sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 35

Perspektywa Dominiki :
Pomimo, iż spałam krótko wstałam wypoczęta. Leżąc jeszcze na łóżku wyciągnęłam się, po czym wzięłam czyste ciuchy z torby i poszłam do łazienki. Kiedy byłam już gotowa, zeszłam na dół do kuchni, gdzie zastałam mamę Zayna.
- Dzień Dobry.
- No cześć, jak się spało ? - przytuliła mnie na przywitanie Trisha.
- Świetnie.
Chwilę porozmawiałyśmy, i wzięłyśmy się za jedzenie śniadania. Muszę przyznać, że przebija to wykonanie mojego ojca. Zaraz po skończeniu posiłku udało mi się przekonać kobietę do pozmywania naczyń, po długiej lecz efektywnej rozmowie, dopięłam swego.
- On jak zawsze nie zejdzie na śniadanie - pokręciła głową.
- Pójść po niego ? - zaoferowałam się.
- Wstanie to sam sobie zrobi - uśmiechnęła się szeroko, w głębi duszy wiedziała, że nie będzie chciało mu się go zrobić - Teraz muszę iść do pracy. Jak coś to tu jest telefon, poza tym co ja ci tłumaczę, czuj się jak u siebie. Pa.
Wzięła płaszcz i wyszła z domu zamykając za sobą drzwi. Z braku jakiegokolwiek zajęcia, zaczęłam robić śniadanie dla chłopaka. Kiedy tylko naleśniki, czekolada i świeże owoce były gotowe, przełożyłam to wszystko na drewnianą tacę i zaniosłam do pokoju mulata. Początkowo zastanawiałam się czy mam wejść bez pukania czy jednak zachować się kulturalnie i wejść ? Wolałam drugą opcję. Zapukałam, po czym lekko uchyliłam drzwi i weszłam do pokoju. Zayn siedział na łóżku i przeglądał coś w laptopie. Pocałowałam go w policzek na przywitanie i położyłam tacę obok niego. Sama zajełam miejsce po drugiej stronie łóżka. Nagle chłopak zaczął mówić do ekranu, popatrzyłam się na niego ze zdziwieniem w oczach. Kiwnął ręką abym zajęła miejsce obok niego. Wykonałam polecenie, ale po chwili tego żałowałam. Lekko uderzyłam go pięścią w ramię, a on udając, że go to bardzo zabolało, złapał się za miejsce w które dostał.
- Brutalu to tylko twitcam - wyjaśnił, udając obrażonego.
Wróciłam na swoje poprzednie miejsce, i co chwila spoglądałam w jego stronę. Kiedy nasze oczy spotkały się, a chłopak promieniście uśmiechną się, uciekałam głową, w wyniku czego rozglądałam się po pokoju. Dlaczego uciekałam głową ? Może bałam się, że po raz kolejny utonę w jego czekoladowych tęczówkach. Tak, tego się obawiałam. Gdy Zayn rozmawiał z ludźmi, a większością były fanki zespołu ja rozglądałam się po pokoju. Moją uwagę przykuło duży drewniany kufer stojący tuż przy wejściu.
- Mogę ? - spytałam, wskazując pudło.
- Tylko się nie przestrasz - wystawił język, po czym wrócił do poprzedniego zajęcia.
Ostrożnie otworzyłam kufer i po chwili przeglądałam rysunki jego autorstwa. Początkowo wydawało się ich mało, ale po pewnym czasie czułam, że tego nie ubywa a przybywa. Starannie przyglądałam się każdej kartce która wpadła mi w dłonie. Zanim się obejrzałam dochodziło południe. Malik kiedy tylko skończył śniadanie, usiadł obok mnie i próbował wcisnąć mi ostatni kawałek naleśnika.
- No zjedz - prosił.
- Ale ja jadłam - kiedy tylko się odezwałam, wcisnął mi do ust naleśnika.
Posłałam mu smutne spojrzenie a on udawał niewzruszonego. Chciałam się z nim podroczyć, dlatego wstałam i skierowałam się w stronę wyjśćia.
- Nie idź - powiedział łapiąc mnie za nadgarstek i przyciągając do siebie.- Zajęta jesteś wieczorem ?
- Nie - odpowiedziałam spoglądając mu w oczy.
- To zapraszam cię na kolację i małą rundkę po mieście - mówiąc to poruszył zalotnie brwiami.
- Czy to ...
- Tak to randka - przerwał mi, ponownie zabierając głos.
Po raz ostatni spojrzałam mu w oczy, w których można było zauważyć radość. Przygryzłam dolną wargę jak to było w przyzwyczajeniu mulata i wyszłam. Kiedy weszłam do swojego pokoju, oparłam się o drzwi. Nagle dostałam przypływu ogromnej energii. Zaczęłam krążyć po pokoju i krzyczeć bezgłośnie. W tym momencie byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Szczęście wypełniało mnie od stóp do głów. Zmęczona wariacjami opadłam na łóżko. Długo wpatrywałam się w sufit, dopóki do pokoju nie weszła Doni i również położyła się obok mnie.
- Jezu jak ty masz się dobrze - powiedziała wprost w poduszkę.
- Tsaaa - odparłam rozmarzona - Opowiadaj co tam w szkole ?
Pomimo różnicy wieku, która była pomiędzy mną a najstarszą siostrą Zayna, dogadywałyśmy się, a nawet można powiedzieć, że znalazłyśmy wspólny język.
- Okropnie, w ogóle jakieś zamieszanie dziś było. Po co ja szłam na te studia, zachciało mi się być prawnikiem to teraz mam, męczarnie ! - zaakcentowała ostatnie słowo unosząc głos - Lepiej mów co tam u ciebie ?
- Idę na randkę ... - dziewczyna podniosła się na łokciach, i skierowała swój wzrok w moją stronę - z twoim bratem - dodałam, uśmiechając się.
- I ty tak spokojnie o tym mówisz ?! - zaczęła skakać po łóżku, a ja wraz z nią - Tak się cieszę, pasujecie do siebie. Tyle mi on o tobie opowiadał, że nawet nie pojęłabyś tego.
- Tylko jest jeden problem - przerwałam euforie, siadając na łóżku.
- Jaki ?
- Nie mam żadnej sukienki ani nic takiego - odparłam.
Dziewczyna beż żadnego słowa wyszła z pokoju, jednak wróciła po chwili z pudełkiem w rękach.
- Kupiłam sobie ją na jakąś imprezę, kiedy byłam jeszcze jak by to ująć ... szczuplejsza. Przymierz ją - powiedziała wyciągając zawartość.
Tak jak powiedziała tak też zrobiłam, założyłam na siebie pachnącą jeszcze nowością sukienkę. Była przepiękna, stwierdziłam to przeglądając się w lustrze.
- Zatrzymają ją dla siebie, ja i tak nigdy bym jej nie mogła już założyć - poklepała mnie po ramieniu, bacznie przyglądając mi się - Pięknie w niej wyglądasz.
- Nie wiem jak ci mam podziękować za to - przytuliłam ją najmocniej jak tylko mogłam.
- Wystarczą czekoladki - wyszeptała mi na ucho, przez co chwilę później wybuchłyśmy głośnym śmiechem.
- Tu jesteście. Donyah skoczysz do sklepu ? Zapomniałam czegoś kupić a potrzebuje tego. - zabrała głos mama rodzeństwa, która przed chwilą weszła do pokoju.
- Okej - zgodziła się, ale widząc po jej minie zrobiła to niechętnie.
- Iść z tobą ? - spytałam, kiedy tylko Trisha zamknęła drzwi za sobą.
- Jeśli tylko chce ci się.
- Pewnie, że tak. Pojedziemy autem ? - spytałam, mając nadzieję, że się zgodzi.
- Spadasz mi z nieba dziewczyno - przybiłyśmy piąteczkę i zbierałyśmy się do wyjścia.
Przebrałam się w wcześniejsze ciuchy, zabrałam potrzebne dokumenty i ruszyłyśmy do sklepu. Będąc już w nim czułam, że każdy nas obserwuje, nie myliłam się. Przechodząc, dziewczyna mówiła każdemu " Dzień dobry, cześć, siema bądź krótkie hej ".
- Ty tu wszystkich znasz ? - zapytałam z nutką niedowierzania w głosie.
- Yhym, ale większość to i tak znajomi Zayna.
Kiwnęłam tylko głową, podchodząc do kasy przypomniało mi się o odpłacie za sukienkę. Szybko wróciłam się po dużą ilość czekoladek, a następnie podeszłam do kasy.
- Po co ci aż tyle tego ?
- Taka mała rekompensata za sukienkę.
- Ale ty mi to pomożesz zjeść - wymieniłyśmy się spojrzeniami, po czym spojrzałyśmy na taśmę na której znajdowały się słodkości.
Cała drogę do domu objadałyśmy się, wcześniej zakupionymi słodyczami. Próg domu przekroczyłyśmy w wyśmienitych humorach. Mała Saffa początkowo spoglądała na nas krzywo, ale później zaczęła się śmiać wraz z nami.
- Obiad ! - dobiegł krzyk z kuchni.
- O nie ja już nic nie przełknę - powiedziałam łapiąc się za brzuch.
- Ja to samo - zawtórowała mi Donyah.
Wstałyśmy i bez żadnego słowa przeszłyśmy do swoich pokoi. Odczytałam wiadomość pozostawioną na telefonie.
Tak szybko uciekłaś, że nie zdążyłem się zapytać czy odpowiada ci 16 ? 
Bez zastanowienia odpisałam.
Tak, pasuje.
Zerknęłam na zegarek, który wskazywał 14. Zebrałam się szybko i wskoczyłam do wanny. Orzeźwiająca, lecz krótka kąpiel była potrzebna mi w tym momencie. Zaraz po wyjściu z wanny i osuszeniu ciała założyłam sukienkę i wyszukałam dodatków w torbie. Długo mi nie zajęło ułożenie włosów jak i zrobienie delikatnego makijażu. Wyrobiłam się przed czasem. Usiadłam na łóżko i zadzwoniłam do Natt. Odkąd przyjechałam do Bradford nie odezwałam się do przyjaciółki.
- No siemanko, przyjaciółko zza wysp - zabrała głos jako pierwsza.
- Hej, co tam słychać u ciebie ?
- A no jakoś leci, powoli do przodu. Tęsknie za tobą i resztą tych głupków.- zakończyła zdanie swoim uroczym śmiechem.
- Ja tak samo, chcesz podeśle ich do ciebie. - odparłam, wtórując przyjaciółce.
- Opowiadaj co nowego w Londynie.
- Raczej w Bradford, jestem z Zaynem u jego rodziny.
- No nie gadaj - odpowiedziała zaskoczona Natalia - I jak ?
- Właśnie idę z nim na randkę.
W telefonie można było usłyszeć tylko pisk, bądź gorące okrzyki szczęścia. Zaczęłam się śmiać z jej reakcji, rozmawiałyśmy dosyć krótko ponieważ zbliżała się 16 a ja nigdy nie lubiłam się spóźniać. Przejrzałam się po raz ostatni w lustrze <KLIK> i zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie już Zayn.
- Może powinnam się iść przebrać ? - przerwałam mu wpatrywanie we mnie oczu.
- Nie, nie wyglądasz cudownie - powiedział, po czym pocałował mnie w policzek. - Gotowa ?
Kiwnęłam tylko głową, ubraliśmy się ciepło i opuściliśmy dom. Szliśmy wolno, ciągle rozmawiając, co chwila śmiejąc i wygłupiając się. Po pewnym czasie doszliśmy na miejsce. "Teatr, dawno nie byłam " pomyślałam wchodząc do budynku. Jednak zdziwiłam się ponieważ w środku było pusto a na tablicach informacyjnych nie było żadnych informacji o nadchodzącym spektaklu. Weszliśmy na salę, a moim oczom ukazał się piękny widok. Na środku sceny stał mały stoliczek z dwoma krzesłami oraz świeczkami ustawionymi na nim.
- Zapraszam - jedną dłonią wskazał scenę a drugą objął mnie w pasie.
- Jak tu pięknie - odparłam, rzucając przelotne spojrzenie w jego stronę, z jego twarzy nie schodził uśmiech.
Kelner podał nam karty oraz nalał wina do lampek, po czym przyjął nasze zamówienie. Siedzieliśmy zapatrzeni w siebie. W pewnym momencie nasze dłonie napotkały się błądząc po śnieżnobiałym obrusie. Nie puściliśmy ich od razu, jak się tego spodziewałam. Nastało to dopiero wtedy kiedy kelner ponownie wrócił przynosząc nam nasze zamówienia.
- Mogę prosić ? - spytał, wstając z miejsca i wyciągając dłoń w moim kierunku.
- Tak - odpowiedziałam, podając dłoń.
Wtuliłam się w niego a z głośników poleciała muzyka. Wsłuchiwałam się nie w głos piosenkarza, który wykonywał tą piosenkę lecz Zayna, który śpiewał mi nad uchem.

Zostań ze mną, Kochanie zostań ze mną 
tej nocy, nie zostawiaj mnie samego. 
Chodź ze mną, przyjdź i chodź ze mną 
na granicę którą znamy. 

Widzę Cię tam ze światłami pochodzącymi z miasta 
czternaste piętro, blada, niebieskooka. 
Moge Tobą oddychać. 

Dwa cienie stojące przy drzwiach sypialni. 
Nie, nie mógłbym Cię bardziej pragnąć 
niż pragnę, zatem położę swą głowę. 

Cóż, nie jestem pewien, co to będzie, 
ale z zamkniętymi oczami wszystko widzę 
to niebo za oknem. 
Księżyc nad Tobą i miasto pod Tobą. 
Mój oddech tam, gdzie jestes Ty 
smakuję Twoje usta, czuję skórę 
kiedy czas nadejdzie, Kochanie nie uciekaj. 
Po prostu powoli mnie pocałuj. 

Zostan ze mną, Kochanie zostań ze mną 
tej nocy, nie zostawiaj mnie samego. 
Ona wszystko o mnie wie, 
wiedziała... 
Ramki zdjęć i krajowe drogi. 
Kiedy dni odchodzą 
i świat był mały. 
Ona stanęła nieruchomo, gdy wszystko się zawaliło, aby oddzielić pokoje 
i złamane serca. 
Ale ja nie będę tym, który Cię zostawi. 

Cóż, nie jestem pewien, co to będzie, 
ale z zamkniętymi oczami wszystko widzę 
to niebo za oknem.
Księżyc nad Tobą i miasto pod Tobą. 
Mój oddech tam, gdzie jesteś Ty 
smakujęm Twoje usta, czuję skórę 
kiedy czas nadejdzie, Kochanie nie uciekaj. 
Po prostu powoli mnie pocałuj. 

Ciężko jest pokochać po raz kolejny. 
Kiedy jedyna droga już za Tobą. 
Kiedy jedyna miłość którą znałeś 
po prostu odeszła. 

I to jest coś, czego pragniesz. 
Kochanie, nie musisz uciekać. 
Nie musisz odchodzić. 

Po prostu zostań ze mną, Kochanie, zostań ze mną. 

Cóż, nie jestem pewien, co to będzie, 
ale z zamkniętymi oczami wszystko widzę 
to niebo za oknem. 
Księżyc nad Tobą i miasto pod Tobą. 
Mój oddech tam, gdzie jesteś Ty 
smakuję Twoje usta, czuję skórę 
kiedy czas nadejdzie, Kochanie nie uciekaj. 
Po prostu powoli mnie pocałuj 

Zaraz po skończeniu piosenki Zayn złapał mnie za rękę i wciągnął po schodach. Po paru minutach znaleźliśmy się na dachu budynku. Z tego miejsca był przepiękny widok.
- Obiecałem rundkę po Bradford - wyszczerzył się chłopak.
Chwilę później rozpoczął opowiadać, przy okazji wskazując, na przeróżne budynki, parki oraz inne miejsca z którymi miał do czynienia. W trakcie opowiadania przytulił się do mnie od tyłu i wypowiadając kolejne słowa, wywoływał przyjemne ciarki na moim ciele.
- Domi - powiedział przeciągając każdą literkę.
- Tak ? - odwróciłam się w jego stronę.
- Bądź ze mną - uśmiechnął się szeroko, po czym dodał - Chcę spędzać z tobą każdą wolną chwilę. Zabierać cię na spacery w sobotnie popołudnia. Chodzić z tobą do kina, na koncerty. I będę wstawać wcześniej aby zrobić ci śniadanie. Chciałbym móc całować cię o każdej porze nocy i dnia, nawet tak bez pretekstu.
Przerwałam mu jego wypowiedź pocałunkiem. Tęskniłam za jego ustami, które były idealne. Nagle zaczął padać śnieg, spojrzeliśmy w niebo i zaczeliśmy się śmiać.
- Czyli zgadzasz się ? - spytał, kiedy ponownie spojrzeliśmy się na siebie.
- Tak.
Zayn wziął mnie na ręcę i zaczął kręcić się wokół własnej osi.
- Chodźmy bo zrobiło się chłodno - wyszeptałam mu na ucho.
Z powrotem zeszliśmy po schodach, z głośników dalej leciała muzyka, dlatego też skorzystaliśmy z okazji i tańczyliśmy. Czas spędzony wspólnie leciał nieubłaganie. Wychodząc z budynku, chłopak objął mnie ramieniem. Nie od razu ruszyliśmy w stronę domu, początkowo poszliśmy do parku a następnie przeszliśmy się po mieście.
- Moja mama twierdzi, że śnieg pada tylko na wyjątkowe okazje - powiedział, wpatrując się w niebo.
- Tak, to prawda - odpowiedziałam, kładąc głowę na jego ramieniu.
Pomimo dużego spadku temperatury, spokojnie kroczyliśmy do domu. Dopiero koło 21, ponownie tego dnia przekroczyłam próg domu. Zayn pomógł ściągnąć mi płaszcz, a kiedy chciał go odwiesić na wieszak, jakiś chłopak wskoczył mu na ramiona.
- Jawaad ! - wykrzyczał Malik, kiedy tylko rozpoznał małpkę na jego plecach.
- Kopę lat kuzynie. A kto to ta piękna istota obok ciebie ? Jawaad, kuzyn Zayna - mówiąc to wziął moją dłoń i cmoknął nią.
- Oj Jawaad, radzę rączki mieć przy sobie - odparł dumny, jego kuzyn na znak obrony podniósł ręce do góry.
Przeszliśmy w głąb domu, gdzie jak później okazało się siedziała reszta rodziny. Widać na pierwszy rzut oka, że dawno się nie widzieli i tęsknili za sobą. Kuzyni, kuzynki oraz pozostała część rodziny zaczęła witać się z chłopakiem. Tego wieczoru poznałam dużo nowych osób, z czego połowy imion i tak nie zdążyłam zapamiętać. Usiadłam koło starszej kobiety na sofie, początkowo rozglądałam się po wszystkich, jednak chwilę później rozpoczęłam miłą pogawędkę z babcią Zayna. Długo nie rozmawiałyśmy ponieważ kilka minut po 22 wszyscy zaczęli się powoli zbierać. Pożegnałam się ze wszystkimi i ruszyłam w stronę pokoju. Przebrałam się w piżamę i weszłam pod kołderkę. Myśląc o dzisiejszym dniu na twarz wkradał mi się ogromny uśmiech. Już powoli zasypiało mi się gdy do pokoju wszedł nikt inny jak Zayn. Położył się obok mnie i pocałował mnie w usta.
- Tęskniłem za tym.
- Ja tak samo. Dużą masz rodzinę - stwierdziłam.
- To i tak była tylko połowa - odparł.
- Też bym tak chciała - powiedziałam, poprawiając mu opadające kosmyki włosów na czoło.
- Ale przecież tak masz. Należysz do skromnej lecz kochającej się rodziny One Direction.
Przegadaliśmy całą noc. Dopiero nad ranem zdecydowaliśmy się pójść spać, kiedy słońce wschodziło i rozjaśniało rozchmurzone niebo.

_____________________________________________________________
W końcu i nareszcie ! Jest 35 w którym Zayn i Domi są razem ♥ Piosenka do której tańczyli to Parachute - Kiss Me Slowly. <KLIK> Początkowo miała być inna piosenka, ale wczoraj gdy pisałam rozdział przypadkowo nadziałam się na nią i jakoś bardziej mi pasowała. Nie no 69 osób które czyta bloga xD Kocham was i dziękuje wam za 14 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Jesteście niesamowite. Za niedługo będzie kolejny miesiąc bloga jak i rozdział.

wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 34

Perspektywa Dominiki :

Wychodząc ze szkolnego budynku nie spodziewałam się, że brytyjskie powietrze może być aż tak chłodne. Opatuliłam się dokładniej płaszczem, pożegnałam się z Nicolasem i ruszyłam w stronę auta, które dziś rano podrzucił mi Harry. Wczorajszy wieczór spędziłam w towarzystwie Zayna. Siedzieliśmy w domu One Direction i popijaliśmy drinki, reszta zespołu wyszła na miasto. Ostatnimi czasy spędzamy każdą wolną chwilę we dwoje. Otworzyłam drzwi od samochodu i wsiadłam. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to przyklejona kartka na kierownicy.
Niezłe autko. Mam nadzieję, że pożyczysz mi je kiedyś. Harry xx
Zaśmiałam się po czym ruszyłam w stronę mieszkania Caroline. Dziś ostatni dzień przeprowadzki. Miałam wpaść po kilka rzeczy do jej mieszkania a następnie na stałe zamieszkać w nowym domu. O tej porze miasto było nieprzejezdne, dlatego też postój w korku umilałam sobie muzyką puszczoną z radia. W przeciągu godziny dotarłam ostatecznie pod dom, wyciągnęłam karton z bagażnika i ruszyłam w stronę drzwi. Już na wejściu nie potrafiłam sobie poradzić otworzyć drzwi jedną ręką. Po długich zmaganiach udało mi się to, lecz chwilę później napotkałam się na kolejną przeszkodę, czyli drabinę. Nie zauważając jej zahaczyłam o nią kartonem, w wyniku czego cała jego zawartość rozsypała się po podłodze.
- Tylko nie to ! - krzyknęłam.
Rzucałam przekleństwami na prawo i lewo, i tak nikogo nie było w domu. Odkąd tata znalazł nową pracę, rzadko go widuję. Przykucnęłam i zaczęłam zbierać to co wypadło z pudła. Kiedy sądziłam, że sprzątnęłam wszystkie rzeczy okazało się że to nie koniec. Na podłodze leżał jeszcze jeden przedmiot. Gdy wzięłam go w ręce, zaniemówiłam. Dopiero po chwili doszło do mnie co trzymam w dłoniach.
- Test ciążowy ?! - spytałam z niedowierzaniem.
Złapałam się za głowę i nie mogłam w to uwierzyć." Dlaczego oni ciągle coś przed mną ukrywają? " - pytanie w kółko krążyło mi po głowie. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. W tym momencie poczułam chęć wygadania się komuś, wyciągnęłam telefon i załączyłam książkę telefoniczną. Chwilę później dzwoniłam do Zayna.
- Hej - zabrałam głos jako pierwsza.
- No cześć, co tam ? - spytał jak zawsze swoim pięknym głosem.
- Masz chwilkę czasu ?
- Coś się stało ? Mam przyjechać ? - wypowiedział na jednym wdechu.
- Gdybyś mógł - odparłam co chwila szlochając.
- Daj mi 10 minut i będę !
Postanowiłam, że zaczekam na niego w tym miejscu gdzie dotychczas siedzę czyli w przedpokoju. Czas dłużył się nieubłaganie. Co chwila spoglądałam w telefon sprawdzając czas. Chłopak tak jak obiecywał, zjawił się po wyznaczonym przez siebie czasie. Bez żadnego słowa wtuliłam się w niego, dłonią jeździł wzdłuż mojego kręgosłupa, wywołując u mnie przyjemne ciarki.
- Powiesz mi o co chodzi ? - spytał, delikatnie odsuwając się od mnie i spoglądając mi w oczy.
Kiwnęłam twierdząco głową i pociągnęłam go za rękę do mojego pokoju. Usiedliśmy na łóżku i dosyć długo siedzieliśmy w ciszy.
- To jak dowiem się ? - ponaglał Malik.
- Co byś zrobił gdybyś dowiedział się, że osoba której nienawidzisz urodzi tobie bliską osobę ?
Chłopak się skrzywił, zapewne nie zrozumiał o co mi chodziło, dlatego też wyciągnęłam test ciążowy z tylnej kieszeni. Widziałam jak na jego twarzy maluje się szok jak i niedowierzanie.
- Ale... ale jak to ?
Nic nie odpowiedziałam, tylko zaczęłam płakać. Ciężko mi się pogodzić z tą sytuacją, no ale cóż jakoś trzeba będzie.
- Dasz radę - przytulił mnie po czym dodał - Pomogę ci w wychowaniu, będę traktował je jak swoje.
Odepchnęłam chłopaka od siebie i zmierzyłam go wzrokiem.
- To Caroline jest w ciąży, nie ja - wytłumaczyłam.
Z jego strony można było usłyszeć głośne odetchnięcie.
- Naprawdę potrafisz wystraszyć człowieka - poczochrał moje włosy, szeroko się przy tym uśmiechając.
- Wiesz co jest najgorsze ? To, że oni mi się do tego nie przyznali, sama to znalazłam.
- Może potrzebowali czasu ? Zrozum też ich, twój tata dostał nową pracę, Caroline właśnie zamyka kolejny sezon X-Factora. To trudny okres dla nich.
- Ale prędzej czy później wyszło by to na jaw. To dlaczego nie mogło wcześniej ?! - spytałam podirytowana.
- Wiesz ładnie wyglądasz jak się tak denerwujesz.
- Wcale mi nie pomagasz - odparłam z oburzeniem.
- No chodź - rozłożył ręce w celu przytulenia.
Chwilę później leżeliśmy na łóżku wtuleni w siebie. Działał na mnie kojąco, bawił się moimi włosami kręcąc nimi wokół palca, natomiast ja trzymałam głowę na jego klatce piersiowej i wsłuchiwałam się w rytm bicia jego serca.
- To jak obstawiasz brat czy siostra ? - spytał znienacka.
- Nie zastanawiałam się jeszcze nad tym. - odpowiedziałam.
- Yhym .. Wiesz co wystraszyłaś mnie na początku, mówiłaś tak jak to ty byś była w ciąży.
- Ta jasne, ciekawe z kim ? - spojrzałam na niego, Zayn tylko wzruszył ramionami, zaśmiałam się i ponownie położyłam się na jego torsie.- Nie wiem jak mam ci się odwdzięczyć za to że mi pomogłeś.
- Proszę przestań, kiedyś i ty mi pomożesz.
- Okej, tylko mów kiedy, gdzie i jak to ci pomogę.
- Jeżeli jesteś już taka chętna, to mam propozycję.
- Dajesz ! - odparłam podekscytowana, podparłam się na łokciach i oczekiwałam zadania.
- Zapewne wiesz, że nie było mnie w domu na święta. Obiecywałem że przyjadę ale zadecydowaliśmy, że spędzamy święta w gronie całego zespołu w USA. Później miałem przyjechać na sylwestra ale zaś mi nie wyszło. Ostatnimi czasy nawet nie mam czasu żeby zadzwonić do mamy, a co dopiero odwiedzić ich. Dziś się dowiedziałem, że mamy cały weekend wolny włącznie z jutrzejszym piątkiem. Co powiesz na potowarzyszenie mi ? - miałam się odezwać, gdy Zayn zabrał ponownie głos - Chodzi mi o to, że jak pojadę sam to będzie mi robić wyrzuty, że mam mało czasu dla rodziny. Wiem, że tak jest, no cóż. To jak zgodzisz się ? - spytał robiąc słodkie oczka.
- Czekaj, czekaj. Mam pojechać z tobą do Bradford, po to żebyś nie wysłuchiwał wyrzutów ze strony swoich rodziców.- chłopak tylko kiwnął głową, na tak - Ochh niech stracę, obiecałam, że pomogę to pomogę.
- Dziękuje jesteś wielka ! - krzyknął na całe mieszkanie.
Wieczór się zbliżał a my dalej leżeliśmy na łóżku. Zayn się tak nakręcił na wyjazd, że zaczął planować to co mi pokaże w jego rodzinnym mieście. W pewnym momencie musiałam przyłożyłam palec na usta chłopaka, aby chociaż na chwilę go uciszyć.
-Wiesz, dzięki wam chce mi się tutaj żyć. Gdyby nie wy nie wiedziałabym co mam ze sobą zrobić po przeprowadzce. To dziwne bo znamy się raptem pół roku, a traktuję was jako najlepszych przyjaciół. -
- Wiesz my traktujemy ciebie jako członka rodziny, a nawet i wię...
- Wróciliśmy ! - dobiegły krzyki z dołu.
- Chodź spytamy się ich. Boje się, że nie pozwolą mi. Tym bardziej Caroline.- zerwałam się z łóżka.
- Tylko bez nerwów, nie wspominaj o tym, że znalazłaś test.
Kiwnęłam głową i wyszliśmy z pokoju. Moje serce szalało, niepotrzebnie. Po 10 minutach wróciliśmy szczęśliwi do pokoju. Przybiliśmy piąteczkę i załączyliśmy laptopa w celu zarezerwowania biletów.
- Pasuje ci jutro o 7.30 wylot ? - zadał pytanie Malik.
- Mnie się pytasz ? To ty powinieneś wiedzieć czy wstaniesz - poklepałam go po ramieniu.
- Dam radę - odparł poważnie - Jutro około 9 będziemy już na miejscu - powiedział, rezerwując bilety. Będę się zbierać. Śpij dobrze- pocałował mnie w czoło po czym znikł za drzwiami od pokoju.
Chciałam go odprowadzić ale uparł się, że nie trzeba. Była 22 kiedy skończyłam się pakować, wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Nagle do mojej głowy zaczęły napływać tysiące myśli. Zdziwiłam się, że tata tak szybko zgodził się na opuszczenie jutrzejszych lekcji i wyjazd z Zaynem. Nadal nie dochodzi do mnie fakt, że już za niedługo moja rodzina się powiększy. Czy Daniel już o tym wie ? Jak to będzie ? Wiedziałam tylko jedno, że jak najszybciej muszę porozmawiać na ten temat z ojcem.

- O fuck ! - tak brzmiały moje pierwsze słowa po przebudzeniu.
Była równa 6, gdy się obudziłam. Za 30 minut mieliśmy stawić się na lotnisku. Przeklinałam w myślach budzik, który tego poranka nawalił. Wybrałam numer do Zayna, ale ten nie odbierał. Zebrałam się szybko, nawet nie zdążyłam nic zrobić w okół siebie. Wrzuciłam walizkę na miejsce pasażera i odjechałam z piskiem opon spod domu. Drogi o tej porze były przejezdne, cieszyłam się z tego powodu, ponieważ było coraz mniej czasu aby stawić się na odprawę. Gdy tylko dotarłam pod dom chłopaków zastanawiałam się kto mi otworzy drzwi o tej porze. Każdy z nich uwielbia długo spać. Jednak z tym nie było większego kłopotu.
- Cześć Liam - wpadłam jak burza do środka.
- Hej, co ty taka pobudzona ? - spytał jak zawsze troskliwy.
- Bo mamy z Zaynem za - spojrzałam na zegarek - za 45 minut samolot.
- Nic mi nie wspominał. Gdzie się wybieracie ?
- Do Bradford, wiesz gdzie on jest ?
- Umywam od tego ręce, ale znajdziesz go zapewne w swoim pokoju.
- Dzięki - odparłam wbiegając po schodach.
Wiedziałam, że tak będzie. Zastałam go słodko śpiącego ani myśli o tym, żeby go zostawić w spokoju. Początkowo delikatnie go szturchałam, ale kiedy to nie skutkowało zaczęłam skakać po łóżku. Chłopak na półprzytomny podstawił mi nogę, przez co upadłam na niego.
-Ładnie to tak mnie budzić ? - spytał, z zamkniętymi oczami.
- Wstawaj ! Spóźnimy się.
- Samolot nie ptak, nie odleci - powiedział, mocno wtulając się we mnie.
- A właśnie, że odleci i to bez nas. Wstawaj może uda nam się jeszcze zdążyć
- Nie - stwierdził mulat - Polecimy następnym.
- A mówiłam, że nie wstaniesz ? Ja dam radę - papugowałam chłopaka.
- Grabisz sobie - otworzył oczy, po chwili ponownie zamknął je ponieważ promienie słoneczne wpadające do pokoju raziły go.
- Puścisz mnie ? - spytałam, dalej tkwiąc w objęciach Zayna.
- A mogę wiedzieć po co ?
- Sprawdzić za ile mamy następny samolot.
- Śpieszy ci się gdzieś ? Myślałem, że wygodnie ci tu ze mną. - wydął dolną wargę, udając niezadowolone, małe dziecko.
- Wygodnie, wygodnie ale twoja rodzina czeka tam na ciebie.
Pokręcił tylko głową i puścił mnie. Usiadłam do biurka i zaczęłam szukać.
- Zayn następny lot mamy dopiero jutro rano.
- No widzisz, mamy dużo czasu aby się wyspać. - mówiąc to odkrył puste miejsce obok siebie - Chodź
Położyłam się obok niego, ale nie dawało mi to spokoju. Spojrzałam na zegarek - 8.09. Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł.
- Zayn ile jedzie się do Bradford ?
- Samochodem ?
- Nie, ciuchcią - powiedziałam, wybuchając przy tym śmiechem.
- Jakieś 4 godzinki.
- Nie ma czasu wstawaj !
- Co zaś ci wpadło do głowy ? - spytał nadal zaspany chłopak.
- Mam auto, tak ? Pojedziemy tam samochodem. Wstawaj, będziesz mógł spać po drodze.
- Ochh dziękuje wybawco. - przyłożył dłoń do piersi i zaczął całować powietrze.
Ściągnęłam z niego kołdrę i wybiegłam z pomieszczenia. Wzięłam torbę z auta i wróciłam ponownie do jego pokoju. Tym razem nie było już go w łóżku. Weszłam do łazienki i ogarnęłam się. Założyłam coś bardziej eleganckiego niż dres i buty za kostkę. Zrobiłam delikatny make- up i kiedy byłam gotowa wyszłam z łazienki. Stanęłam w progu niezauważona. Chłopak właśnie zakładał koszulę, chciałam w tym momencie podejść do niego i beż żadnych słów przytulić go, ale nie miałam na tyle odwagi aby to zrobić. Przyglądałam mu się dosyć długo. Uwielbiałam jego każdy ruch, wtedy kiedy układa fryzurę, bądź gdy złości się jak któryś kosmyk odstaje. Jednak najbardziej uwielbiałam moment gdy przygryza dolną wargę.
- Mogę tak wyglądać ? - zadał mi pytanie, wybijając mnie z myśli na jego temat.
- Tak, tak - odparłam.- Spakowany ?
- Yhym.
Wzięliśmy swoje bagaże i zanieśliśmy je do auta. Pożegnaliśmy się z Li, jako jedyny już nie spał. Wpisałam dokładny adres w nawigację, po czym ruszyliśmy w drogę. Początek drogi ciągle rozmawialiśmy, dopiero po pewnym czasie nastała cisza.
- Zayn, powiedziałeś swoim rodzicom, że troszkę się spóźnimy ? - spytałam, jednak chłopak nie odpowiadał, dlatego też, ponowiłam pytanie.
Jak się spodziewałam, zasnął. Żeby się nie nudzić włączyłam po cichu radio, tak aby go nie obudzić. Droga minęła szybciej niż się tego spodziewałam, ciągle podśpiewując znane piosenki, zajechałam pod dom Malika.
- Zayn jesteśmy na miejscu.
- Tak szybko ? - spytał z niedowierzaniem.
- Przespałeś całą drogę.
Wymieniliśmy się uśmiechami po czym wyszliśmy z samochodu. Wyciągnęliśmy swoje bagaże, po czym ruszyliśmy w stronę domu. Z niewiadomego powodu moje nogi zrobiły się jak z waty. Nie uszło to wzrokowi mulata.
- Oni nie gryzą - wyszeptał mi na ucho.
Odruchowo poczułam się pewniejsza. Przekraczając dom państwa Malik, można było wyczuć piękne zapachy domowego obiadku.
- Saffa, Waliyah, Donyah, mamo, tato jestem ! - wydarł się na całe mieszkanie.
Sekundę później wszystkie kobiety tego domu zjawiły się obok niego i zaczęły go ściskać. Widać na pierwszy rzut oka, że stęskniły się za nim i to bardzo.
- Dobra, koniec tych czułości, zostawcie coś na później - poruszył zalotnie brwiami - Poznajcie moją przyjaciółkę, Dominikę - mówiąc to wskazał na mnie.
- Dużo o tobie słyszałam. Jestem Donyah ale mów mi Doni - podała mi rękę najstarsza siostra.
- Ja jestem Waliyah, a ta mała to Saffa, wstydzi się i nie podejdzie - powiedziała druga z sióstr chłopaka.
- Wcale, że nie - wystawiła język najmłodsza.
- Dobra dziewczynki przestańcie. Dajcie odpocząć im po podróży, pewnie są zmęczeni. Donyah pokaż pokój Dominice niech się rozgości - odparła ciepło mama Zayna.
Odłożyłam walizki pod ścianę i zeszłam spowrotem na dół. Wszyscy siedzieli w salonie, usiadłam na jednym z wielu foteli. Czułam się dosyć niezręcznie, lecz po pewnym czasie głupie uczucie zniknęło.
- A gdzie tata ? - zadał pytanie chłopak.
- W pracy, wróci na obiad. Właśnie obiad, wy siedźcie sobie tutaj a ja idę go dokończyć.
- Zayn - przeciągała każdą literkę Saffa.
- Tak maluchu ? - zwrócił się w jej kierunku.- A tak pamiętałem.
Wyciągnął, z leżącej obok niego torby najnowszą płytę Justina Biebera. Mała zaczęła skakać po całym pokoju, chłopak zaczął się śmiać, ale sam dobrze wiedział, że mały gest może wiele zdziałać. I tak rozpoczęło się wręczanie upominków. Do obiadu wpatrywałam się w szczęśliwe rodzeństwo, nic nie odzywając się. Zaraz po przyjściu pana Malik zasiedliśmy do stołu. Zanim zaczęliśmy jeść, ojciec Zayna odmówił pakistańską modlitwę.
- Pomogę pani - powiedziałam, zaraz po skończeniu posiłku, gdy kobieta zbierała talerze.
- Nie trzeba naprawdę.
Nic nie odpowiadając pozbierałam część naczyń i zaniosłam je do kuchni. Chciałam je pozmywać, ale mama Zayna zabroniła mi, mówiąc, że jeszcze w życiu na zmywam się garnków. Wysłuchując jej rady usiadłam na kuchennym stołku i wpatrywałam się w pogodę za oknem.
- Nie miałyśmy czasu wcześniej się poznać. Trisha mama tego niegrzecznego chłopca.
- Dominika, przyjaciółka jak to pani mówi niegrzecznego chłopca.
Oby dwie parsknęłyśmy śmiechem.
- Co powiesz na gorącą czekoladę ? - zaproponowała mama Mulata.
- Dobry pomysł.
Chwilę później szłyśmy na taras z dwoma kubkami gorących napoi. Usiadłyśmy na bujanej huśtawce.
- Opowiedz mi coś o sobie.
- Ale nie wiem co pani chce o mnie wiedzieć. - odparłam miło.
- Po pierwsze żadna pani tylko Trisha, po drugie mów co chcesz.
Początkowo ciężko było mi się przestawić i mówić do niej po imieniu ale po dłuższym czasie bariera wiekowa znikła i czułam się jak bym rozmawiała z przyjaciółką. Nagle poczułam chęć wygadania się, nie panowałam nad słowami, i po dosyć długim czasie opowiedziałam jej całą historię swojego życia.
- Oj nie miałaś lekko w życiu - powiedziała smutno Trisha.
- No niestety, ale bynajmniej dzięki temu poznałam chłopaków - mówiąc to na moją twarz wkradł się uśmiech.
Widziałam jak jego mama również się uśmiecha, co oznaczało, że powoli domyśla się, dlatego też szybko zmieniłam temat.
- Tam gdzie wcześniej mieszkałam, nie było by możliwe wyjść w zimę do ogródka i popijać czekoladę, ponieważ śnieg na to nie pozwalał.
- Widzisz, u nas pada on bardzo rzadko. Lubię tak siedzieć popołudniami, wtedy kiedy nic nie mam do pracy. Wystarczy się ciepło ubrać, tak jak teraz i można siedzieć.
Kiwnęłam tylko głową i spojrzałam w niebo.
- Szukałem was ! - odparł Zayn wchodząc na taras.
- Oj synku widzę, że jeszcze się nie nauczyłeś - zaśmiała się jego mama.
- Mogę cię porwać ? - pytanie skierował do mnie.
- Idź, idź - powiedziała kobieta.
Podniosłam się z miejsca i ruszyłam za chłopakiem. Kiedy przekroczyliśmy próg domu, dorwały nas dziewczyny.
- Porywamy ją ! - krzyknęła Waliyah, po czym złapała mnie za rękę i ciągnęła po schodach.
Zayn stał w tym samym miejscu i miał smutną minę, uśmiechnęłam się i zaraz zniknęłam w pokoju dziewczyn. Cały czas obgadywałyśmy ich brata. Opowiadały mi przeróżne historie jak i jego wyczyny z nim w roli głównej. Uśmiałam się ogromnie. Kilka z tych historii już znałam na przykład te z telewizorem bądź bójkami w klasie, jednak nigdy nie spodziewałam się, żeby mógł biegać po mieście w stroju małpy.
- Pokażemy ci coś, ale jak coś to nigdy tego nie widziałaś, okej ?
- Okej - odpowiedziałam poważnie.
W moje ręce wpadł album ze zdjęćmi Zayna. Były tam same fotki kompromitujące go.
- No dziewczyny widzę, że namęczyłyście się z tym - odparłam, przewracając kolejną stronę.
- Co tam oglądacie ? - zabrał głos Zayn, wchodząc do pokoju.
- Nic, nic - schowałam album za siebie.
- Pokażcie a nie - oburzył się.
- Saffa chodź spać - nagle w pokoju zjawiła się mama, a my odetchnęłyśmy z ulgą.
- Zayn poczytasz mi bajkę ? - spytała najmłodsza z sióstr.
Chłopak zgodził się, ale mała nie chciała mnie puścić dlatego też odprowadziłam ją do pokoju.
- Poczekaj na mnie - poprosił chłopak.
Usiadłam obok i wsłuchiwałam się w jedną z bajek, którą czytał na dobranoc małej. Kiedy tylko usnęła ucałował ją w czoło i wyszliśmy z pokoju.
- Widzę, że moje siostry zamęczą cię.
- Coś ty, świetnie się z nimi bawię - odparłam szczerze.
- Kurczę, a już myślałem, że nudzisz się z nimi, bo mam plany na wieczór - mówiąc to trzymał dłoń na karku.
- Jakie ? - poruszyłam brwiami.
- Poznałabyś moich znajomych, poszlibyśmy do klubu.
- Dziś odpada, obiecałam dziewczyną.
- Kurczę, ale jutro jesteś moja. - uśmiechnął się szeroko.
- Okej - odwzajemniłam uśmiech.
- A mogę wiedzieć co tam oglądałyście ?
- Nic takiego, małpeczko - mówiąc to zaczęłam się śmiać, jego policzki nabrały koloru dojrzałego buraczka.
Wróciłam do pokoju dziewczyn, zostałyśmy same z Doni we dwie ponieważ Waliyah również położyła się spać. Długo nie siedziałyśmy ponieważ zmęczenie dawało się we znaki.

______________________________________________________
O mamo jak ja długo tu nie pisałam. Równe dwa tygodnie, dlatego teraz się postarałam i napisałam coś dłuższego. Musicie wiedzieć, że pisanie tego rozdziału szło mi strasznie opornie. Ale dałam radę. Nie pisałam z powodu obozu, który był świetny. Osoby, które tam poznałam na zawsze zostaną w mojej głowie jak i wyczyny, które robiliśmy. W następnym rozdziale wydarzy się coś na co od dłuższego czasu czekacie. Nie mogę uwierzyć w liczbę osób, które czyta tego bloga - 53 :O Z drugiej strony nigdy nie przebiłam chociaż dwudziestu komentarzy, może tym razem się uda ? Liczę na was. Do następnego, który pojawi się najszybciej jak to będzie możliwe ♥

wtorek, 3 lipca 2012

Rozdział 33

Perspektywa Dominiki :

Pierwszy dzień nowego roku przeleżałam w łóżku z powodu braku chęci, jak i sił. Męczył mnie kac, ale nie ten poalkoholowy tylko ten moralny. Żałowałam, że nie zareagowałam inaczej na wczorajszą sytuację z Zaynem, tylko stałam jak słup soli. Po długich przemyśleniach zdałam sobie sprawę, że to co czułam do niego na początku, przerodziło się w coś większego.

Następnego dnia miałam iść do szkoły. Nowi ludzie, otoczenie, jak i nauczyciele troszkę mnie przerażało. Właśnie siedziałam w samochodzie wraz z tatą, który obiecał, że mnie podwiezie. Drogę do szkoły umilałam sobie pogawędką z nim.
- Uważaj tam na siebie i  pamiętaj, żeby pójść do dyrektorki - powiedział, zatrzymując się przy szkolnej bramie - A i pamiętaj jeszcze, że nie przyjadę po ciebie, wróć autobusem.
Kiwnęłam tylko głową i wyszłam z samochodu. Zatrzymałam się na chwilę, nie mogłam ogarnąć ogromnego budynku oczami. Nad drzwiami widniał ogromny napis North London Collegiate School, dużo się o tej szkole słyszałam z opowiadań Caroline. Najważniejsze dla niej było to, że była ona prestiżowa i żebym nie narobiła im wstydu. Zaraz po wejściu poszłam do pokoju dyrektorki, który nie znajdował się daleko. Zapukałam, po czym lekko uchyliłam drzwi.
- Dzień Dobry, jestem Dominika Adamowicz i miałam się do pani zgłosić. 
- Dzień Dobry, proszę usiądź - wskazała mi ręką fotel, znajdujący się obok jej biurka.
Wykonałam polecenie, i wsłuchałam się w monolog kobiety, mówiący o historii szkoły oraz o zasadach tutaj panujących. Na koniec wręczyła mi mundurek i plan lekcji. 
- Następnym razem zaczekaj, aż ktoś odezwie się zanim wejdziesz - zabrała głos zanim opuściłam pomieszczenie.
Przeprosiłam i wzięłam się za szukanie sali. Nie dość, że na wstępie dostałam już upomnienie to jestem jeszcze spóźniona na pierwszą lekcje.
Zapukałam i czekałam, aż rozległo się głośne "Proszę".
- Dzień Dobry - powiedziałam, wchodząc do sali, wszyscy w tym momencie skupili wzrok na mnie.
- Dzień Dobry, ładnie to tak spóźniać się na pierwszą lekcję ? Dodatkowo nieregulaminowo przebrana ? - zabrał głos, starszy mężczyzna.
- Przepraszam, nie zdążyłam się przebrać - odparłam ze skruchą.
- Za karę usiądź koło Nicolasa. - wskazał wolne miejsce koło chłopaka.
Kojarzyłam go skądś. Szybko przeszukałam pamięć i sekundę później już wiedziałam. To ten, który znalazł mój portfel pod sklepem. Zajęłam miejsce i próbowałam się wsłuchać w słowa nauczyciela. Odkąd pamiętam nie potrafiłam pojąć chemii, może teraz ją zrozumiem. Chwilę później, chłopak zaczął szturchać mnie łokciem, a kiedy obróciłam się w jego stronę podał mi karteczkę.
"Znów się spotykamy"
Spojrzałam w jego stronę, poruszył on zalotnie brwiami. Zaśmiałam się po cichu , chowając przy tym karteczkę. Nie minęło kilka minut, kiedy dostałam kolejną.
" Nawet mi nie odpiszesz ? "
Wiedziałam, że już nie skupie się na lekcji, dlatego też odpisałam.
" Miło cię ponownie widzieć "
Widziałam jak te 4 słowa wywołały u niego szeroki uśmiech na twarzy. Do końca lekcji pisaliśmy o bzdurach. Rozległ się dzwonek, a każdy w sekundzie zebrał się z miejsca. Poszłam do toalety i przebrałam się w obowiązkowy mundurek szkolny. Lekcje mijały szybko, nawet się nie obejrzałam kiedy się skończyły. Cały dzień przegadałam z kolegą z ławki, nie obyło się bez paru upomnień nauczycieli, kiedy to próbował mnie rozśmieszyć. " Szkoła to nie czas na randki, umówcie się po lekcjach " - tak brzmiały słowa jednego z nauczycieli. 
- Jakieś plany ? - zadał pytanie Nicolas gdy wychodziliśmy ze szkoły.
- Nie mam żadnych, ale pojadę już do domu - odparłam szybko.
- Szkoda, myślałem, że cię gdzieś zaproszę.
- Innym razem - położyłam dłoń na ramieniu chłopaka.
- To może chociaż cię odprowadzę na przystanek ? - zrobił słodkie oczka.
Kiwnęłam tylko zgodnie głową i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Przechodząc przez parking zauważyliśmy dosyć dużą grupkę uczniów stojących w kółku. Postanowiliśmy, że pójdziemy sprawdzić co się dzieje. Kiedy tylko podeszliśmy najbliżej jak to było możliwe, na moją twarz wkradł się uśmiech.
- Też ich uwielbiasz ? - spytał Nicolas.
- Yhym - mruknęłam tylko, dalej wpatrując się w chłopców.
Zayn po chwili mnie zauważył, pomachał mi i podszedł do mnie. Na powitanie przytulił mnie, nie potrzebował żadnych słów wystarczyło że mogłam chwilę poczuć jego perfumy oraz ciepło bijące od niego.
- Dobra koniec tego kobitki, my tu w ważnej sprawie - wykrzyczał Niall najgłośniej jak tylko mógł. Sekundę później biegł już w moim kierunku - Siostrzyczko ! 
Rzucił mi się w ramiona i podniósł do góry. Kręcił się ze mną dopóki nie przerwał mu Li.
- Dziękuje wybawco - szepnęłam mu na ucho.- A co wy tak w ogóle tu robicie ?
- Przyjechaliśmy po ciebie - odparł wesoło Lou.
- Nie, nie chłopcy ja mam dużo nauki.
- Spokojnie damy radę - dodał Zayn.
Spojrzałam się na niego, a on to tylko potwierdził swoimi pięknymi oczami.
- Dobra ja już będę leciał. Do jutra. - odezwał się Nicolas, po czym odszedł.
Zrobiło mi się głupio, że zapomniałam o nim. Pomachałam mu, na co on mi odmachał.
- Kto to ? - dopytywał Li. 
- Kolega z klasy - odpowiedziałam.
- To chodźcie - odezwał się Louis.
Wszyscy wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Wchodząc do auta myślałam, że poniektóre dziewczyny zjedzą mnie wzrokiem. Na samą myśl zaczęłam się śmiać.
- To ja tak na nią działam - odparł Niall.
W momencie ucichłam i spojrzałam na brata. On tylko wzruszył ramionami i serdecznie uśmiechnął się. 
- Co my tu robimy ? - spytałam kiedy wyszliśmy z auta.
- Krótki wywiad i jedziemy do nas - wytłumaczył mi Liam.
Podążałam za chłopakami, którzy jak zauważyłam byli już obeznani w wąskich korytarzach oraz masie drzwi. Usiadłam przed studiem, chociaż mój pomysł im się nie spodobał, ponieważ chcieli abym weszła z nimi. Podczas ich wywiadu poszłam się przebrać. Gdy wracałam z toalety oni już na mnie czekali.
- Co tak szybko ? - spytałam zdziwiona.
- Krótki, to krótki wywiad. Parę pytań i do domu - powiedział Harry.
- Czy ty przypadkiem nie byłaś w czymś innym na początku ? - zadał pytanie mulat.
- Tak, to co teraz robimy ?
- Jedziemy do nas - odparł Loui.
W przeciągu 30 minut, znaleźliśmy się w domu One Direction. Rozsiedliśmy się na kanapach i odpoczywaliśmy.
- Jak ja dawno tu nie byłam - przerwałam dosyć długą ciszę.
- To fakt, może zamówimy coś do jedzenia ? - zabrał głos Tomo.
- Jedzenie ! - w momencie zerwał się z sofy wiecznie głodny i zaczął biegać po pokoju.
Zwijaliśmy się ze śmiechu z reakcji Nialla. Szybko zamówiliśmy kilka dużych pizz. Długo na nie nie trzeba było czekać. Do końca wieczoru oglądaliśmy filmy. Skusiliśmy się nawet na horror, przez którego nie będę mogła spać w nocy. Koło 19 zbierałam się do domu, ponieważ musiałam przygotować się na następny dzień jak i odrobić pracę domową. Louis zaoferował się, że mnie podwiezie do domu, bo i tak chce jeszcze jechać na chwilę do Eleonor. Pożegnałam się z Hazzą, Li i Niallem, a Zayn odprowadził mnie do drzwi. Przytuliłam go mocno i kiedy miałam już go puścić on dalej mnie trzymał, dlatego też ponownie się wtuliłam w chłopaka. Nagle rozbrzmiał się klakson, szybko pocałowałam Malika w policzek i wyszłam przed dom. Cała drogę do domu wygłupiałam się z marchewkowym. Podziękowałam za podwiezienie i ruszyłam w stronę mieszkania. Zaraz na wejściu można było poczuć przepiękne zapachy.
- Gdzie byłaś tak długo ? - spytał tata.
- U chłopaków, siedzieliśmy, oglądaliśmy filmy.
- Oni sprowadzą cię na złą drogę. Początkowo będziesz spędzać z nimi dużo czasu, później olejesz szkołę, uważaj na nich. - odezwała się Caroline.
- Lepiej ty uważaj na siebie - rzuciłam na odchodne.
Wzięłam jabłko i poszłam do pokoju. Do późnej godziny odrabiałam zadanie. Gdy tylko skończyłam wzięłam ciepłą kąpiel i poszłam spać.

_____________________________________________________________
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, przepraszam, nie wyszedł mi tak jak chciałam. Dziękuje wszystkim, którzy czytają opowiadanie. Mam nadzieję, że nie opuścicie mnie przez te dwa tygodnie. Do następnego, który szybko się nie pojawi ♥