wtorek, 27 marca 2012

Rozdział 4

Perspektywa Dominiki : 

Dzień wyjazdu
Przez ostatni okres często z Natt nie miałyśmy dla siebie czasu. Koniec roku szkolnego, masa nauki, sprawdzian za sprawdzianem. Dopytywanie do oceny wyższej itp. Do tego doszła ta szkoła angielskiego dwa razy tygodniowo. Zajęcia odbywały się we wtorki i piątki. Ale przynajmniej potrafimy rozmawiać po angielsku. Na początku nikt w nas nie wierzył, nawet tamtejsi nauczyciele, a tu taka niespodzianka, że w tak krótki czas ogarnęłyśmy angielski. Zawsze po lekcjach jeździłyśmy na zakupy, w końcu trzeba było się obkupić. Dobrze, że miałam te prawko, nie wiem co bym bez niego zrobiła. W rocznicę śmierci mojej mamy zjechała się cała rodzinka, wspólnie poszliśmy na cmentarz, złożyliśmy kwiaty, ja zostałam trochę dłużej, żeby jeszcze spędzić chwilkę z mamą, lubiłam to robić. Pochwaliłam się jej wszystkim, czym mogłam. Chciałabym, żeby ona teraz była koło mnie. W trakcie dostawałyśmy przeróżne informacje o tym wyjeździe. I tak zleciał ten czas. Dziś wyjazd. Zakończenie roku szkolnego zaplanowane było na godzinę 10, miałam poprowadzić całą tą gale. Strasznie się stresowałam. O 9.30 wyszłam z domu, skierowałam się, jak zawsze w stronę parku, gdzie umówiłam się z Natalią. O dziwo ona już na mnie tam czekała, przywitałyśmy się i zmierzyłyśmy w stronę szkoły. Cała ta gala minęła bardzo szybko. Pożegnałyśmy się ze wszystkimi nauczycielami, jak i z całą dyrekcją. Z klasą obiecaliśmy sobie, że będziemy się spotykać. I tak w to wątpię ... Szybko wybiegłyśmy ze szkoły, ponieważ wylot miałyśmy z Katowic o 17.30. A dochodziła już 13. Dobrze, że połowę rzeczy spakowałam już wczoraj. Pożegnałam się z Natt i umówiłam się, że przyjedziemy po nią o 16 pod blok, mój brat zgodził się nas zawieźć. Wpadłam do domu, zaczęłam biegać i skakać jak głupia, ale w końcu się ogarnęłam. Puściłam piosenki jak najgłośniej, i tanecznym krokiem zaczęłam się dopakowywać. Schowałam gitarę do szafy, aby nikt jej nie ruszał, jak mnie nie będzie w domu. W tym momencie wszedł Daniel do pokoju i zaczął się śmiać
- Spokojnie nikt ci jej nie będzie dotykał - obydwoje wybuchliśmy śmiechem - Mam coś dla ciebie - widziałam, że coś chowa za plecami
- No pokaż !
Przed moimi oczami ukazał się aparat fotograficzny
- Tak abyś mogła udokumentować twój wypad do Londynu, i obiecaj mi, że jak spotkasz jakąś fajną dziewczynę to zrobisz jej zdjęcie - znacząco poruszył brwiami, dałam mu lekką sójkę w bok i wywróciłam oczami.
- I tak żadna nie będzie cię kochać tak jak ja - mocno się do niego przytuliłam i dałam buziaka w policzek - Dziękuje bardzo
- Dobra, gotowa ? - spytał się patrząc na niedomkniętą walizkę
- No właśnie nie potrafię jej zamknąć - rozczochrał mi włosy i poszedł do walizki, sprawnie zasuwając zamek
- Tak to się robi siostrzyczko, dobra chodź, bo jest 15.30, a pewnie będziesz chciała się jeszcze z rodzinką Natt pożegnać. Odpowiedziałam uśmiechem. Wziął moją walizkę, ja torbę podręczną, do której włożyłam aparat. Podjechaliśmy pod blok, weszliśmy razem na górę i grzecznie zapukaliśmy.
- Dzień Dobry wejdźcie, córa się jeszcze szykuje - otworzyła nam mama Natt. Natalia odziedziczyła urodę po niej proste brązowe włosy, jedynie oczy miała po tacie
- Dzień Dobry, gotowa ? - w tym momencie pojawiła się z ogromną zieloną walizką
- Tak, możemy jechać, tylko się pożegnam - w międzyczasie Daniel wziął jej walizkę i zaniósł do samochodu, a my zaczęłyśmy się żegnać najpierw z jej siostrą, później z braćmi, a na końcu z jej rodzicami.
- Dobrze to my jedziemy, pa - na koniec pożegnała się Natalia ze wszystkimi.
- Tylko uważajcie tam na siebie i wróćcie o swoich nazwiskach.
Jakbym słyszała mojego tatę. Sprawnie, beż żadnych korków dojechaliśmy do Katowic. Zostało nam ponad 30 min. czasu, pomyślałyśmy, że fajnie by było kupić im po jakimś drobiazgu. Wybraliśmy się więc do sklepu. Harremu kupiliśmy figurkę kota, Niallowi paczkę żelek, Louisowi marchewki, Liamowi notes. Najgorzej było nam z Zaynem, wystąpiły wątpliwości, czy kupić mu lusterko, czy kolejny żel do włosów. Zapytałyśmy się Daniela, co on o tym sądzi. Powiedział, ze lepiej lusterko. Gdy już zakończyłyśmy zakupy, skierowałyśmy się w stronę odprawy, ponieważ było ogłoszenie, że mamy się tam stawić. Pożegnałyśmy się z moim bratem. Bezproblemowo przeszłyśmy odprawę. Ruszyłyśmy w stronę pokładu samolotu.
- No to czas zacząć spełniać nasze marzenia ! - obydwie krzyknęłyśmy, ludzie popatrzyli się na nas, jak na dziewczyny chore psychicznie. No cóż nie na codzień dostaje się taką szansę od życia. Znalazłyśmy nasze miejsca, o dziwo miałyśmy bilety zamówione w business klasie. Usiadłyśmy na swoich miejscach. Komunikat : " proszę zapiąć pasy ", przeraził Natalię, ale nic dziwnego, w końcu to jej pierwszy raz, kiedy leci samolotem. Ja już nie raz leciałam, bo mam rodzinę w Anglii. A może warto by było się z nimi spotkać ? Pomyślę, kiedy będę już na miejscu. Kolejny komunikat, że można odpiąć pasy. Obydwie grzecznie wykonałyśmy zadanie. Moja przyjaciółka usnęła, a ja włączyłam MP4 i puściłam piosenki. Tak mi zleciały dwie godzinki lotu. Pod koniec obudziłam ją i poinformowałam, że już lądujemy, żeby zapięła pasy. Szczęśliwie wylądowałyśmy. Teraz tylko odebrać bagaże i złapać taksówkę oraz pokierować się na dany adres, jaki przed chwilą dostałam sms-em. Kiedy już złapałyśmy taksówkę i podałyśmy dokładny adres nie mogłyśmy uwierzyć własnym oczom. Londyn jest taki piękny ! Nawet z okna taksówki. W trakcie jazdy wraz z Natt napisałyśmy sms-a do rodzinki, że szczęśliwie wylądowaliśmy. Podjechałyśmy pod piękną willę. Budynek nie przypominał hotelu. Bez namysłów otworzyłam drzwi, Natalia weszła za mną. Nie mogłam uwierzyć ! Jesteśmy w domu 5 idolów nastolatek. W tle leciały ich piosenki, Natt podleciała i podgłośniła radio, jak małe dzieci zaczęłyśmy się wygłupiać, tańczyć i podśpiewywać. W końcu usłyszałyśmy śmiechy, przestałyśmy wykonywać wszystkie czynności i spojrzałyśmy w kierunku skąd one dochodziły. Nie mogłyśmy uwierzyć przed nami stało ...

___________________________________________
Dziękuje za wszystkie komentarze, liczę na kolejne z waszej strony !  : )
Przepraszam, że wczoraj nie dodałam rozdziału.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Aaaa! Już nie mogę się doczekać kiedy się poznają! :D Ale się wkręciłam w to opowiadanie. :D