niedziela, 17 czerwca 2012

Rozdział 27

Perspektywa Dominiki : 

Obudził mnie dźwięk nadchodzącego sms-a. Niechętnie otworzyłam oczy i spojrzałam na wyświetlacz.
" Dzień Dobry ślicznotko. Mam nadzieję, że cię nie obudziłem, a jeżeli tak to bardzo przepraszam. My właśnie wylądowaliśmy. Tęsknie :* "
Czytając wiadomość, którą dostarczył Zayn mimowolnie uśmiechnęłam się.
" Cześć niegrzeczny chłopczyku. Takie pobudki mogę mieć codziennie, cieszę się, że dotarliście na miejsce. Uważajcie tam na siebie. Też tęsknie :* "
Rzuciłam telefon na łóżko, po czym wstałam i przeciągnęłam się. Do pokoju wpadały pojedyncze promienie słońca. Wyciągnęłam z torby czyste ciuchy i poszłam się odświeżyć. Kiedy tylko wyszłam z pokoju usłyszałam odgłos rozbijającego się szkła dochodzący z kuchni.
- Tato, stało się coś ? - spytałam wpadając do kuchni.
- To tylko szklanka. Robię obiad, chciałem zrobić to cicho, żeby was nie obudzić, ale, jak zwykle coś mi nie wyszło - zbierał z podłogi strzaskaną szklankę.
Jak usłyszałam słowo obiad, wmurowało mnie. Zegar właśnie wybił godzinę 12. Pomogłam tacie posprzątać i poszłam pod prysznic. Ciepłe krople spływające po ciele, były jak zbawienie. Zaraz po wyjściu z kabiny, założyłam luźne ciuchy i spięłam włosy w kucyka. Posprzątałam w pokoju, wypakowałam ciuchy i zabrałam ze sobą laptopa. Usiadłam w kuchni przy stole i załączyłam go.
- O której wróciliście ? - zadał pytanie tata.
- Koło 2 - odparłam.
- A jak minął ten tydzień ?
- Zwiedzaliśmy Kraków, uczyłam Nialla jeździć autem, ogólnie wszystko wyszło świetnie - odpowiedziałam pełna entuzjazmu.
Kiwnął tylko głową i posłał mi ciepły uśmiech, wracając do gotowania. Uwielbiam się przyglądać jak ktoś coś gotuje. On był w tym mistrzem, wszystkie ruchy, które wykonywał były płynne i sprecyzowane. Na chwilę oderwałam się od ojca i przerzuciłam wzrok na laptopa. Przejrzałam wszystkie portale społecznościowe oraz pocztę. Wysłałam chłopcom zdjęcia z pobytu w Polsce, oraz sama je przejrzałam. W ciągu 10 minut obejrzałam ponad 500 zdjęć. Głównie były one ze zwiedzania Krakowa, jak i ostatniego dnia. Znajdowały się tu też zdjęcia ze zniknięcia Natali i Harrego, ich uśmiechnięte buźki skierowane ku sobie. Cieszyłam się, że w końcu wszystko się układa ze wspaniałymi osobami przy boku. Nim się obejrzałam, obiad był gotowy. Poszłam obudzić Daniela, co było nie lada wyznaniem. Po kilku minutach obydwoje wróciliśmy do kuchni i usiedliśmy do stołu. Życzyliśmy sobie smacznego i wzięliśmy się za jedzenie posiłku. Zaraz po obiedzie rozłożyliśmy się na kanapach z bratem i załączyliśmy telewizje. Leciała akurat komedia, oglądaliśmy ją co chwila wybuchając śmiechem. Po skończeniu filmu doszedł do nas tata i usiadł na przeciwko nas. Nie miał wesołej miny, widocznie trapiło go coś.
- Możemy porozmawiać ? - przerwał panującą ciszę.
Spojrzeliśmy na siebie z Danielem, po czym zgodnie kiwnęliśmy głową.
- Wiem, że jest wam ciężko z tą myślą, że kogoś mam. Ale musicie wiedzieć, że o waszej mamie nigdy nie zapomnę. Będę pamiętał ją do końca życia, ale chciałbym sobie ułożyć życie z Caroline - wypowiedział wszystko na jednym wdechu.
- Ale my się z tym już pogodziliśmy - powiedziałam, przybliżając się do ojca i przytulając go.
- Daj mi dokończyć ... Chciałbym sobie ułożyć życie z Caroline w Londynie, zamieszkać z nią. Dlatego chciałbym, abyście przeprowadzili się tam ze mną - wlepił wzrok w podłogę, dopiero później spojrzał na nas.
Siedziałam zdezorientowana. Czy on właśnie powiedział, że chce żebyśmy się przeprowadzili do Londynu ?
- Wiesz co? Za dużo sobie wyobrażasz... Ta cała Caroline, aż tak ci namieszała w głowie ? Puknij się czasami w głowę - mówiąc to, pokazał gest - Chcesz całe życie zmienić dla niej ? Najpierw dowiedz się czy ona jest tego warta, ta twoja gwiazdka z telewizji - zirytował się Daniel.
Widziałam, że słowa które powiedział nie za bardzo spasowały tacie,  aż poczerwieniał ze złości.
- Może z szacunkiem do mnie ? Kocham Caroline i chcę żebyście zaakceptowali przeprowadzkę.
- A czyli decyzja jest już podjęta za nas ? Wiedz o tym, że ja tu też mam swoje życie i nie będę zmieniał go dla ciebie, bo tak ci się podoba. Czy to uszanujesz, czy nie ja tu zostaję i nigdzie sie nie przeprowadzam - powiedział stanowczo brat.
Dalej siedziałam w miejscu i przyglądałam się całej zaistniałej sytuacji. Nie mogłam uwierzyć w pomysł ojca.
- Dominika, a ty ? Co o tym sądzisz ? - pytanie padło z ust Daniela.
Siedziałam jeszcze chwilkę, układając w głowie to co mam zaraz powiedzieć. Nie chciałam, aby to źle zabrzmiało, ale chciałam aby tata uszanował moją decyzję.
- Ja też nie chcę się przeprowadzać. Dopiero co zaczęłam szkołę, mam tu Natt i Daniela. Damy sobie radę sami, chcesz możesz się przeprowadzić ale my zostajemy.- spokojnie odpowiedziałam, chciałam załagodzić całą sytuację ale nie udało mi się.
- Nie ma takiej opcji ! - wydarł się - Daniel niech robi co chce, ale ty nie. Przeprowadzisz się ze mną. Tam też będziesz mieć szkołę i przyjaciół.
- Ale ja nie chcę ! Zrozum to, jakoś do tej pory nie przeszkadzało ci to że mieszkamy sami. Nagle coś ci strzeliło do głowy. - zirytowałam się i wstałam z miejsca.
- Przepraszam, ale decyzja już podjęta. - odparł ojciec.
- Wiecie co ?! Ja mam już tego dość wychodzę na imprezę, idziesz ze mną ? - skierował pytanie w moją stronę.
Zdziwiłam się jego pytaniem. Kiedyś nie odważyłby się spytać przy tacie. Kiwnęłam przecząco głową. Nie miałam ochoty teraz bawić się. Poszłam do siebie i usiadłam na łóżku. I gdzie tu jest sprawiedliwość ? Zadawałam sobie przeróżne pytania. W pewnym momencie nie wytrzymałam i rozpłakałam się. Zawsze musi być coś co zepsuje całą sielankę. W tym przypadku po raz kolejny był to mój ojciec. Za oknem robiło się ciemno, a ja dalej siedziałam w tym samym miejscu. Moja koszulka była już cała mokra od łez. Nagle drzwi się otworzyły a w nich stanął Daniel.
- Nie płacz - powiedział przytulając mnie.
- Ja nie chcę tam być bez ciebie.
- Porozmawiamy z nim jutro, dziś już się nie opłaca. Dobra ja idę, śpij dobrze.
I zaś zostałam sama, ale na własne życzenie, przecież mogłam iść z nimi. Próbowałam znaleźć sobie jakieś zajęcie, ale nie potrafiłam się na niczym skupić. Ciągle z moich oczu płynęły łzy. Pościeliłam łóżko i położyłam się do niego. Załączyłam MP4 i wsłuchiwałam się w teksty piosenek. Dosyć długo nie mogłam zasnąć. Szukałam jakiegoś punktu zaczepienia, dzięki któremu będę mogła zostać w Polsce. Udało mi się usnąć ale nie na długo. Koło 3 nad ranem zadzwonił mój telefon. Przeklinałam tą osobę, która właśnie dzwoniła.
- Stało się coś, że dzwonisz o tej porze ? - spytałam półprzytomna.
- Daniel jest w szpitalu ... Brajan go dorwał - odpowiedział nerwowo jego kolega.
W sekundzie oprzytomniałam i zerwałam się z łóżka. Pobiegłam obudzić ojca, i dziesięć minut później byliśmy już pod budynkiem szpitalnym.  Kobieta, stojąca na recepcji udzieliła nam informacji na temat piętra jak i pokoju mojego brata. Skierowaliśmy się w tamtą stronę. Pokój był pusty. W głowie powstał jedynie czarny scenariusz. Oparłam się o ścianę i mimowolnie zjechałam po niej. Skuliłam się i zaczęłam cicho szlochać. Na odgłos szurających butów uniosłam lekko głowę do góry. Do pomieszczenia weszła pielęgniarka.
- Państwo są rodziną ? - spytała kobieta w białym kitlu. Obydwoje kiwnęliśmy twierdząco głową i podeszliśmy do niej.- Chłopak przygotowywany jest do operacji. Ma silny uraz głowy, złamaną rękę jak i kilka odrapań.
- Wiadomo co się stało ? - dopytywał tata.
- Bójka, kilka osób jest przesłuchiwanych na policji. Gdyby państwo chcieli się czegoś dowiedzieć to proszę mnie zawołać - wskazała na przycisk nad łóżkiem.
Kobieta zniknęła za ścianą, a ja pobiegłam za nią.
- Mogłaby pani mi powiedzieć gdzie jest operowany ?
- Drugie piętro, ostatnia sala na końcu korytarza. Tylko nie wolno tam wchodzić. - pokiwała mi palcem.
Mozolnym krokiem ruszyłam w stronę sali operacyjnej. Myśli, które przeszły wcześniej przez moją głowę, wyparowały. Teraz znajdowała się tam tylko nadzieja. Nadzieja na to, że operacja przebiegnie pomyślnie. Usiadłam na krzesełku, które znajdowało się zaraz koło drzwi do sali operacyjnej. Przetarłam ręką twarz, po czym umieściłam je na karku. Po paru minutach dołączył do mnie ojciec. Z tego roztargnienia zapominałam mu powiedzieć gdzie idę. We dwoje siedzieliśmy w ciszy i czekaliśmy. Czas dłużył się nie miłosiernie. Co chwile spoglądałam na zegarek. Mijały minuty a ja czułam jak były by one godzinami. Po kilku godzinach siedzenia w jednym miejscu, zaczęłam krążyć po korytarzu. Obleciał mnie strach, a co jeżeli operacje źle przebiegnie ? Nie, nie za dużo myślę. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do przyjaciółki.
- Hej, przepraszam, że budzę cię tak wcześnie - powiedziałam bez entuzjazmu w głosie.
- Cześć. Która to godzina ? - usłyszałam jej głos po drugiej stornie telefonu.
- 8.15, jak się spało ?
- Dobrze. A ty dlaczego już nie śpisz ?
- Daniel - głos mi zadrżał, a łzy po raz kolejny zaczęły napływać mi do oczu - Daniel jest w szpitalu.
- Zaraz tam będę ! - krzyknęła podenerwowana Natt.
Dziewczyna sekundę później rozłączyła się. W tym momencie dziękowałam temu na górze, że ją mam. Usiadłam na parapecie, i wpatrywałam się w ludzi idących chodnikiem. Nagle z sali operacyjnej wybiegła pielęgniarka i zaraz ponownie zniknęła. Przestraszyłam się i zerwałam się na równe nogi. Nawet się nie obejrzałam, a już w moją stronę biegła Natalia. Wpadłam jej w ramiona i stałyśmy tak chwilę w ciszy, bujając się lekko na boki.
- Wszystko będzie dobrze - pogłaskała mnie pogłowie, kiedy oswobodziła się z uścisku.
Pokiwałam tylko głową i ponownie wtuliłam się w przyjaciółkę. Siedziałyśmy i rozmawiałyśmy dobre 30 minut. Dzięki niej chociaż przez chwilę nie myślałam co się dzieje na sali operacyjnej. Wskazała palcem na swoją torbę, po czym zaciągneła mnie do damskiej toalety. Przejżałam się w lustrze. Potargane włosy, podpuchnięte oczy, no i piżama w której przyjechałam do szpitala. Wyglądałam okropnie, ale z jej pomocą doszłam do normalności.
- Wypij - powiedziała, podając mi kubek.
Kiedy upiłam łyk z kubka, o mały włos go nie wyplułam.
- Kawa - skrzywiłam się.
- To tylko ci pomoże, jeżeli zarwałaś nockę.
Pomimo okropnego smaku, wypiłam to. Minęła 9 godzina operacji, kiedy zza drzwi wyszedł doktor. Wszyscy zerwaliśmy się z siedzeń i podeszliśmy do niego.
- Państwo są rodziną ? - zadał pytanie.
- Tak - odaprł, krótko mój tata.
- To zapraszam do mnie do gabinetu. Tam na spokojnie porozmawiamy. - otworzył drzwi i przepuscił w nich nas. - Operacja była długa i ciężka. Musieliśmy otworzyć czaskę i usunąć krwiaka, który powstał podczas mocnego uderzenia głową. Chłopak dodatkowo ma złamaną lewą rękę, i liczne siniaki jak i odrapania. Aktualnie jest w śpiączce , utrzymujemy go w niej z powodu silnych obrażeń. Jego stan jest krytyczny. Nie oszukujmy się, musimy czekać na cud aby wyszedł z tego cało. W najgorszym przypadku jakaś część ciała będzie mogła odmówić posłuszeństwa, bądź wystąpi zanik mowy.  Czy mają jeszcze państwo jakieś pytania ?
- Można go zobaczyć ? - spytałam.
- Tak, ale nie długo i proszę pojedynczo.
Chwilę później szliśmy w stron pokoju. Nikt nie potrafił wydusić z siebie żadnego słowa. Kiedy staliśmy już pod wejściem do pokoju Daniela, akurat wychodziły stamtąd dwie pielęgniarki.
- Idź pierwsza - odezwał się ojciec.
Posłuchałam go i jako pierwsza weszłam do pokoju. Ponownie zaczęłam płakać, gdy zauważyłam go leżącego na łóżku. Głowę miał owiniętą bandażem, rękę w gipsie, a nie dokońca przykryta klatka piersiowa ukazywała kolejne obrażenia. Usiadłam na skrawku łóżka i złapałam go za dłoń.
- Wszystko będzie dobrze. Ty wyzdrowiejesz, ja zostanę w Polsce, a tego dupka dopadnie sprawiedliwość.
Na samą myśl zrobiło mi się nie dobrze. Pomimo prośby lekarza, abyśmy nie siedzieli u niego długo, siedziałam najdłużej jak tylko mogłam. Po dosyć długim czasie do pokoju wszedł tata.
- Dominika, ktoś przyjechał do ciebie. Pójdź do nich, a ja tu przy nim zostanę.
Podniosłam się z miejsca i na pożegnanie pocałowałam go w czoło, po czym wyszłam. Osobami, które przyjechały okazał się zespół wraz z Paulem. Kolejno witałam się z każdym, ale kiedy zbliżałam się do Zayna, gotowało się we mnie. Już miałam się z nim przywitać, kiedy wybuchłam.
- To wszystko przez ciebie - powiedziałam, dotykając go palcem wskazującym - Gdyby nie twój honor i duma, dziś tu by go nie było. Musiałeś przypieprzyć Brajanowi, musiałeś, prawda ?! - pytałam, przecierając ręką twarz.
- O co chodzi ? - odezwał się Liam.
- Nawet nie pochwaliłeś się przyjaciołom co zrobiłeś ?! Nie no, brawo Malik - klaskałam sztucznie w ręce - Wiedz o tym, że jesteś tchórzem. Największym jakiegokolwiek spotkałam. Zapomnij o nas. Nas nigdy nie było...
Gdy skończyłam doszło dopiero do mnie to, co przed chwilą powiedziałam. Spojrzałam na chłopaka, widziałam, że mocno zraniłam go tymi słowami. Wybiegłam przed szpital i usiadłam na murku. Wyciągnełam z kieszeni papierosy i zapalniczkę i odpaliłam jednego. Nie potrafiłam opanować płaczu. Ranię wsystkich, tych których kocham. Daniel, ojciec a teraz Zayn. W pewnym momencie, ktoś wyrwał mi papierosa z ust. Tą osobą okazał się Niall.
- Co ty wyprawiasz ?! Odbiło ci ?! - deptał papierosa.
- Ja...  ja, ja przepraszam.
- Chodź tu - wyciągnął ramiona, po czym mocno przytulił mnie. - Wszystko będzie dobrze.
- Nie mów tak ! Słyszę te słowa któryś raz z rzędu, a po nich zawsze jest gorzej. Co ja zrobiłam ?! - uderzałam zaciśniętą pięścią w udo.- Gdyby nie powalony pomysł ojca o przeprowadzce do Londynu, to wszystko by się nie wydarzyło.
- Jaka przeprowadzka ? Londyn ? - dopytywał się chłopak.
Opowiedziałam mu wszystko, co się wczoraj wydarzyło i co było skutkiem dzisiejszego. Widziałam na jego twarzy delikatny uśmiech.
- A wy jak się tu znaleźliście ? - spytałam.
- Natalia zadzwoniła do Hazzy, on powiedział to Paulowi, a później nam i tak podjeliśmy decyzję, że musimy być przy tobie.
- Zawiodłam was wszystkich. Nie powinnam się tak zachować. Nie wiem co we mnie wtedy wstąpiło, zachowałam się jak małe dziecko, które nie dostało upragnionej zabawki.
- Wiesz co? Myślę, że lepiej by to brzmiało, gdybyś powiedziała, że nie dostałaś upragnionego hot-doga, a nie zabawki - wywrócił oczami.
- Dziękuję - przytuliłam go w podziękowaniu.
- Zawsze do usług. Wracajmy.
Niechętnie podążałam za nim, bałam się wszystkim spojrzeć w oczy. Kiedy szliśmy wąskim korytarzem, zauważyłam kilka nowych osób stojacych koło pokoju Daniela. Gdy podeszliśmy bliżej okazali się nimi dwaj policjanci i Brajan.
- Co ty tu robisz ? - spytałam zdezorientowana.
- Przyjechałem przeprosić...
- Mogłeś pomyśleć zanim go pobiłeś.
- To przez niego - wskazał palcem na Malika, rozmawialiśmy po polsku, dlatego też nie zrozumiał - Byłem o niego zazdrosny.
- Nieźle ! Takie bajki to do wydawnictwa, a nie do mnie. Coś jeszcze ? - potraktowałam go szorstko.
- Teraz poniosę swoje konsekwencję, ale pamiętaj, że cię kocham i zawszę będę obok ciebie - wypowiedział ostatnie słowa, po czym wyszedł w obstawie policjantów.
Spojrzałam na przyjaciółkę, miała podobny wyraz twarzy do mojej. Zdziwiło mnie, że wypowiedział te słowa. Ale teraz nie czas na to, teraz liczy się tylko Daniel.

_____________________________________________________________
Rozdział, który najciężej mi się pisało. No tak mały dramacik, kłótnie i rzeczy, które były wykonane pod wpływem emocji. Dziękuję wam za ponad 14 TYSIĘCY wejść jak i wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem. ♥

7 komentarzy:

daria pisze...

dzięki za ten rozdział xP lubie czytać twoje opowiadania. codziennie tu wchodzę z myślą że bd nowy rozdział .. a tu nic :(
no ale i tak dalej vzytam bo umiesz pisać i wg. rozumiem ze nie masz weny czy nie masz czasu ale prubuj dodawać rozdziały częściej :) :D

Anonimowy pisze...

Moje codzienne odwiedziny tutaj z myślą, że pojawił się nowy rozdział, nie zawsze przynoszą nowy rozdział, ale dzisiaj jest :D jest świetny

meg pisze...

Fajny rozdział, ale chyba trochę przesadziła obwiniając o wszystko Zayna. Przecierz nie mógł przewidziecco się wydarzy, a na pewno nie chciał skrzywdzic Daniela. Rozumiem że Dominika martwi się o brata, więc nie dziwię się że tak zareagowała. Zapraszam oczywiście do mnie i czekam na kolejny rozdział który mam nadzieję dodasz szybko

Anonimowy pisze...

mały dramacik zawsze się przyda :D

Bella pisze...

Super, tylko żal mi Zayn'a :-( Szukałam kiedy on go pobił, bo nie pamiętalam tego. Szukałam, szukałam i znalazłam. No przecież on bronił Domi! A ona go tak potraktowała :-( Ale to pewnie przez te emocje. Mam nadzieję, że się pogodzą. Inaczej byłoby kiepsko :-( Ale ogólnie rozdział bardzo fajny. Coś się dzieje, jakaś akcja i w ogóle :-) Super :-) Czekam na next :-D

czaajka ♥. pisze...

http://czaajkaxd.blogspot.com/ zapraszam do mojego opowiadania
a twoje jest zajebiste

Anonimowy pisze...

Świetny rozdział jak zawsze <3
Zapraszam do mnie xx
http://timehealsallwoundss.blogspot.com/