wtorek, 26 czerwca 2012

Rozdział 30


Perspektywa Dominiki :

Nadszedł czas przeprowadzki. Spakowałam walizki do bagażnika i po raz ostatni spojrzałam na blok, w którym mieszkałam przez ostatnie 17 lat. Nie raz narzekałam na to miejsce, ale nie dziś. Zajęłam tylne siedzenie wraz z Natt. Martyna prowadziła, a Daniel zajął miejsce pasażera. Chciałam pożegnać się z nimi w domu, ale obydwie uparły się odwieźć mnie na lotnisko. Poprosiłam dziewczynę brata, abyśmy zatrzymały się jeszcze na cmentarzu. Kupiłam znicz, kwiatki i ruszyłam sama w stronę pomnika mojej mamy.
- Nie zapomnę o tobie nigdy - powiedziałam wpatrując się w palący się płomień - Kocham cię - dodałam na odchodne.
Z daleka mogłam dostrzec przyjaciół opierających się o maskę samochodu. Za nimi też będę tęsknić, ale zawsze pozostaniemy w kontakcie. Ponownie ruszyliśmy w drogę. Ciągle spoglądałam za okno i łapałam ostatnie widoki. Nikt zbytnio nie miał ochoty do rozmowy, dlatego też w ciszy dotarliśmy na lotnisko. Stanęłam przed tablicą odlotów i odczytałam z niej, że mój samolot już wylądował. Chcąc pożegnać się z nimi nie obyło się bez łez. Początkowo nie chcieli mnie puścić, lecz po dłuższym tuleniu udało mi się wyrwać z ich uścisku. Wzięłam moje walizki i skierowałam się w stronę odprawy. Panie siedzące przy okienku miały problem, że mam przy sobie trzy walizki, gdzie powinnam mieć jedną. Wystarczyło zapłacić dodatkową sumę za bagaż i mogłam przejść dalej. Pomachałam im na pożegnanie i zniknęłam za drzwiami prowadzącymi na pokład samolotu. Całą drogę spędziłam na słuchaniu piosenek, jak i krótkiej drzemce.
- Witaj Londynie, ponownie się spotykamy, tyle, że tym razem na dłużej - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Zdziwiłam się, ponieważ humor mi się poprawił. Albo tak działa na mnie powietrze prosto z wysp, albo jednak w głębi duszy chciałam się tu przeprowadzić. Nie drążąc dalej tematu, odebrałam bagaże i ruszyłam w stronę wyjścia, gdzie miał na mnie czekać ojciec.
- Dominika - machał rękoma, delikatnie podskakując, tak abym mogła go zobaczyć przez tłum ludzi.
- Tata ! - krzyknęłam i pobiegłam w jego stronę. Rzuciłam się prosto mu w ramiona i rozpłakałam jak małe dziecko. - Tęskniłam.
- Ja też. Gdzie masz bagaże ? - spytał rozglądając się.
Zaśmiałam się głośno, dlatego, że bagaże stały parę metrów od nas. Wróciłam po nie i wrzuciłam je na tylne siedzenie.
- Skąd masz takie autko ? - zadałam pytanie, przyglądając się samochodowi.
- Moje - wystawił język.
Wsiedliśmy do niego, i ruszyliśmy.
- Początkowo zamieszkamy u Caroline. - odezwał się w połowie drogi.
Na te słowa mina mi zrzędła, odruchowo przytaknęłam głową.
- Mam do ciebie tylko jedną prośbę.
- Jaką ? - spytałam zaciekawiona.
- Bądź miła dla niej, okej ? Nie psujmy sobie świąt.
- Dobrze - odparłam.
Chwilę później zajechaliśmy pod dosyć duży kompleks mieszkalny. Wyciągnęliśmy bagaże i ruszyliśmy w stronę wejścia. Wjechaliśmy windą na 4 piętro i sekundę później wchodziliśmy już do mieszkania.
- Wróciliśmy ! - wykrzyknął tata na całe mieszkanie.
- To dobrze, już się zaczynałam martwić - najpierw przywitała się z nim, dopiero później zwróciła uwagę na mnie - Jak pewnie wiesz jestem Caroline.
- Tak wiem, Dominika. - podałam jej rękę.
- Dominika- próbowała powtórzyć ale coś jej nie wychodziło.
Po cichu zaśmiałam się z jej wymowy, ale kiedy zauważyłam wzrok ojca, przestałam. Patrzył się na mnie jak bym zabrała mu z pod nosa jego ulubioną rzecz.
- Gdzie mogę je zanieść ?- spytałam wskazując na torby.
- Korytarzem prosto i na lewo jest twój pokój - odpowiedziała.
Podążyłam według jej instrukcji. Wyłożyłam się na łóżku i leżałam tak do końca dnia. Myślałam nad tym jak to będzie ... jak to będzie mieszkać w Londynie. Obiecałam sobie, że w najbliższym czasie, czyli święta, będę dla niej miła, wręcz przesadnie. Ale kiedy tylko one się skończą, pokażę jej te prawdziwe ja, którego nigdy nie miałam. Będę uszczypliwa i będę jej dogryzać na każdym kroku. Sama nie wiem skąd wzięły mi się pokłady takiej wredności.
- Domi chodź na kolacje - dobiegały krzyki z kuchni.
Podniosłam się z łóżka i skierowałam się w stronę dochodzących odgłosów. Po drodze rozejrzałam się po całym mieszkaniu, trzeba przyznać, że gust to ona ma. Usiadłam do stołu i nałożyłam sobie sałatki. Nie miałam ochoty jeść dlatego też, bawiłam się jedzeniem. Początkowo oddzielałam każdy składnik od siebie, później ułożyłam wszystko w uśmiech. Kiedy skończyłam spojrzałam się na talerz i na widok mojego dzieła uśmiechnęłam się.
- Dziękuje za kolacje, pójdę do siebie - powiedziałam wracając do pokoju.
Nie chciało mi się wypakowywać wszystkich rzeczy, dlatego też tylko otworzyłam walizki i przejrzałam to co się w nich znajduję. Wyciągnęłam laptopa i usiadłam na łóżku po turecku. Oglądałam wszystkie zdjęcia, które skanowałam przed wyjazdem. Obejrzałam każde zdjęcie, te z dzieciństwa, z każdego wakacyjnego wypadu jak i jakiś okoliczności, przykładowo urodziny czy święta. Zatrzymałam się na zdjęciu z wigilii, gdzie była na nim jeszcze mama. Opadłam na poduszkę i zamknęłam oczy. Starałam sobie przypomnieć, jak to było, kiedy każdego ranka budziła mnie i pomagała mi się wyszykować do szkoły. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku, szybko ją starłam i skarciłam się w myślach, ponieważ ostatnimi czasy często płacze. Powróciłam do oglądania zdjęć. Kiedy skończyłam oglądać było parę minut po pierwszej w nocy. W całym mieszkaniu było już cicho. Poczułam głód i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki jogurt, usiadłam na blacie i powoli go jadłam. W pewnym momencie nabrała mnie ochota na zadzwonienie do brata. Długo się nie zastanawiałam, tylko wyciągnęłam telefon i wybrałam numer.
- Coś się stało, że dzwonisz ? - spytał zaspany.
- Stęskniłam się braciszku.
- Tego w umowie nie było, żebyś dzwoniła do mnie o 2 w nocy.
- Przesadzasz, co robiłeś ?
- Jak sądzisz ? Spałem - odparł, po czym zaśmiał się.
- A no tak - klepnęłam się ,w czoło, czasami mój poziom inteligencji zadziwiał mnie.
- Ty jeszcze nie śpisz ?
- Ja ? - zapytałam.
- Nie, nie pytałem się Natalii, ale ciebie też to powinno się tyczyć.
- Nie mogłam zasnąć. Dasz mi ją do telefonu ?
- Domi ! - krzyknęła przyjaciółka.
- Też się cieszę - powiedziałam, z wyraźnym uśmiechem na twarzy. - Co porabiasz ?
- Oglądam komedie romantyczną.
- Co ?! - zdziwiłam się, ponieważ nigdy nie nawiedziła tego gatunku filmu, wolała mrożące krew w żyłach horrory.
- Tak wiem. Dopiero teraz zauważyłam, to co ty w nich zawsze tak uwielbiałaś.
- Czyli ? - dopytałam.
- Wiesz, dwie osoby przeciwnej płci przypadkowo się spotykają. Początkowo nie wiedzą, że do siebie coś czują, następnie się spotykają, tak się nawiązuje uczucie. Nagle coś się pieprzy, nawzajem siebie nie trawią, a później się godzą i żyją jak w bajce. Dokładnie jak ty i Zayn. - dodała rozmarzona Natt.
- Tak jasne, a w tej bajce były smoki - powiedziałam, przewracając oczami.
Rozmawiałyśmy do 4 w nocy. Na przemian opowiadałyśmy sobie krótkie żarty na rozluźnienie jak i poprawienie humoru, który po rozmowie ostatecznie poprawił mi się. Zapewne dostanę sporą reprymendę na temat telefonu i kosztu tych rozmów od ojca. Muszę się zastanowić nad kupnem drugiego telefonu, tak aby mieć możliwość kontaktowania się z ludźmi z Anglii. Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Co chwila przewracałam się z boku na bok szukając miejsca aby usnąć. Kiedy ostatni raz spojrzałam na telefon była 6. Schowałam go pod poduszkę i usnęłam.

Gdy obudziłam się następnego ranka, a raczej popołudnia, ponieważ kiedy się przebudziłam była już godznia 14, do pokoju wpadały wyśmienite zapachy. Nawet nie przebierając się z piżamy, wyszłam z pokoju. W salonie siedziała Caroline.
- Hej, wiesz gdzie jest tata ? - spytałam rozglądając się po całym mieszkaniu.
- Tak, wyszedł jakieś pół godziny temu.
Przyjęłam informację i ruszyłam w stronę kuchni. Próbowałam po kolei każdej potrawy przygotowanej na dzisiejszą wieczerzę.
- Ładnie to tak podjadać ? - spytał tata, a ja podskoczyłam ze strachu.
- Ładnie to tak straszyć ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Poklepałam go po ramieniu i wyszłam z pomieszczenia.
- Pomóc ? - spytałam się, przechodząc przez salon i widząc na środku choinkę.
- Pewnie, że tak - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.
Pokazałam jej na palcach 5 minut i pobiegłam się szybko przebrać w luźne ciuchy. Załączyłam kolędy i wzięłam się za ubieranie drzewka. Nie wyobrażam sobie świąt bez Wham! - Last Christmas bądź Mariah Carey - All I Want For Christmas Is You. Zaczęłam sobie podśpiewywać jedną z nich, po czym dołączyła się do mnie Caroline. W świetnych nastrojach przystroiłyśmy całe mieszkanie wraz z choinką.
- Dobra robota - wyciągnęła rękę, aby przybić piąteczkę.
- Prawda.
- Mów mi po imieniu, okej ? Bo dziwnie się czuję, kiedy mówimy do siebie tak bezimiennie.
Przytaknęłam tylko głową i rozejrzałam się po pokoju. Czegoś mi brakowało. Już wiem, jemioła... Powiesiłam ją pod sufitem.
- Co to ? - spytała.
- Taka Polska tradycja. Kiedy dwóch ludzi stanie pod nią, muszą się pocałować - odpowiedziałam z uśmiechem - Czy będę ci jeszcze w czymś potrzebna, bo chciałabym iść się przebrać ?
- Nie, ja też będę musiała już powoli iść.
Szybko wskoczyłam pod prysznic, umyłam włosy i nasmarowałam się balsamem do ciała. Moje niesforne włosy potraktowałam lokówką, założyłam <KLIK> i byłam gotowa. Ostatnie przygotowania stołu, wspólne połamanie się opłatkiem  i złożenie sobie życzeń. Caroline pomimo luźnej sukienki miała widoczne drobne krągłości, natomiast mój tata jak to mężczyzna nie obyło się bez koszuli i krawatu. Odpowiednio ubrani zasiedliśmy do stołu. Czułam, że mój żołądek zaraz pęknie. Spróbowałam wszystkiego czego tylko mogłam. Kiedy skończyliśmy wszyscy jeść, siedzieliśmy dalej przy stole i rozmawialiśmy. Poszłam szybko do pokoju i wróciłam z dwoma prezentami, wręczyłam im po jednym i ponownie usiadłam przy stole. Tata dostał jak co roku nowy krawat, a  Caroline srebrną bransoletkę, którą od razu założyła na rękę.
- Dziękuje - odparli jednocześnie.
- To teraz pora na mnie - mi wręczyła kopertę a mojemu ojcu, nie dużej wielkości pudełeczko.
W kopercie znajdował się, kupon do przeróżnych markowych sklepów z ciuchami.
- Nie wiedziałam co ci kupić, dlatego też zdecydowałam się na to - tłumaczyła się.
- Dziękuje - w miarę możliwości przytuliłam ją.
- Prezent od mnie jest pod choinką - powiedział tata.
Zerwałam się z miejsca i już sięgałam po prezent. Ogromne opakowanie, ciekawiło mnie, co było w środku. Otworzyłam jeden karton,  po czym musiałam otworzyć kolejny. Było ich ponad 5, aż w końcu zostałam przy małym kartoniku. W środku były klucze od auta. Od auta, o którym marzyłam bardzo długo. Był nim Mini One. Zaczęłam skakać po całym pokoju i cieszyć się jak małe dziecko.
- Dziękuję, dziękuję ! - krzyczałam w kółko.
- Już koniec, ochłoń. - śmiał się ze mnie ojciec.
- Ale kiedy ja trzymam kluczki od mojego Mini.
- To może zabierzesz nas na przejażdżkę tym swoim autkiem ? - spytała Caroline.
- Teraz ? - spojrzałam się ze zdziwieniem w oczach na nią, a później wzrok przerzuciłam na tatę.
Kiwnęli tylko głową, że tak. Ubraliśmy się ciepło i zeszliśmy przed kompleks. Święta bez śniegu to jak nie święta, no ale cóż Wielka Brytania ma zo to inne uroki. Dumna szukałam na parkingu auta, kiedy je znalazłam ponownie zaczęłam się cieszyć jak małe dziecko.
- No zacznij je jeszcze całować - dorzucił.
Spojrzałam na niego spodełba, i wsiadłam za kierownicę.
- To gdzie jedziemy ?
- Wpisz ten adres w nawigację - podał mi małą karteczkę, i wykonałam jego polecenie.
Zaparkowałam w wyznaczonym miejscu i wyszłam z auta.
- Po co tu przyjechaliśmy ? - spytałam się rozglądając się po okolicy.
Otaczały mnie domy, jak się spodziewam samych zamożnych ludzi. Można to wywnioskować po wielkości domu, jak i gustownym aucie na podjeździe.
- Ten jest wasz - wskazała palcem na jeden z domów.
Moja mina wyrażała więcej niż tysiąć słów. Tata pomachał mi kolejną parą kluczyków przed twarzą. Kilka minut później znajdowałam się we wnętrzu domu.
- Dom jest niewykończony, ponieważ dopiero go kupiłem. Zaraz po świętach wchodzi tu ekpia remontowa - odezwał się.
Westchnęłam i przejechałam ręką po "gołej" ścianie. Wbiegłam po schodkach na górę i zaklepałam pokój, który mi się podobał. W pewnym momencie do pokoju wszedł tata.
- I jak podoba się ?
- Oczywiście. Skąd miałeś tyle pieniędzy na to wszystko ?
- Ze sprzedaży domu z Polski, wystarczyło mi na kupno tego. A auto kupiłem z oszczędności, które uzbierały się na koncie.
Po 15 minutach wracaliśmy już do mieszkania Caroline. Jak co roku w wigilijny wieczór, przebieraliśmy się w piżamy i zaparzyliśmy sobię herbatę. Opowiadaliśmy sobie historie, które przytrafiły nam się tego roku, przy okazji zajadając się pierniczkami własnego wypieku.

_________________________________________________________
No to 30 : ) Okrągła sumka rozdziałów jak i wejść na bloga. Troszkę święta nie pasują do wakacji, mam nadzieję, że wybaczycie mi. Dziękuje wszystkim, którzy są ze mną tu na blogu i czytają go. Nie ważne czy od samego początku czy od połowy, ważne, że jesteście ! Cieszę się, że puszczając moją wybraźnię wolno i pisząc dla was mogę wywołać chociaż mały uśmiech na twarzy. Czekam na wasze komentarze. Do następnego ♥


6 komentarzy:

Justi pisze...

Jest na prawde super! Proszę pisz szybciutko nowy!!!!! ♥

Anonimowy pisze...

myślę, że możemy ci wybaczyć te święta :D
tylko co się teraz dzieje z chłopcami :>

Directioner. ♥ pisze...

Boże, ja też chcę taki samochód na święta *-* XD Super rozdział <3 Mam nadzieję że w kolejnym już pojawią się chłopcy :D Uwielbiam Twoje opowiadanie, szybko pisz kolejny rozdział! ;) xxx

Anonimowy pisze...

Świetny rozdział :D
Ja też bym chciała, żeby w następnym rozdziale byli chłopcy <3
Zapraszam jak zwykle do mnie
http://timehealsallwoundss.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

Już nie mogę się doczekać następnych świetnych rozdziałów jak teh

Bella pisze...

Świetny rozdział :-) Co tam, że Boże Narodzenie w środku lata ;-)) Może być :-) Powiedziałabym jak zwykle, że czekam na next, ale next już jest, więc nie będę się ośmieszać ;-D