niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 42


Perspektywa Dominiki :

W końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień, w którym Caroline i mój tata mieli zostać połączeni węzłem małżeńskim. Długie i staranne przygotowania przez ostatnie kilka tygodni powodowały, że dzisiejszego dnia nic nie mogło pójść źle. Wszystko było zapięte na ostatni guzik. Kwiaty, kościół, jedzenie, stroje, a co najważniejsze goście.
Spojrzałam na Natalię, która leżała obok mnie. Po jej zamkniętych powiekach mogłam wywnioskować, że dalej śpi. Wczorajszego dnia do późnych godzin świętowałyśmy ostatni panieński dzień Caroline. Wpatrując się w jej rysy twarzy myślami przypominałam sobie jak wyglądałyśmy będąc młodsze.
- Bu ! - niespodziewanie krzyknęła przyjaciółka.
Odruchowo walnęłam ją w ramię, co najwyraźniej zabolało ją, ponieważ przyłożyła dłoń w to miejsce.
- Długo już nie śpisz ? - kiwnęłam twierdząco głową na co Natt wywróciła oczami - Nigdy nie mogłaś sobie pospać dłużej. - zaśmiała się.
- Za to ty zawsze wyrabiałaś normy - stwierdziłam.
- Która godzina ? - spytała Natt.
Nie schodząc z łóżka sięgnęłam po telefon znajdujący się na stoliku i odczytałam godzinę.
- 6.10, pora wstać - podniosłam się do pozycji siedzącej, po czym ponownie opadłam na łóżko.- Jeszcze chwila.
- Ktoś mi się tu rozleniwił , wstawaj ! - krzyknęła przyjaciółka uderzając mnie poduszką.
Niechętnie wstałam i pierwsze co zrobiłam to wtuliłam się w Natalię. Kołysałyśmy się z boku na bok, dopóki do pokoju nie weszła Martyna- siostra Natalii oraz dziewczyna Daniela.
- Słyszałam, że szykuje się dziś dobra impreza - zażartowała.
- Ja też coś takiego słyszałam.
- To lepiej się zbierajcie, bo odbędzie się bez was - powiedziała następnie sięgnęła do walizki po dresy i bluzkę.
To samo zrobiłyśmy i my. Wzięłyśmy luźne ciuchy i poszłyśmy pod prysznic. Za kilka godzin miała odbyć się uroczystość, a my byłyśmy jeszcze "w lesie". Wzięłyśmy szybki prysznic i byłyśmy gotowe do kilkugodzinnego upiększania się. Zrobiłyśmy śniadanie i udałyśmy się do pokoju w którym od samego rana siedziała panna młoda. Gdy tylko przekroczyłyśmy próg pokoju, Car stała przy oknie z kubkiem w dłoni i spoglądała gdzieś daleko. Po cichu zaczęłyśmy skradać się, a kiedy dotarłyśmy do zamierzonego celu, czyli plecy blondynki, delikatnie ją szturchnęłyśmy. Jej reakcja była taka jak się spodziewałyśmy, wystraszyła się.
- Nie róbcie mi tak więcej - powiedziała trzymając dłoń na piersi.
Wszystkie kiwnęłyśmy zgodnie głową, po czym rozsiadłyśmy się na wielkim łóżku w sypialni. Żarty, jak i wygłupy pomogły zjeść śniadanie w dobrej atmosferze. Punkt 7:00, pod dom podjechał cały sztab stylistek, które miało się zająć panną młodą oraz mną - jej druhną. Pamiętam, kiedy Caroline poprosiła mnie o to, aby zostać jej druhną i wstępnie odmówiłam, bałam się czy podołam tak dużej roli, jednak po namowach blondynki, zgodziłam się. Usiadłam wygodnie na krześle i poddałam się wszystkim zabiegom, które przewidywał grafik. Zbytnio nie skupiałam się na rozmowach, które obok mnie się odbywały tylko na magi dzisiejszego dnia. Często zastanawiałam się jak to będzie ? Ale wiem, że odpowiedź jest prosta.
- Domi, słuchasz nas ? -szturchnęła mnie Martyna.
- Przepraszam, zamyśliłam się, o czym mówiłyście ?
- Zastanawiamy się jak minął wieczór chłopakom - odparła Natt.
- Zapewne dużo alkoholu, dzikich tańców i wygłupów.
No tak, mój tata nie chcąc być gorszy od swojej przyszłej żony, odprawił swój wieczór panieński blisko na 20 osób, z czego tylko sześć osób znałyśmy. Był to Liam, Louis, Harry, Zayn, Niall i Daniel. W tym samym momencie, co określiłam jako wieczór kawalerski mojego ojca wyobraziłam sobie go w głowie. Chcąc pozbyć się go, potrząsnęłam głową co nie uszło uwadze Caroline i dziewczyn.
- Też tak sądzę - uśmiechnęła się do mnie Car.
Odwzajemniłam uśmiech i kiwnęłam twierdząco głową. Kiedy byłyśmy już prawie gotowe, a cała rodzina zaczęła zjeżdżać się do nas do domu, opanował mnie lekki strach jednak po chwili się okazało, że nie tylko mi.
- Nie płacz - usłyszałam słowa Natt.
Odwróciłam się i ujrzałam zaczerwienione oczy Caroline, nic nie mówiąc wstałam i podeszłam do niej, następnie przytuliłam ją.
- Już dobrze - stwierdziła po kilku minutach delikatnie oswabadzając uścisk.
- Łzy w dniu ślubu są dobre, dobrze wróżą - odezwała się jedna ze stylistek, która aktualnie kończyła fryzurę Martyny.
Blondynka wydawała się ucieszona słysząc te słowa, ponieważ na jej buzię wkradł się uśmiech. Nagle do pokoju ktoś próbował się dostać.
- Mogę wejść ? - zza zamkniętych drzwi można było usłyszeć głos Daniela.
- Nie ! - jednocześnie wszystkie krzyknęłyśmy.
- Ale kiedy ja muszę - ponaglił swoje wejście.
- Nikt z ekipy pana młodego nie może widzieć panny młodej w białej sukni nie wcześniej niż w kościele. - twardo odpowiedziała Natt.
- Zabiorę jedną rzecz i znikam.
- Tylko nie podglądaj ! - poinformowałam go przed wejściem do pokoju.
Wszedł z dłońmi na oczach i skierował się do komody z której wyciągnął czerwone pudełeczko, w którym jak dobrze myślałam znajdowały się obrączki. Świadkiem od strony taty miał właśnie zostać mój nieodpowiedzialny brat, który o mały włos, a mógłby zapomnieć o obrączkach. Wychodząc mój brat powiedział :
- Oni nie są już tacy młodzi - zaśmiał się po czym dokończył - Poza tym Caroline przepięknie wyglądasz. - zaczął uciekać gdyż bał się, że oberwie od którejś z nas.
W czwórkę wybuchłyśmy głośnym śmiechem, po raz ostatni się przejrzałyśmy w lustrze i kiedy stwierdziłyśmy, że jesteśmy gotowe, w głowie zaczęło układać mi sie coś dziwnego " Coś niebieskiego, starego i pożyczonego". Tak to polska tradycja, która musiała być spełniona także w Londynie.
- Caroline masz coś niebieskiego ? - spytałam wyliczając na palcach.
- Tak - wskazała na koralik znajdujący się przy welonie.
- Coś starego ?
- Po babci - odparła wskazując na kolczyki.
- A pożyczonego ?
Kiwnęła przecząco głową, a ja natychmiast zaczęłam wymyślać co mogłabym jej pożyczyć. Zbytnio nie wiedziałam co mogłoby to być. Po burzliwej dyskusji stwierdziłyśmy, że pożyczy jej coś mama, która chwilę później poproszona zjawiła się w pokoju. Wyszłam przed dom, było zbyt ciasno tam w środku. Oparłam się o maskę białego Rolls Royce i napawałam się kwietniowym londyńskim słońcem. Odchyliłam głowę do tyłu, chcąc złapać jak najwięcej promieni. W pewnym momencie dołączyła do mnie Natalia i zrobiła dokładnie to samo co ja.
- Muszę ci coś powiedzieć - odruchowo spojrzałam na nią. - Za niedługo zbliżają się wakacje i nie mam planów na nie, a nie chcę sama spędzać czasu w Londynie - uśmiechnęła się szeroko, pokazując swoje śnieżnobiałe ząbki.
- Yeah, będzie cudownie spędzimy je razem - objęłam ramieniem dziewczynę i mocno przysunęłam ją do siebie.
- To nie wszystko, przeprowadzamy się tutaj. - wypowiedziała jak nigdy nic.
Nie mogąc w to uwierzyć wydałam okrzyk radości i uniosłam przyjaciółkę w górę.

Kiedy tylko podjechałyśmy pod kościół odstawiłam myśl o przeprowadzce Natt na boczny tor i zajęłam się priorytetem. Chciałam wypaść dobrze na tle całej zebranej rodziny oraz przyjaciół. Nigdzie w tym tłumie nie mogłam odnaleźć chłopaków, żałowałam, bo chciałam ich zobaczyć jeszcze przed wejściem do kościoła.
Gdy znajdowaliśmy się przed ołtarzem, tata nerwowo bawił się palcami a Daniel próbował mnie rozśmieszyć. Rozbrzmiała się tradycyjna melodia, a w drzwiach wszyscy mogliśmy zauważyć przepiękną Caroline w białej sukni u boku swojego ojca. Od razu na twarzy taty pojawił się uśmiech a w oczach iskierki. Car powoli zbliżała się do nas, a kiedy już dotarła tata odebrał blondynkę z rąk jej ojca i pomógł wejść na wyższy schodek. Po kilkudziesięciu minutach przemowy wielebnego padły pytania, na które zapewne czekali wszyscy.
- Czy ty bierzesz o to tą kobietę za żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską ?
- Tak - bez zawahania odpowiedział.
- A czy ty bierzesz go za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską ?
Caroline wypowiedziała to samo słowo co mój tata " Tak". Po zapewnieniu sobie bezgranicznej trwającej na lata miłości przyszedł czas na wymienienie się obrączkami.
- Może pan teraz pocałować swoją żonę - wielebny po raz ostatni zabrał głos, po czym zaczął bić brawo.

Po długiej drodze w ciągłym trąbieniu aut dojechaliśmy na miejsce. Ogród, w którym miało odbyć się przyjęcie wyglądało magicznie, wszędzie kwiaty a na samym środku wielki namiot, pod którym miała odbyć się zabawa. Wszyscy zajęliśmy wyznaczone miejsca i czekaliśmy na ciepły posiłek, który właśnie nieśli kelnerzy. Dopiero wtedy mogłam zauważyć moich przyjaciół, siedzieli nieco dalej od nas. Ja wraz z Danielem siedziałam obok pary młodej, pełniąc rolę świadków. Zaraz po posiłku przyszedł czas na przemowę wstaliśmy wraz z bratem, w ręku trzymając lampki z szampanem, życząc szczęścia młodej parze.
- Na początku nic nigdy nie wydaje się proste. Tak było i teraz, kłótnie, ale po co mam prać brudy w tak piękny dzień. Pamiętam jak się poznaliśmy - Caroline zaśmiała się pod nosem, a ja kontynuowałam - Nie było to ciekawe doświadczenie. Widząc tatę smutnego, również nie było mi do śmiechu, jednak na jego drodze pojawiłaś się ty kobieta która sprawiła, że życie wywróciło się do góry nogami. Dziękuje ci za to, że się pojawiłaś, bo gdyby nie ty, dziś wszyscy byśmy nie mogli tu się zebrać i świętować waszej miłości - rozejrzałam się po wszystkich zebranych gościach.
W oczach taty mogłam zauważyć łzy, szczęścia czy wzruszenia ? To wiedział już tylko on.
- Jak wszyscy faceci wiemy, kobieta potrafi porządnie namieszać w głowie. Tak stało się i z moim tatą. Kto by pomyślał kilka lat temu, że codziennie zakładać będzie koszulę a pod szyją wiązać krawat. Kto by pomyślał, że w takim wieku zrobi nam taki prezent w postaci Michela. Mógłbym wymieniać jeszcze wiele rzeczy, ale najważniejsze dla mnie jest to, że bez nich świat by nie istniał. Nie było by sensu, życia. Dziękuje ci Caroline, że sprawiasz, że mój tato jest szczęśliwy. A jeżeli będzie coś nie tak to dzwoń - kiedy skończył ułożył z dłoni telefon i puścił oczko w stronę blondynki.
Wznieśliśmy lampki do góry i wypiliśmy za zdrowie pary młodej.
- Pora na pierwszy taniec - szepnęła mama Car.
Tata ujął dłoń i zaprowadził na parkiet. W momencie, kiedy rozbrzmiała się ich ulubiona piosenka, zaczęli kołysać się na boki. Patrzyli sobie prosto w oczy, co sprawiało, że nie mogłam oderwać wzroku od nich. Na parkiet schodziło się coraz więcej par towarzysząc im w pierwszym tańcu.
- Zatańczysz ze mną ? - podszedł do mnie Zayn, w tym samym momencie wystawiając dłoń.
- Pewnie, że tak.
Powędrowaliśmy na środek parkietu, byliśmy zaraz koło Nialla i mojej kuzynki Ani. Farbowany na blond przyjaciel w końcu odważył się zaprosić ją na ślub, coś ich ciągneło do siebie jednak obydwoje bali się do tego przyznać.
- Stęskniłem się za tobą - szepnął mi na ucho.
- Ja też - przysunęłam się bliżej niego i musnęłam jego usta.
- Ślicznie dziś wyglądasz.
W odpowiedzi uśmiechnęłam się i wtuliłam w chłopaka. Co chwila machałam przyjaciołom, którzy tańczyli obok nas. Muzyka zmieniła rytm a wraz z nim i my. Nieprzerwanie tańczyliśmy co chwila zmieniając partnerów. Raz tańczyłam w kółku z dziewczynami, a raz z którymś z mężczyzn. Robiło się coraz ciemniej na dworze a ja poczułam jak ktoś mnie łapie za dłoń i ciągnie w stronę wyjścia.
- Nie obrazisz się jeżeli pobędziemy chwilę sam na sam - poruszył zadziornie brwiami Zayn.
Kiwnęłam przecząco głową, w głębi duszy cieszyłam się na pomysł chłopaka, ponieważ przyda się chwila odpoczynku od ciągłych tańców. W ciągłej ciszy gdzieś zmierzaliśmy, w końcu nie wytrzymałam i odezwałam się.
- Gdzie idziemy ?
- Jeszcze sekundka.
Tak jak powiedział sekunda i byliśmy tak jakby w innym świecie. Jezioro a na samym środku pergola cała w kwiatach i lampkach.
- Jak tu ...
- Romantycznie - przerwał mi, kładąc brodę na moim ramieniu.
Usiedliśmy na huśtawce i jak dzieci beztrosko huśtaliśmy się.
- Wiesz o tym, że Natalia się przeprowadza do Londynu - powiedziałam pierwszą myśl, która napłynęła mi do głowy.
- Harry nam dziś to powiedział, będziesz mieć przyjaciółkę blisko siebie.
- Prawda, cieszę się z tego. - spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki i od razu mogłam stwierdzić, że uwielbiam go i to bardzo.
- Kocham cię - wypowiedział spoglądając prosto w moje oczy.
- Ja ciebie też kocham.
Delikatnie musnął moje wargi, jednak pogłębiliśmy nasz pocałunek. Jedną dłoń trzymałam na jego klatce piersiowej a drugą bawiłam się jego włosami. Zaraz po rozluźnieniu uścisku, położyłam głowę na jego barku, on objął mnie ramieniem i jeździł opuszkami palców po moim ramieniu. Wiedział dobrze o tym, że to zawsze wywołuje u mnie ciarki, te przyjemne ciarki. Siedzieliśmy tak wyobrażając sobie naszą przyszłość. Czułam się w jego towarzystwie wspaniale, wiedziałam też, że w jego ramionach zawszę mogę być bezpieczna.
- Zobaczysz... Kiedyś to my, urządzimy takie wesele.
Poczułam ciepłe usta Zayna na moim policzku. Robiło się coraz później, nawet nie wiedząc kiedy minęła godzina wróciliśmy do wszystkich. Impreza była rozkręcona na całego. Dosiadłam się do stolika przyjaciół gdzie tylko siedziała jak na razie Danielle. Wraz z Malikiem zaczęliśmy pogawędkę, aż w pewnym momencie zjawili się wszyscy przyjaciele z lekką zadyszką.
- Impreza jest na maxa ! - krzyknął Lou.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, i tak do końca wieczoru. Daniel i Martyna, Louis i Eleonor, Liam i Danielle, Harry i Natalia, Niall i Ania, no i ja i Zayn wszyscy byliśmy szczęśliwi z dzisiejszego dnia. Impreza trwała do późnych godzin nocnych. Co chwila nowe pomysły chłopaków wprowadzały dziewczyny o zawrót głowy.

________________________________________________________________
Jest, udało mi się ! ♥  Specjalnie dla Was rozdział tak na święta.
 Życzę Wam wesołych spokojnych oraz udanych świąt Bożego Narodzenia. Dużo prezentów oraz tego aby świąteczne kalorie poszły tam gdzie chcemy xD
Epilog postaram napisać się jak najszybciej ! Do następnego. :*

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

jest super, świetny i najlepszy !. Już przeczytałam prolog twojego nowego bloga <3

Anonimowy pisze...

Taaaaak !. Najlepszy. Ten rodział kocham najbardziej <3

Victoriia pisze...

Super, bomba, ekstra!!!!
Uwielbiam tego bloga! ;)
Wesołych Świąt

Anonimowy pisze...

No nareszcie! ;D Bardzo mi się podoba :)