegnałam się z chłopcami, którzy rywalizowali pomiędzy sobą w najnowszej grze FIFA'13. Zayn jako gentlemen odprowadził mnie do auta, a chwilę później wracałam już do domu.

______________________________________________________
TADAM ! Jest 37 . Dziękuje wam za komentarze jak i wejścia. To wy mnie motywujecie do dalszego pisania. Do następnego xx