wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 34

Perspektywa Dominiki :

Wychodząc ze szkolnego budynku nie spodziewałam się, że brytyjskie powietrze może być aż tak chłodne. Opatuliłam się dokładniej płaszczem, pożegnałam się z Nicolasem i ruszyłam w stronę auta, które dziś rano podrzucił mi Harry. Wczorajszy wieczór spędziłam w towarzystwie Zayna. Siedzieliśmy w domu One Direction i popijaliśmy drinki, reszta zespołu wyszła na miasto. Ostatnimi czasy spędzamy każdą wolną chwilę we dwoje. Otworzyłam drzwi od samochodu i wsiadłam. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to przyklejona kartka na kierownicy.
Niezłe autko. Mam nadzieję, że pożyczysz mi je kiedyś. Harry xx
Zaśmiałam się po czym ruszyłam w stronę mieszkania Caroline. Dziś ostatni dzień przeprowadzki. Miałam wpaść po kilka rzeczy do jej mieszkania a następnie na stałe zamieszkać w nowym domu. O tej porze miasto było nieprzejezdne, dlatego też postój w korku umilałam sobie muzyką puszczoną z radia. W przeciągu godziny dotarłam ostatecznie pod dom, wyciągnęłam karton z bagażnika i ruszyłam w stronę drzwi. Już na wejściu nie potrafiłam sobie poradzić otworzyć drzwi jedną ręką. Po długich zmaganiach udało mi się to, lecz chwilę później napotkałam się na kolejną przeszkodę, czyli drabinę. Nie zauważając jej zahaczyłam o nią kartonem, w wyniku czego cała jego zawartość rozsypała się po podłodze.
- Tylko nie to ! - krzyknęłam.
Rzucałam przekleństwami na prawo i lewo, i tak nikogo nie było w domu. Odkąd tata znalazł nową pracę, rzadko go widuję. Przykucnęłam i zaczęłam zbierać to co wypadło z pudła. Kiedy sądziłam, że sprzątnęłam wszystkie rzeczy okazało się że to nie koniec. Na podłodze leżał jeszcze jeden przedmiot. Gdy wzięłam go w ręce, zaniemówiłam. Dopiero po chwili doszło do mnie co trzymam w dłoniach.
- Test ciążowy ?! - spytałam z niedowierzaniem.
Złapałam się za głowę i nie mogłam w to uwierzyć." Dlaczego oni ciągle coś przed mną ukrywają? " - pytanie w kółko krążyło mi po głowie. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. W tym momencie poczułam chęć wygadania się komuś, wyciągnęłam telefon i załączyłam książkę telefoniczną. Chwilę później dzwoniłam do Zayna.
- Hej - zabrałam głos jako pierwsza.
- No cześć, co tam ? - spytał jak zawsze swoim pięknym głosem.
- Masz chwilkę czasu ?
- Coś się stało ? Mam przyjechać ? - wypowiedział na jednym wdechu.
- Gdybyś mógł - odparłam co chwila szlochając.
- Daj mi 10 minut i będę !
Postanowiłam, że zaczekam na niego w tym miejscu gdzie dotychczas siedzę czyli w przedpokoju. Czas dłużył się nieubłaganie. Co chwila spoglądałam w telefon sprawdzając czas. Chłopak tak jak obiecywał, zjawił się po wyznaczonym przez siebie czasie. Bez żadnego słowa wtuliłam się w niego, dłonią jeździł wzdłuż mojego kręgosłupa, wywołując u mnie przyjemne ciarki.
- Powiesz mi o co chodzi ? - spytał, delikatnie odsuwając się od mnie i spoglądając mi w oczy.
Kiwnęłam twierdząco głową i pociągnęłam go za rękę do mojego pokoju. Usiedliśmy na łóżku i dosyć długo siedzieliśmy w ciszy.
- To jak dowiem się ? - ponaglał Malik.
- Co byś zrobił gdybyś dowiedział się, że osoba której nienawidzisz urodzi tobie bliską osobę ?
Chłopak się skrzywił, zapewne nie zrozumiał o co mi chodziło, dlatego też wyciągnęłam test ciążowy z tylnej kieszeni. Widziałam jak na jego twarzy maluje się szok jak i niedowierzanie.
- Ale... ale jak to ?
Nic nie odpowiedziałam, tylko zaczęłam płakać. Ciężko mi się pogodzić z tą sytuacją, no ale cóż jakoś trzeba będzie.
- Dasz radę - przytulił mnie po czym dodał - Pomogę ci w wychowaniu, będę traktował je jak swoje.
Odepchnęłam chłopaka od siebie i zmierzyłam go wzrokiem.
- To Caroline jest w ciąży, nie ja - wytłumaczyłam.
Z jego strony można było usłyszeć głośne odetchnięcie.
- Naprawdę potrafisz wystraszyć człowieka - poczochrał moje włosy, szeroko się przy tym uśmiechając.
- Wiesz co jest najgorsze ? To, że oni mi się do tego nie przyznali, sama to znalazłam.
- Może potrzebowali czasu ? Zrozum też ich, twój tata dostał nową pracę, Caroline właśnie zamyka kolejny sezon X-Factora. To trudny okres dla nich.
- Ale prędzej czy później wyszło by to na jaw. To dlaczego nie mogło wcześniej ?! - spytałam podirytowana.
- Wiesz ładnie wyglądasz jak się tak denerwujesz.
- Wcale mi nie pomagasz - odparłam z oburzeniem.
- No chodź - rozłożył ręce w celu przytulenia.
Chwilę później leżeliśmy na łóżku wtuleni w siebie. Działał na mnie kojąco, bawił się moimi włosami kręcąc nimi wokół palca, natomiast ja trzymałam głowę na jego klatce piersiowej i wsłuchiwałam się w rytm bicia jego serca.
- To jak obstawiasz brat czy siostra ? - spytał znienacka.
- Nie zastanawiałam się jeszcze nad tym. - odpowiedziałam.
- Yhym .. Wiesz co wystraszyłaś mnie na początku, mówiłaś tak jak to ty byś była w ciąży.
- Ta jasne, ciekawe z kim ? - spojrzałam na niego, Zayn tylko wzruszył ramionami, zaśmiałam się i ponownie położyłam się na jego torsie.- Nie wiem jak mam ci się odwdzięczyć za to że mi pomogłeś.
- Proszę przestań, kiedyś i ty mi pomożesz.
- Okej, tylko mów kiedy, gdzie i jak to ci pomogę.
- Jeżeli jesteś już taka chętna, to mam propozycję.
- Dajesz ! - odparłam podekscytowana, podparłam się na łokciach i oczekiwałam zadania.
- Zapewne wiesz, że nie było mnie w domu na święta. Obiecywałem że przyjadę ale zadecydowaliśmy, że spędzamy święta w gronie całego zespołu w USA. Później miałem przyjechać na sylwestra ale zaś mi nie wyszło. Ostatnimi czasy nawet nie mam czasu żeby zadzwonić do mamy, a co dopiero odwiedzić ich. Dziś się dowiedziałem, że mamy cały weekend wolny włącznie z jutrzejszym piątkiem. Co powiesz na potowarzyszenie mi ? - miałam się odezwać, gdy Zayn zabrał ponownie głos - Chodzi mi o to, że jak pojadę sam to będzie mi robić wyrzuty, że mam mało czasu dla rodziny. Wiem, że tak jest, no cóż. To jak zgodzisz się ? - spytał robiąc słodkie oczka.
- Czekaj, czekaj. Mam pojechać z tobą do Bradford, po to żebyś nie wysłuchiwał wyrzutów ze strony swoich rodziców.- chłopak tylko kiwnął głową, na tak - Ochh niech stracę, obiecałam, że pomogę to pomogę.
- Dziękuje jesteś wielka ! - krzyknął na całe mieszkanie.
Wieczór się zbliżał a my dalej leżeliśmy na łóżku. Zayn się tak nakręcił na wyjazd, że zaczął planować to co mi pokaże w jego rodzinnym mieście. W pewnym momencie musiałam przyłożyłam palec na usta chłopaka, aby chociaż na chwilę go uciszyć.
-Wiesz, dzięki wam chce mi się tutaj żyć. Gdyby nie wy nie wiedziałabym co mam ze sobą zrobić po przeprowadzce. To dziwne bo znamy się raptem pół roku, a traktuję was jako najlepszych przyjaciół. -
- Wiesz my traktujemy ciebie jako członka rodziny, a nawet i wię...
- Wróciliśmy ! - dobiegły krzyki z dołu.
- Chodź spytamy się ich. Boje się, że nie pozwolą mi. Tym bardziej Caroline.- zerwałam się z łóżka.
- Tylko bez nerwów, nie wspominaj o tym, że znalazłaś test.
Kiwnęłam głową i wyszliśmy z pokoju. Moje serce szalało, niepotrzebnie. Po 10 minutach wróciliśmy szczęśliwi do pokoju. Przybiliśmy piąteczkę i załączyliśmy laptopa w celu zarezerwowania biletów.
- Pasuje ci jutro o 7.30 wylot ? - zadał pytanie Malik.
- Mnie się pytasz ? To ty powinieneś wiedzieć czy wstaniesz - poklepałam go po ramieniu.
- Dam radę - odparł poważnie - Jutro około 9 będziemy już na miejscu - powiedział, rezerwując bilety. Będę się zbierać. Śpij dobrze- pocałował mnie w czoło po czym znikł za drzwiami od pokoju.
Chciałam go odprowadzić ale uparł się, że nie trzeba. Była 22 kiedy skończyłam się pakować, wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Nagle do mojej głowy zaczęły napływać tysiące myśli. Zdziwiłam się, że tata tak szybko zgodził się na opuszczenie jutrzejszych lekcji i wyjazd z Zaynem. Nadal nie dochodzi do mnie fakt, że już za niedługo moja rodzina się powiększy. Czy Daniel już o tym wie ? Jak to będzie ? Wiedziałam tylko jedno, że jak najszybciej muszę porozmawiać na ten temat z ojcem.

- O fuck ! - tak brzmiały moje pierwsze słowa po przebudzeniu.
Była równa 6, gdy się obudziłam. Za 30 minut mieliśmy stawić się na lotnisku. Przeklinałam w myślach budzik, który tego poranka nawalił. Wybrałam numer do Zayna, ale ten nie odbierał. Zebrałam się szybko, nawet nie zdążyłam nic zrobić w okół siebie. Wrzuciłam walizkę na miejsce pasażera i odjechałam z piskiem opon spod domu. Drogi o tej porze były przejezdne, cieszyłam się z tego powodu, ponieważ było coraz mniej czasu aby stawić się na odprawę. Gdy tylko dotarłam pod dom chłopaków zastanawiałam się kto mi otworzy drzwi o tej porze. Każdy z nich uwielbia długo spać. Jednak z tym nie było większego kłopotu.
- Cześć Liam - wpadłam jak burza do środka.
- Hej, co ty taka pobudzona ? - spytał jak zawsze troskliwy.
- Bo mamy z Zaynem za - spojrzałam na zegarek - za 45 minut samolot.
- Nic mi nie wspominał. Gdzie się wybieracie ?
- Do Bradford, wiesz gdzie on jest ?
- Umywam od tego ręce, ale znajdziesz go zapewne w swoim pokoju.
- Dzięki - odparłam wbiegając po schodach.
Wiedziałam, że tak będzie. Zastałam go słodko śpiącego ani myśli o tym, żeby go zostawić w spokoju. Początkowo delikatnie go szturchałam, ale kiedy to nie skutkowało zaczęłam skakać po łóżku. Chłopak na półprzytomny podstawił mi nogę, przez co upadłam na niego.
-Ładnie to tak mnie budzić ? - spytał, z zamkniętymi oczami.
- Wstawaj ! Spóźnimy się.
- Samolot nie ptak, nie odleci - powiedział, mocno wtulając się we mnie.
- A właśnie, że odleci i to bez nas. Wstawaj może uda nam się jeszcze zdążyć
- Nie - stwierdził mulat - Polecimy następnym.
- A mówiłam, że nie wstaniesz ? Ja dam radę - papugowałam chłopaka.
- Grabisz sobie - otworzył oczy, po chwili ponownie zamknął je ponieważ promienie słoneczne wpadające do pokoju raziły go.
- Puścisz mnie ? - spytałam, dalej tkwiąc w objęciach Zayna.
- A mogę wiedzieć po co ?
- Sprawdzić za ile mamy następny samolot.
- Śpieszy ci się gdzieś ? Myślałem, że wygodnie ci tu ze mną. - wydął dolną wargę, udając niezadowolone, małe dziecko.
- Wygodnie, wygodnie ale twoja rodzina czeka tam na ciebie.
Pokręcił tylko głową i puścił mnie. Usiadłam do biurka i zaczęłam szukać.
- Zayn następny lot mamy dopiero jutro rano.
- No widzisz, mamy dużo czasu aby się wyspać. - mówiąc to odkrył puste miejsce obok siebie - Chodź
Położyłam się obok niego, ale nie dawało mi to spokoju. Spojrzałam na zegarek - 8.09. Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł.
- Zayn ile jedzie się do Bradford ?
- Samochodem ?
- Nie, ciuchcią - powiedziałam, wybuchając przy tym śmiechem.
- Jakieś 4 godzinki.
- Nie ma czasu wstawaj !
- Co zaś ci wpadło do głowy ? - spytał nadal zaspany chłopak.
- Mam auto, tak ? Pojedziemy tam samochodem. Wstawaj, będziesz mógł spać po drodze.
- Ochh dziękuje wybawco. - przyłożył dłoń do piersi i zaczął całować powietrze.
Ściągnęłam z niego kołdrę i wybiegłam z pomieszczenia. Wzięłam torbę z auta i wróciłam ponownie do jego pokoju. Tym razem nie było już go w łóżku. Weszłam do łazienki i ogarnęłam się. Założyłam coś bardziej eleganckiego niż dres i buty za kostkę. Zrobiłam delikatny make- up i kiedy byłam gotowa wyszłam z łazienki. Stanęłam w progu niezauważona. Chłopak właśnie zakładał koszulę, chciałam w tym momencie podejść do niego i beż żadnych słów przytulić go, ale nie miałam na tyle odwagi aby to zrobić. Przyglądałam mu się dosyć długo. Uwielbiałam jego każdy ruch, wtedy kiedy układa fryzurę, bądź gdy złości się jak któryś kosmyk odstaje. Jednak najbardziej uwielbiałam moment gdy przygryza dolną wargę.
- Mogę tak wyglądać ? - zadał mi pytanie, wybijając mnie z myśli na jego temat.
- Tak, tak - odparłam.- Spakowany ?
- Yhym.
Wzięliśmy swoje bagaże i zanieśliśmy je do auta. Pożegnaliśmy się z Li, jako jedyny już nie spał. Wpisałam dokładny adres w nawigację, po czym ruszyliśmy w drogę. Początek drogi ciągle rozmawialiśmy, dopiero po pewnym czasie nastała cisza.
- Zayn, powiedziałeś swoim rodzicom, że troszkę się spóźnimy ? - spytałam, jednak chłopak nie odpowiadał, dlatego też, ponowiłam pytanie.
Jak się spodziewałam, zasnął. Żeby się nie nudzić włączyłam po cichu radio, tak aby go nie obudzić. Droga minęła szybciej niż się tego spodziewałam, ciągle podśpiewując znane piosenki, zajechałam pod dom Malika.
- Zayn jesteśmy na miejscu.
- Tak szybko ? - spytał z niedowierzaniem.
- Przespałeś całą drogę.
Wymieniliśmy się uśmiechami po czym wyszliśmy z samochodu. Wyciągnęliśmy swoje bagaże, po czym ruszyliśmy w stronę domu. Z niewiadomego powodu moje nogi zrobiły się jak z waty. Nie uszło to wzrokowi mulata.
- Oni nie gryzą - wyszeptał mi na ucho.
Odruchowo poczułam się pewniejsza. Przekraczając dom państwa Malik, można było wyczuć piękne zapachy domowego obiadku.
- Saffa, Waliyah, Donyah, mamo, tato jestem ! - wydarł się na całe mieszkanie.
Sekundę później wszystkie kobiety tego domu zjawiły się obok niego i zaczęły go ściskać. Widać na pierwszy rzut oka, że stęskniły się za nim i to bardzo.
- Dobra, koniec tych czułości, zostawcie coś na później - poruszył zalotnie brwiami - Poznajcie moją przyjaciółkę, Dominikę - mówiąc to wskazał na mnie.
- Dużo o tobie słyszałam. Jestem Donyah ale mów mi Doni - podała mi rękę najstarsza siostra.
- Ja jestem Waliyah, a ta mała to Saffa, wstydzi się i nie podejdzie - powiedziała druga z sióstr chłopaka.
- Wcale, że nie - wystawiła język najmłodsza.
- Dobra dziewczynki przestańcie. Dajcie odpocząć im po podróży, pewnie są zmęczeni. Donyah pokaż pokój Dominice niech się rozgości - odparła ciepło mama Zayna.
Odłożyłam walizki pod ścianę i zeszłam spowrotem na dół. Wszyscy siedzieli w salonie, usiadłam na jednym z wielu foteli. Czułam się dosyć niezręcznie, lecz po pewnym czasie głupie uczucie zniknęło.
- A gdzie tata ? - zadał pytanie chłopak.
- W pracy, wróci na obiad. Właśnie obiad, wy siedźcie sobie tutaj a ja idę go dokończyć.
- Zayn - przeciągała każdą literkę Saffa.
- Tak maluchu ? - zwrócił się w jej kierunku.- A tak pamiętałem.
Wyciągnął, z leżącej obok niego torby najnowszą płytę Justina Biebera. Mała zaczęła skakać po całym pokoju, chłopak zaczął się śmiać, ale sam dobrze wiedział, że mały gest może wiele zdziałać. I tak rozpoczęło się wręczanie upominków. Do obiadu wpatrywałam się w szczęśliwe rodzeństwo, nic nie odzywając się. Zaraz po przyjściu pana Malik zasiedliśmy do stołu. Zanim zaczęliśmy jeść, ojciec Zayna odmówił pakistańską modlitwę.
- Pomogę pani - powiedziałam, zaraz po skończeniu posiłku, gdy kobieta zbierała talerze.
- Nie trzeba naprawdę.
Nic nie odpowiadając pozbierałam część naczyń i zaniosłam je do kuchni. Chciałam je pozmywać, ale mama Zayna zabroniła mi, mówiąc, że jeszcze w życiu na zmywam się garnków. Wysłuchując jej rady usiadłam na kuchennym stołku i wpatrywałam się w pogodę za oknem.
- Nie miałyśmy czasu wcześniej się poznać. Trisha mama tego niegrzecznego chłopca.
- Dominika, przyjaciółka jak to pani mówi niegrzecznego chłopca.
Oby dwie parsknęłyśmy śmiechem.
- Co powiesz na gorącą czekoladę ? - zaproponowała mama Mulata.
- Dobry pomysł.
Chwilę później szłyśmy na taras z dwoma kubkami gorących napoi. Usiadłyśmy na bujanej huśtawce.
- Opowiedz mi coś o sobie.
- Ale nie wiem co pani chce o mnie wiedzieć. - odparłam miło.
- Po pierwsze żadna pani tylko Trisha, po drugie mów co chcesz.
Początkowo ciężko było mi się przestawić i mówić do niej po imieniu ale po dłuższym czasie bariera wiekowa znikła i czułam się jak bym rozmawiała z przyjaciółką. Nagle poczułam chęć wygadania się, nie panowałam nad słowami, i po dosyć długim czasie opowiedziałam jej całą historię swojego życia.
- Oj nie miałaś lekko w życiu - powiedziała smutno Trisha.
- No niestety, ale bynajmniej dzięki temu poznałam chłopaków - mówiąc to na moją twarz wkradł się uśmiech.
Widziałam jak jego mama również się uśmiecha, co oznaczało, że powoli domyśla się, dlatego też szybko zmieniłam temat.
- Tam gdzie wcześniej mieszkałam, nie było by możliwe wyjść w zimę do ogródka i popijać czekoladę, ponieważ śnieg na to nie pozwalał.
- Widzisz, u nas pada on bardzo rzadko. Lubię tak siedzieć popołudniami, wtedy kiedy nic nie mam do pracy. Wystarczy się ciepło ubrać, tak jak teraz i można siedzieć.
Kiwnęłam tylko głową i spojrzałam w niebo.
- Szukałem was ! - odparł Zayn wchodząc na taras.
- Oj synku widzę, że jeszcze się nie nauczyłeś - zaśmiała się jego mama.
- Mogę cię porwać ? - pytanie skierował do mnie.
- Idź, idź - powiedziała kobieta.
Podniosłam się z miejsca i ruszyłam za chłopakiem. Kiedy przekroczyliśmy próg domu, dorwały nas dziewczyny.
- Porywamy ją ! - krzyknęła Waliyah, po czym złapała mnie za rękę i ciągnęła po schodach.
Zayn stał w tym samym miejscu i miał smutną minę, uśmiechnęłam się i zaraz zniknęłam w pokoju dziewczyn. Cały czas obgadywałyśmy ich brata. Opowiadały mi przeróżne historie jak i jego wyczyny z nim w roli głównej. Uśmiałam się ogromnie. Kilka z tych historii już znałam na przykład te z telewizorem bądź bójkami w klasie, jednak nigdy nie spodziewałam się, żeby mógł biegać po mieście w stroju małpy.
- Pokażemy ci coś, ale jak coś to nigdy tego nie widziałaś, okej ?
- Okej - odpowiedziałam poważnie.
W moje ręce wpadł album ze zdjęćmi Zayna. Były tam same fotki kompromitujące go.
- No dziewczyny widzę, że namęczyłyście się z tym - odparłam, przewracając kolejną stronę.
- Co tam oglądacie ? - zabrał głos Zayn, wchodząc do pokoju.
- Nic, nic - schowałam album za siebie.
- Pokażcie a nie - oburzył się.
- Saffa chodź spać - nagle w pokoju zjawiła się mama, a my odetchnęłyśmy z ulgą.
- Zayn poczytasz mi bajkę ? - spytała najmłodsza z sióstr.
Chłopak zgodził się, ale mała nie chciała mnie puścić dlatego też odprowadziłam ją do pokoju.
- Poczekaj na mnie - poprosił chłopak.
Usiadłam obok i wsłuchiwałam się w jedną z bajek, którą czytał na dobranoc małej. Kiedy tylko usnęła ucałował ją w czoło i wyszliśmy z pokoju.
- Widzę, że moje siostry zamęczą cię.
- Coś ty, świetnie się z nimi bawię - odparłam szczerze.
- Kurczę, a już myślałem, że nudzisz się z nimi, bo mam plany na wieczór - mówiąc to trzymał dłoń na karku.
- Jakie ? - poruszyłam brwiami.
- Poznałabyś moich znajomych, poszlibyśmy do klubu.
- Dziś odpada, obiecałam dziewczyną.
- Kurczę, ale jutro jesteś moja. - uśmiechnął się szeroko.
- Okej - odwzajemniłam uśmiech.
- A mogę wiedzieć co tam oglądałyście ?
- Nic takiego, małpeczko - mówiąc to zaczęłam się śmiać, jego policzki nabrały koloru dojrzałego buraczka.
Wróciłam do pokoju dziewczyn, zostałyśmy same z Doni we dwie ponieważ Waliyah również położyła się spać. Długo nie siedziałyśmy ponieważ zmęczenie dawało się we znaki.

______________________________________________________
O mamo jak ja długo tu nie pisałam. Równe dwa tygodnie, dlatego teraz się postarałam i napisałam coś dłuższego. Musicie wiedzieć, że pisanie tego rozdziału szło mi strasznie opornie. Ale dałam radę. Nie pisałam z powodu obozu, który był świetny. Osoby, które tam poznałam na zawsze zostaną w mojej głowie jak i wyczyny, które robiliśmy. W następnym rozdziale wydarzy się coś na co od dłuższego czasu czekacie. Nie mogę uwierzyć w liczbę osób, które czyta tego bloga - 53 :O Z drugiej strony nigdy nie przebiłam chociaż dwudziestu komentarzy, może tym razem się uda ? Liczę na was. Do następnego, który pojawi się najszybciej jak to będzie możliwe ♥

14 komentarzy:

Anonimowy pisze...

nareszcie! świetny rozdział. dobrze, że już wróciłaś :)

czaajka ♥. pisze...

Świetny rozdział♥
Już nie mogę się doczekać następnego:*

Bella pisze...

Tyle mam do powiedzenia, że na pewno jak zwykle o ,,większej połowie" zapomnę ;-) To od początku. Rozdział fantastyczny :-D Zastanawiam się tylko czemu muzułmanin jedzie do rodziny na ,,nasze" święta ;-) Nie żebym się czepiała, tylko tak mnie to ciekawi ;-P Wracając do tematu boski rodział. Naprawdę genialny :-) No nie wiem, co powiedzieć. Baaaaardzo mi się podoba :-) W ogóle, to fajnie, że wróciłaś, bo nudno było bez tego bloga. Szczerze, to ja Twój powrót ,,wyliczyłam" na jutro, więc byłam bardzo mile zaskoczona, jak zobaczyłam dzisiaj nowy rozdział :-) Już się nie mogę doczekać tego 35 :-) Nie wiem czy pamiętasz, więc napiszę jeszcze raz: Jeśli to nie problem, to chciałabym Cię prosić, żebyś napisała tytuł piosenki ,,w tle", bo nie wiem, czy będę mogła otworzyć link :-) Na pewno o czymś zapomniałam. Ale już trudno. Czekam na next!!! :-D

Łucja pisze...

Nareszcie! ; D naczekałam się, ale było warto! Pozdrawiam i zapraszam do mnie. Dopiero zaczynam ; )

Daxx Inspirations pisze...

Świetny rozdział. Kocham tego bloga! Zapraszam do mnie my-love-is-onedirection.blogspot.com

Justi pisze...

Uwielbiam !!!!! :)

Anonimowy pisze...

Zaczełam czytac wczoraj , a skończyłam dziś , świetny bloog, bardzo mi się podoba i jest na liście z tymi ''lepszymi'' chociaż , każdy bloog jest dobry na swój posób , twój jest ŚWIETNY! czekam na kolejny ;> /hni

Justa pisze...

Świetny rozdział, tak się jego nie mogłam doczekać. Dobrze, że Malik zabrał ją do rodziny swojej. Mam nadzieję, że wrócą do siebie<3 Czekam na następny:D
Zapraszam do mnie:http://mirrorandcarrots.blogspot.com/

Zoe Ainsworth pisze...

zapraszam na nowy rozdział na http://mean-hungry-lovers.blogspot.com/ , pozdrawiam- Alice :)

meg pisze...

Cudownt rozdział. Ten i ten poprzedni. Fajnie by był jakby coś tam między Dominiką a Zaynem więcej zaszło, bo myślę że na pewno zajdzie. Lubię twuje opowiadanie, świetnie piszesz. CZekam na kolejny <3

Unknown pisze...

świetne! czekam na dalsze :)

+ zapraszam do mnie http://numberoneinlife.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

Niesamowite. :) Nie dopatrzyłam się błędów i niczego podobnego. Czekam na kolejne rozdziały :D
- - -
Masz bloga? Koniecznie odwiedź ten! Darmowa pomoc w rozpowszechnieniu blogów! http://spis-opowiadan-1d.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

O zapowiada się coś dłuższego to świetnie już czekam :)

danger pisze...

swieetny , czekam na kolejny ;p