Perspektywa Dominiki :
Siedząc przed szkołą na ławce, czekałam na przyjazd Caroline. Miałyśmy na dziś umówioną wizytę u ginekologa. Nikogo już nie było, tylko ja znajdowałam się przed szkolnym budynkiem. Z niecierpliwością stukałam palcami w drewnianą deskę. Po kilku minutach czekania pod szkołą podjechał biały Mini One, w którym siedziała Car. Natychmiast podniosłam się z miejsca i ruszyłam w stronę auta.
- Cześć - powiedziałam, zajmując miejsce pasażera.
- Hej, mam nadzieję, że długo nie czekałaś.
- Nie, dopiero co wyszłam ze szkoły - skłamałam, nie chciałam, aby miała wyrzuty sumienia za to, że musiałam na nią czekać.
- To dobrze - zwróciła się w moją stronę zarazem puszczając mi oczko.
- Dawno nie jechałam jako pasażer - stwierdziłam rozglądając się po aucie.
Caroline tylko uśmiechnęła się i skupiła swoją całą uwagę na prowadzeniu samochodu. Wielu mężczyzn twierdzi, że kobieta za kierownicą to coś nieprzewidywalnego, jednak twierdzę, że to nieraz my prowadzimy auto o niebo lepiej od płci przeciwnej. Gdyby nie to, że radio było włączone i grała z niego muzyka na miejsce zajechałybyśmy w zupełnej ciszy. Gabinet ginekologa do którego wybierała się Caroline, znajdował się w klinice, na obrzeżach Londynu. Przed drzwiami do gabinetu czekał na nas mój ojciec. On również miał być obecny podczas badania. Zaraz po wejściu do pomieszczenia zajęliśmy wyznaczone miejsca przez lekarza. Moją uwagę przykuł kalendarz wiszący na ścianie, przewrócony był na styczeń, gdzie znajdowało się zdjęcie chłopaków. Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym skupiłam się na celu naszego spotkania.
- Połóż się i podwiń bluzkę do góry - zwróciła się starsza kobieta w białym kitlu.
Chuchnęłam w dłonie, po czym zacisnęłam je trzymając kciuki aby okazało się, że na świat przyjdzie brat. Caroline wraz z tatą widząc to zaśmiali się ze mnie, jednak nie rozluźniłam uścisku. Widok, który ukazał się na monitorze zaparł mi dech w piersiach. Bobas, który pomimo tego, że jest niewielkich rozmiarów skradł moje serce. Tata ujął delikatnie dłoń blondynki i delikatnie musnął ją. Sytuacja jak z obrazka, jednak jak najbardziej realna.
- Płód dobrze się rozwija, jak na 20 tydzień ciąży. To jak gotowa na poznanie rodzeństwa ? - skierowała pytanie w moją stronę.
- Yhym - mruknęłam.
- Wolałabyś siostrę czy brata ? - przeciągała, aby wywołać lekkie napięcie.
- Brata.
- No to masz, brata - odpowiedziała lekarka.
Słysząc słowa wstałam z krzesła i zaczęłam odstawiać taniec radości. Kiedy tylko tata zwrócił mi uwagę, a było to dosłownie po kilku sekundach, uspokoiłam się i ponownie zajęłam miejsce.
- Caroline pomimo tego, że dziecko rozwija się świetnie musisz dalej dbać o siebie, zero wysiłków, noszenia ciężarów bądź chodzenia na wysokich szpilkach. To ostatnie odpada całkowicie - spojrzała się w stronę Car po czym pogroziła jej palcem.
- Słyszysz kochanie zero szpilek - powtórzył słowa lekarza ojciec.
- My się nią już odpowiednio zajmiemy - dodałam od siebie.
Pożegnaliśmy się i uśmiechnięci opuściliśmy gabinet. Powoli idąc zmierzaliśmy w kierunku wyjścia.
- Potowarzyszyłbym wam, ale muszę wrócić do pracy, uważajcie na siebie - pocałował mnie w policzek, a następnie Car w usta po czym ruszył w stronę auta.
- To jak co robimy ? - spytała.
- Idziemy na lody - stwierdziłam z uśmiechem na ustach.
Po kilku minutach drogi znalazłyśmy się w ulubionej kawiarni Caroline. Był to przestronny lokal, w którym na ścianach wisiały przeróżne zdjęcia deserów bądź słodkości. Zajęłyśmy wolne miejsce, po czym złożyłyśmy zamówienie.
- To jak zadowolona, że będzie to brat ?
- Pewnie, że tak. A ty jak, cieszysz się, że zamiast zapisać córki na balet będziesz musiała biegać z nim na treningi piłki nożnej ?
- Tym to zajmie się twój tata - poklepała mnie po ramieniu - Cieszę się ogromnie. Nie ważne czy syn czy córka, ważne żeby było zdrowe - odparła.
- Tak to prawda - pokiwałam głową, po czym wzięłam się za jedzenie deseru.
Rozmawiałyśmy na przeróżne tematy, w pewnym momencie zeszłyśmy na związki gwiazd. W pewnym sensie obgadywałyśmy je, stwierdzając czy pasują do siebie czy nie.
- Caroline wiem, że nie powinnam, ale te pytanie mnie nurtuje - poczułam się niezręcznie, ale moja chęć zdobycia tej wiedzy była silniejsza.
- Wal śmiało.
- Co tak naprawdę łączyło cię z Harrym ? - spytałam spoglądając prosto w jej oczy.
Widziałam po jej reakcji, że nie spodziewała się pytania. Nagle nastała cisza. Ciągle przyglądałam się ruchom blondynki. Była kompletnie zmieszana, nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Bawiła się deserem, tak jakby z niego miała wyczytać odpowiedź.
- Poznałaś moich rodziców, prawda? I jacy oni są , dziwni ? - spojrzałam na nią zdezorientowana - Spokojnie ja się nie obrażę, po prostu powiedz to, co o nich uważasz.
- Są dziwni - powiedziałam skrępowana - i strasznie surowi.
- No widzisz, ty byłaś z nimi zaledwie godzinkę, a ja całe moje życie. Od małego nie miałam życia poza szkołą. Zawsze jak chciałam wyjść na wieczór do koleżanki czy nawet na imprezę spotykałam się ze słowami " Koleżanka ci w przyszłości jeść nie da, zostań w domu i poucz się ". I tak też robiłam. Uczyłam się i uczyłam. Chodziłam do tej samej szkoły co ty, a dlaczego ? Bo to najlepsza szkoła w Londynie. W szkole nazywali mnie kujonem. Później dostałam się na studia. Zaraz po studiach było ciężko znaleźć pracę, bo kto przyjmie świeżaka. Chodziłam po mieście i kręciłam różne reportaże na tematy, które podsuwali mi rodzice. Tak też trafiłam do X-Factor'a tam spotkałam Harrego - kiedy tylko wypowiedziała jego imię, zatrzymała się na chwilę, zaczerpnęła powietrza i kontynuowała - Wiesz nigdy nie miałam czasu na chłopaków, już myślałam, że nigdy nikogo nie znajdę. Wtedy pojawił się on, młody, bo młody, ale jego uśmiech oczy i te loczki sprawiały, że zapominałam o różnicy wieku. Początkowo były to tylko niewinne spotkania, później wzajemnie zapragnęliśmy siebie. Kto by powiedział, że wtedy 31-latka nie może się zakochać.
- Przepraszam, że spytałam o to - przeprosiłam skrępowana, poczułam, że wkroczyłam na grząski teren.
- Ale nie masz za co. I tak kiedyś poruszyłybyśmy ten temat. Teraz z Harrym zostajemy w przyjacielskich kontaktach -zapewniła mnie Caroline.
- Cieszę się. Początkowo myślałam, że nie chcesz już go widzieć więcej, albo że zabronisz mi się z nimi spotykać czy coś takiego - odparłam z ulgą.
- Nie, coś ty. To są twoi przyjaciele, bez których życie było by nudne. Co byś powiedziała jakbyśmy zaprosili ich do nas na kolację ? - zaproponowała.
- Brzmi świetnie.
Dosyć długo siedziałyśmy jeszcze w kawiarni. Na przemian rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się i zajadałyśmy słodkości. Obydwie chciałyśmy nadrobić stracony czas, podczas którego nie żyłyśmy ze sobą w dobrych kontaktach. Wychodząc z lokalu rozbrzmiał się dzwonek mojego telefonu.
- Tak ? - odebrałam telefon bez sprawdzania, kto dzwoni.
- Co powiesz na to abyśmy spotkali się za pół godziny ?
- Zayn ?! - krzyknęłam z radością.
- Tak kochanie, nikt inny - słysząc jego śmiech byłam w siódmym niebie.
- A wy nie mieliście przylecieć jutro ? - spytałam zdziwiona.
- Taka mała zmiana planów. To jak ?
- Jeszcze pytasz - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.- Gdzie mam przyjechać ?
- Do nas do domu, hmm ... albo możesz przyjechać na lotnisko. Gdzie chcesz.
- Wybieram lotnisko. To widzimy się za niedługo, pa.
Szczęśliwa schowałam telefon do torebki i dogoniłam Caroline, która szła kilka kroków przed mną.
- Zayn ? - spojrzała na mnie po czym poruszyła zalotnie brwiami.
- Yhym - z wielkimi rumieńcami kiwnęłam głową.
- Ah, ta miłość... - głośno westchnęła kończąc wypowiedź.
Po drodze odwiozłam Caroline do domu i ciągle spoglądając na zegarek jechałam w stronę lotniska. Nie obyło się bez kilku minut spóźnienia, w głębi duszy modliłam się aby coś dłużej ich zatrzymało. Przekraczając drzwi wejściowe przeraziłam się, setki ludzi czekających na kogoś. Jak ja ich znajdę ?! Jednak mogłam pojechać bezpośrednio do ich domu - pomyślałam. Szłam w stronę tablicy przylotów, kiedy niedaleko mnie rozległo się zamieszanie. Mnóstwo fleszy, krzyków i wołań ich imion. Takiego szumu mogło zrobić tylko One Direction wracające do kraju. Gdy zbiorowisko się przerzedziło i jako pierwszy wyszedł Zayn momentalnie mnie zauważył. Stanęłam naprzeciwko niego i spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki, których nie widziałam raptem kilka dni. Po chwili poczułam, że unoszę się w powietrzu. Podniósł mnie do góry i wpił się w moje usta. Ujęłam jego twarz w dłonie i delikatnie jeździłam po kilkudniowym zaroście chłopaka. Na chwilę zapomnieliśmy o istniejącym świecie, i przenieśliśmy się w miejsce gdzie jesteśmy tylko i wyłącznie my. Jednak ta myśl nie trwała długo ponieważ natrętni fotoreporterzy zaczęli robić nam zdjęcia. Odsunęłam się od chłopaka i spuściłam głowę w dół ponieważ blask fleszy oślepiał mnie. Nagle wokół nas, czyli mnie, Zayna, Liama, Louisa i Nialla pojawiło się kilku napakowanych gości, którzy pomagali nam opuścić teren lotniska.
- A z nami to się nie przywitasz ? -spytał pojawiający się obok mnie Lou.
Puściłam dłoń Zayna i przytuliłam każdego z chłopców po kolei. Kogoś mi brakowało.
- A gdzie Harry ? - spytałam zdezorientowana.
- Statystycznie rzecz biorąc zostało mu jeszcze 62 minuty lotu - odparł Li.
Chłopcy zaczęli się śmiać, lecz ja dalej nie wiedziałam, gdzie podziewa się loczek. Zayn wsiadł ze mną do auta, a reszta pojechała drugim autem. Mieliśmy spotkać się w domu.
- Tęskniłem - wyszeptał mi do ucha mulat.
- Ja bardziej - odpowiedziałam wystawiając przy tym język.
Chłopak przecząco kiwną głową, po czym zaczął kreślić palcem kółka na moim karku.
- Zayn - powiedziałam po czym otrząsnęłam się z powodu nadmiaru łaskotek.- Wiesz gdzie jest Harry ?
- W Polsce.
Na wiadomość, gdzie podziewa się Hazza odruchowo się uśmiechnęłam. Ostatnio rozmawiałam z Natt i powiedziała mi, że bardzo za nim tęskni i że chciałaby się z nim spotkać, jak widać udało się to im. Kiedy podjechaliśmy pod dom chłopaków ich jeszcze nie było.
- Zayn masz gdzieś kluczyki od domu na wierzchu ? - spytałam, wysiadając z auta.
- W tylnej kieszeni - poruszył zadziornie brwiami. - Wyciągniesz sobie ? - dodał, po czym pokazał szereg śnieżnobiałych ząbków.
-Jeśli muszę - uśmiechnęłam się, po czym włożyłam rękę do jednej kieszeni a później do drugiej.- Nie masz ich - powiedziałam zdziwiona.
- Bo ty je masz - odparł, po czym delikatnie musnął moje usta.
Nie odsunęłam się od chłopaka od razu, tylko pogłębiłam nasz pocałunek, którego jak zawsze nam ktoś przerwał. Tym razem to był klakson samochodu, który podjechał właśnie pod dom. Po chwili wyskoczyła z niego ożywiona reszta zespołu.
- Niall patrz i ucz się "podryw na podjazd"- krzyknął Lou do blondyna wskazując na nas i kreśląc cudzysłów w powietrzu.
Wszyscy wybuchli śmiechem oprócz Irlandczyka, który zawstydził się i wszedł jako pierwszy do domu. Wszyscy poszliśmy w jego ślady i sekundę później siedzieliśmy już w salonie. Nagle w domu zrobiło się strasznie głośno z powodu tego, że Zayn i Louis zaczęli się wygłupiać.
- I jak poszło nagrywanie ? - spytałam Liama, z racji tego, że siedział najbliżej mnie.
- Już nie mogę się doczekać, kiedy ta płyta wyjdzie - odpowiedział uradowany chłopak.- Lou ! - krzyknął.- Uspokójcie się już !
Posłusznie wykonali prośbę Li po czym zajęli miejsca na sofie. Zayn, który usiadł za mną, przytulił się do mnie i zmęczony dyszał mi nad uchem.
- A tobie jak minął czas bez nas ? - zadał pytanie Payn.
- W porządku - odpowiedziałam gestykulując ręką. - A właśnie Caroline zaprasza was na kolację, macie powiedzieć jaki wieczór wam pasuje, a my się dostosujemy.
- Brzmi świetnie - stwierdził Niall.
- To pomysł Caroline czy twój ? - Lou zrobił minę typu "powiedz prawdę, bo inaczej śpisz bez misia", po czym przymrużył oczy.
- Caroline.
- Nie spodziewałbym się tego po niej - zakończył rozmowę uśmiechnięty Tommo.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy do momentu, kiedy Zayn złapał mnie za rękę i nie poszliśmy do jego pokoju. Położyliśmy się na łóżku i co chwilę obdarowywaliśmy się krótkimi lecz namiętnymi pocałunkami.
- Jak tam wyszła kolacja u rodziców Caroline ? - dopytywał Malik.
Opowiedziałam mu wszystko na spokojnie. Chłopak, co chwilę chciał wtrącić kilka słów, jednak ja go uciszałam i na spokojnie dokończyłam. Gdy tylko skończyłam chłopak obrócił się do mnie plecami i założył ręce.
- Coś nie tak ? - spytałam lecz nie dostałam odpowiedzi, dlatego też ponowiłam pytanie - Zayn , coś nie tak ?
- Tak - odparł sucho chłopak.
- Powiesz mi co ? - próbowałam wyciągnąć coś z chłopaka, chociaż nie było łatwo.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym, jak dzwoniłaś do mnie ? Pomógłbym ci jakoś.
- I ty o to się teraz będziesz obrażać ? - spytałam z uśmiechem na ustach, którego i tak nie mógł zauważyć.
Chłopak tylko odpowiedział twierdząco kiwając głową.
- No nie bądź taki. Nie chciałam cię zamartwiać, wolałam żebyś skupił się na nagrywaniu w studio. Przepraszam, od teraz będę ci mówiła o wszystkim. - wtuliłam się w chłopaka, jednak on nie reagował.
"Pięknie, no to obraził się" - pomyślałam.
- O wszystkim ? - odwrócił na chwilę głowę w moją stronę, w odpowiedzi kiwnęłam twierdząco głową, po czym ponownie się odwrócił.
Zaczęłam go gilgotać, nie miałam innego pomysłu ani sposobu, aby go rozweselić. Chłopak próbował wymigiwać się jednak ostatecznie moje dłonie łaskotały jego klatkę piersiową.
- Masz szczęście, że się nie obraziłem na ciebie, bo wtedy byś miała ciężko ze mną.
- To jak buziak na zgodę ? - zaproponowałam.
- Niech no się zastanowię ... tak - odparł po czym musnął moje usta.- Muszę się rozpakować - stwierdził to z miną zbitego psa spoglądając na walizki leżące w pokoju.
- We dwójkę pójdzie nam szybciej - powiedziałam podnosząc się z łóżka.
Pół godzinki i walizki były rozpakowane. Przybiliśmy piątkę z Zaynem po czym przytuliliśmy się.
- Zrobiłem kolację, chodźcie - poinformował nas Niall, który pojawił się w pokoju i zaraz zniknął.
Spojrzałam zdziwiona na mulata, jednak on zaczął się śmiać.
- Jak wracaliśmy do Londynu spotkaliśmy Gordona Ramsaya, stwierdził on, że osoba która lubi jeść jest dobrym kucharzem. Nasz Irlandczyk tak się tym zafascynował, że stwierdził że to on od dziś gotuje. Już widzę tą papkę a'la Niall - mówił starając opanować się śmiech.
Kiedy zasiedliśmy wszyscy do stołu, każdy spoglądał raz na siebie a raz na swój talerz. To co przygotował Horan dokładnie wyglądało jak papka. Jednak kiedy jako pierwsza spróbowałam dania było ono niesamowite.
- Moja krew - powiedziałam z pełną buzią.
Odruchowo na twarzy blondyna pojawił się uśmiech, a każdy wziął się za jedzenie. W przeciągu kilku minut wszystko poznikało z talerzy.
- No Niall Gordon miał rację - poklepał go po ramieniu Liam.
Zaraz po kolacji wraz z Zaynem posprzątaliśmy brudne naczynia i włożyliśmy je do zmywarki.
- Byłam dziś na badaniu z Caroline i będę mieć brata - powiedziałam uradowana.
- To super - podniósł mnie do góry i zaczął kręcić się wokół własnej osi.
- Z czego się tak cieszycie ? - spytał Liam, który właśnie wszedł do kuchni.
- Dominika będzie mieć brata - odpowiedział Zayn.
- No już ma i to w dodatku dwóch - stwierdził Payn.
- A mówią, że taki mądry jesteś. Ma dwóch i trzeci w drodze - stwierdził, nalewając soku dla wszystkich.
- Trzeba to uczcić - odparł wesoło Li.
Chwilę później Liam zawołał Louisa i Nialla i w piątkę świętowaliśmy.
- To za trzeciego brata ! - krzyknęliśmy wszyscy, a następnie stuknęliśmy się lampkami od szampana.
_______________________________________________________
Dobry Dziubaski ! :) Nowy rozdział z samego rana jest dobry jak śmietana hahah xD coś mi nie wyszło , dobry humor dopisuje , zaraz do szkoły i już tak ciekawie nie będzie . Z każdym rozdziałem zbliżamy się do końca. Dziękuje wam za 30 tysięcy wyświetleń WOW ! i za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem. Liczę na was i pod tym postem ! ♥
Pod ostatnim rozdziałem spytałam was czy będzie to chłopak czy dziewczynka. Wiele z was twierdziło że to będzie dziewczynka, a nie raz padły pomysły że bliźniaki. Jednak ja od początku chciałabym aby był chłopak-Michael. Dlatego też przepraszam jeżeli komuś się to nie spoodobało. : (